Po przebudzeniu o 4.00 pisałem do Mszy św. o 6.30. Przykro mi, bo wczoraj zapomniałem zapalić lampę pod „moim” krzyżem. To już dawno się nie zdarzyło.

    Wolny dzień, a na nabożeństwo przybyło kilka osób. Zesłańcy nie chcą dnia zaczynać od spotkania z Panem Jezusem i przyjęcia pokarmu dającego życie prawdziwe. Tak naprawdę ludzie nie mają obudzonego  pragnienia Eucharystii, a Bóg da tą łaskę każdemu, który jej zapragnie. Raz zasmakujesz i już nie będziesz mógł żyć jak bezbożnik.

   Siostra zaśpiewała pieśń chwalącą Boga z powtarzaniem Alleluja, a ja chwyciłem twarz w dłonie i tak trwałem, bo smutek zalewał moje serce. To smutek wiedzącego, że jest Niebo z Bogiem oczekującym na nasz powrót.

   Szczególnie widzę to po przebudzeniu wysłannika Bestii na Wschodzie. Zamiast współistnienia, wzajemnej współpracy, otwarcia granic, bo nadchodzi fala szaleńców (dżihadystów)...towarzysze wymyślili sobie wroga na Ukrainie. Niszczą domy, szpitale, infrastrukturę, mordują „wrogów” mówiących tym samym językiem i wyznających prawosławie.

„Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata (...) niemocne (...)  co nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone (...) tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga. (...) aby jak napisano, "w Panu się chlubił ten, kto się chlubi". 1Kor1, 26-31

   Św. Hostia załamała się na pół, odwróciła w ustach i zwinęła. To oznacza jakieś przejściowe kłopoty. Zawsze jestem pełen obaw, ale wiem, że Pan Jezus jest ze mną, a nawet w ten sposób uprzedza o jakimś cierpieniu.

    Nigdy nie wiem czy trafię na kłopoty związane z egzystencją czy czeka mnie krzyż Pana Jezusa, który dzisiaj powiedział przypowieść o talentach.

„Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. A sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz w ciemności: tam będzie płacz i zgrzytanie zębów»". Mt 25, 14-30.

   To jest bardzo proste, bo ten, kto nie pomnoży otrzymanych łask nie trafi do Królestwa Niebieskiego. Wyobraź sobie, że ja z moimi charyzmatami nie daję świadectwa wiary i wszystko chowam na dno szuflady, a zbliżają się czasy ostateczne. Zostanę rozliczony z każdej duszy z którą spotykam.

  Pęknięcie św. Hostii wyjaśniło się, bo dzisiaj spotkało mnie wielkie cierpienie duchowe...oprócz kłopotów z odwiezieniem wnuczka (odpowiedzialność), bo na drogach jest b. niebezpiecznie. 

    Podczas powrotu natknąłem się na kondukt pogrzebowy zmarłego kolegi lekarza, który był wierny władzy do końca i trwał przy swoich poglądach. Ja mam wielki szacunek dla takich ludzi. Nie wiem dlaczego rodziny po śmierci takich ludzi biegną do Kościoła świętego i pragną, aby dana osoba była pochowana „po bożemu”. Kolega miał nawet pięknie wystrojoną świątynię, bo jak nigdy w piątek był ślub.  

  Jak odczytałem intencję? Przed wieczorną Mszą św. spotkałem „kapłanki” z neokatechumenatu, które szły do świetlicy, aby tam celebrować swoje obrzędy. Jako katoliczki są odrywane od wspólnoty i stanowią „kościół" w Kościele świętym. Pod pozorem dobra szatan wszedł na pole Cudu Ostatniego (Eucharystii).

    Wcześniej w telewizji mignęła kalwinistka Eliza Michalik i trafiłem na zapis mojego spotkania z kolegą lekarzem z Kościoła Zielonoświątkowego. Przypomniały się też dyskusje o lefebrystach, którzy w oderwaniu od Watykanu proponują fałszywe reformy (rozpraszają stado owiec).

   Na Mszy św. wieczornej było ponownie kilka osób, a św. Hostia rozpłynęła się w ustach...jako dar. W bólu odmówiłem całą moją modlitwę.                                   APEL