Tak się złożyło, że w różańcu Pana Jezusa wypadła modlitwa za kapłanów, a ja przekazuję Bogu Ojcu moje cierpienie oddalenia od Matki i Jej Syna za ich dusze! W Czyśćcu nic nie mogą zrobić dla siebie, ich sytuacja jest gorsza od mojej, bo czekają na nasze wstawiennictwo i miłosierdzie Boże.

    Ludzie żyją targiem, a towarzysze "towarzyszeniem", bo dzisiaj jest posiedzenie Sejmu RP, a ja zagrażam udawanym przemianom w naszej ojczyźnie. Jest mi przykro, bo ci bracia będą mieli kłopoty po śmierci...w ostatniej godzinie życia trudno jest nauczyć się nawet modlitwy.

    Wielu wymaga dużego Światła, a Szatan, który dzisiaj im sprzyja nie odda ich Bogu bez naszego wstawiennictwa. Dzisiaj sami pchają się w jego objęcia! Jeżeli teraz nie wiedzą, że on jest i przeszkadza w modlitwach oraz w tym, co służy naszemu dobru...to jak mocno uderzy w ostatniej godzinie! Wpuści wówczas wielkie zwątpienie i zniechęcenie.

   Ile modlitw innych ludzi musi popłynąć, aby Pan dał niejednemu łaskę Czyśćca - nawet najcięższego! Zważ na jego perfidne działanie. Wczoraj dźwigałem ciężką siatkę i odmawiałem różaniec, a podczas mijania św. Jehowy wskazał, że oni nie muszą się męczyć (w sensie odmawiania różańca!).

   Bóg działa przez wszystkie zdarzenia...oto z krytykowanego przeze mnie „Słowa na dzień” kard. Koenig mówi, że „trzeba żyć w obecności Boga, wszystko zaczynać z Nim.”

   Podczas przejścia na Mszę Św. napłynęły święte ręce kapłanów, które są darem Pana Jezusa dla nas na tym zesłaniu: przebaczają, błogosławią, konsekrują i podają Ciało Pana Jezusa. „Panie Jezu daj Twoim kapłanom pocieszenie, przecież oni pocieszają mnie Twoim Chlebem...podają mi Ciebie, Twoje Ciało, Jezu mój!”

   Z sercem pełnym smutku i tęsknoty usiadłem skulony na ławce kościelnej, a w tym czasie dziewczęta śpiewały o mnie, że „prowadziłem życie nijakie...nagle usiadł obok mnie Pan Jezus i dotknął mnie!” Zdziwiłem się, bo w liście do profesor leczącej hipnozą tak właśnie napisałem: „od czasu dotknięcia przez Jezusa.”

    Łzy prawdy popłynęły po twarzy, a tu słowa, że „każda taka łza...ty jesteś Moim"..."Panie Jezu...jaki ja Twój sługa, nie potrafię oprzeć się datkom od babć...każdy może zarzucić,że mówię o Matce Bożej, a mam pełne kieszenie!

    Zły kusił, aby Eucharystię ofiarować w „lepszej” intencji! Krzyknąłem: „Matko kapłanów. Jezu! Ich domem jest Dom Boga, nie mają rodziny, jak wielu cierpi!” Podszedłem do św. Hostii, a po jej przyjęciu napłynęła wielka radość sprawiająca uśmiech w sercu! Tak objawia się Radość Boża!

  • Jezu...Jezu...dlaczego ludzie nie chcą Ciebie, tego misterium za darmo!

  • Szatan!...napłynęła odpowiedź!

    W mgnieniu oka zrozumiałem klęskę Bestii, która została ujawniona. Nic i nikt już nie pokona Kościoła Pana Jezusa! „Panie Jezu! Jezu mój, jakże chciałbym mówić o Tobie...dawać świadectwo - tylko dla Ciebie, Jezu mój.”

   Pozostałem po mszy, wszyscy pobiegli do kapłana z życzeniami (imieniny), a w tym czasie młodzież śpiewała: „wystarczyła ci sutanna uboga i ubogi wystarczył ci ślub.” Popłakałem się i znowu wołałem: "Och, Jezu mój. Ty miałeś tylko jedną tunikę przez całe życie!"

     Dalej płynęła pieśń rozrywająca serce: „Cóż ci Jezus mógł dać /../ dobrze wiesz, jak trudne są Jego drogi i najciszej mówi w powołaniu!” Pan Jezus otwiera Niebo, ale nie rozdaje darów ziemskich: chwały własnej, bogactwa, władzy, wyżycia się w różnych dziedzinach! 

    W drodze powrotnej zapaliłem lampkę pod „moim” krzyżem w intencji tego kapłana. W domu, w ciszy z włączonego radia popłynie „Sancta Maryja”, a z pism ascetyczno-mistycznych św. Bonawentury padną słowa o duszy pobożnej, która nie pojmuje sama siebie i „przechodzi w stan oderwania /../ płomień wewnętrznej miłości /../ sprawia, że /../ na podobieństwo dymu unosi w górę i dosięga szczytów /../.”

    To trudny opis, ale dzisiaj (26.02.2019) przeżyłem ten stan po Eucharystii...zostałem wyrwany z ciała do Boga Ojca…

                                                                                                                                       APeeL