W środku nocy padłem na kolana przepraszając Boga Ojca: „Ojcze przepraszam, wiem, że Pan Jezus także był kuszony, ale - w moim przypadku - to przykrość.” Poprosiłem Anioła, aby obudził mnie o 6.00, bo planuję pójście do kościoła.

    Faktycznie zostałem obudzony o 5.50, a po wypiciu resztki piwa wróciłem do sił. Po drodze do pracy pojechałem na Mszę Św. a przywitały mnie słowa z księgi proroka Jeremiasza:

    „To mówi Pan...przeklęty mąż /../, który w ciele upatruje /../ a od Pana odwraca swe serce. Jest on podobny do dzikiego krzaka na stepie /../ wybiera miejsca spalone na pustyni.”

   To słowa wprost do mnie i do mojego serca! Przykro mi i smutno. Nadszedł czas Eucharystii, a ja pytam: czy mogę przystąpić do Stołu Pańskiego? Napływa delikatne nie, które potęgowało się. Graficznie wyglądało tak: „nie...nie!...nie!! i Nie! Nie wolno mieszać przyjemności ziemskich z duchowymi!"

   To wielka prawda, bo można jeszcze znieść radości ziemskie po uczcie duchowej, ale nigdy odwrotnie! Dzisiaj proboszcz zbierał na tacę w czasie Podniesienia! Naprawdę przesadził: „Bóg zapłać! Bóg zapłać!”...to płynęło podczas klęczenia pochylonych wiernych. Dzisiaj wyszedłem z kościoła tak jak inni ludzie: „normalny”, szybko i bez przeżyć!

    Podczas dyżuru trwał wielki pokój, który był zapowiedziany w śnie. Udało się przepisywanie przeżyć, układanie modlitw i wołanie do Boga. Teraz pociesza stary obraz nad chorą - z aurą wokół główki małego Jezusa - z Józefem oraz Matką Bożą z czułością patrząca na Dzieciątko.

    Dziwne, ale dzisiaj pierwszy raz zauważyłem przepiękną błękitną Matkę...ze złożonymi na piersi rękami. Odczuwam, że cieszy się ze mną z powodu mojej rezygnacji z przyjęcia św. Hostii!

    Zbliża się pora Teleexpressu...spieszę się, właśnie w mojej modlitwie wypada „św. Poniżenie”, a Anioł podpowiada: „zrezygnuj z telewizji w intencji tych dla których jest ona celem życia, bo otrzymasz inne pocieszenie”!

    Zrezygnowałem, a właśnie trafił się wyjazd karetką! Jakże to pięknie ułożone, ile nieskończonych możliwości. Prosta próba, ale jak trudna...dla żyjących tym światem.

   Kończę moje modlitwy: „Niewiasto, oto syn Twój”, a w tym momencie trzaska żarówka. Nie lubię tego zdarzenia, bo zawsze ostrzega przed Szatanem (ciemnością). Po wyjściu trafiłem na specjalnie rozłożone pismo pornograficzne w przedsionku pokojów lekarskich.

    Opanowałem wzrok i powiedziałem: "Matko to dla Ciebie w intencji żyjących pornografią.” Na dalekim wyjeździe skończyłem modlitwy...to był prawdziwy dzień z Księciem Pokoju.

                                                                                                                                 APeeL