Wczoraj poprosiłem siostrę Faustynkę (kilka razy „patrzyła”) o pomoc w zapisach, bo mam zaległości. Dzisiaj zostałem obudzony o 3.00 i po 3 godzinach udało się opracować intencję z 04.03.2019: za wybranych, którzy zawodzą. Szatan intensywnie przeszkadzał, bo ujawniałem jego metody kuszenia...

   Planowałem być na Mszy Św. o 6.30, ale złapała mnie śmiertelna senność, a to nie było przypadkowe, bo na spotkaniu z Panem Jezusem miałem być o 7.30 (prowadzenie). Po wyjściu do kościoła spotkałem sąsiada, którego zapytałem: jak serduszko?

   Właśnie złapał go napad migotania przedsionków (PAT), a ja opowiedziałem mu o pomocy uzyskanej w chorobie mojego serca: "trzeba zawołać do Boga, dotknie i niepotrzebna jest ablacja, to jest takie proste"...machnąłem ręką z powodu jego niedowiarstwa.

    Nie planowałem też porannej drogi krzyżowej, ale po Eucharystii padłem na kolana i tak trwałem z zamkniętymi oczami. W tym czasie ciało - z duszą uniesioną  do Boga - zalewało światło słoneczne wpadające przez witraż. Popłakałem się podczas pieśni: „Jezu, ufam Tobie /../ daj mi serce nowe”… 

   Nie byłem w stanie wyjść z kościoła, a właśnie rozpoczęła się droga krzyżowa ze wstrząsającymi rozważaniami proboszcza. Natychmiast ofiarowałem ją w intencji tego dnia. Przepłynęły różne obrazy raniących Zbawiciela...w tym naród wybrany, innowiercy, ateiści, racjonaliści, prześmiewcy i szydercy, prowokatorzy, obojętni duchowo, anty-krzyżowcy, a wśród nich koledzy lekarze z mojego samorządu, którzy dyskryminują mnie jako obrońce wiary i krzyża.

   Jeszcze nigdy nie cierpiałem tak z Panem Jezusem podczas Jego Bolesnej Męki, ponieważ zawsze uczestniczyłem w drodze krzyżowej wieczornej, która jest przed Mszą Świętą.

    Zapisuję to, a z radia „Plus” płyną słowa o wierze Niemców (kościół reformowany), Rosjan (prawosławie) oraz o mariawitach (odłamie po objawieniach mateczki Kozłowskiej), których potępiono za nowinki w naszej jedynie prawdziwej wierze.

   Jakże Pan Jezus cierpi z powodu Swoich wyznawców: dołóż do tego lefebrystów, luteran, kalwinistów, a nawet zielono-świątkowców...u tych odszczepieńców nie ma Eucharystii. Nawet nie wymieniam św. Jehowy, którzy są wymysłem ludzkim z głupotami duchowymi, a udają wierzących, bo opierają się na Biblii.

    Dla Pana Jezusa trafiłem na ponowną Mszę Św. wieczorną, podczas której stałem w przedsionku świątyni z wielkim Panem Jezusem na krzyżu oraz drugim najpiękniejszym na świecie, gdzie Zbawiciel po zamordowaniu ma naturalnie przechyloną głowę. Wiele kobiet całowało ten krzyż...

  Siostra właśnie śpiewała: "Krzyżu Chrystusa" oraz Ps 51[50]: "Sercem skruszonym nie pogardzisz Panie". W tym czasie kilka razy "patrzył" wizerunek Ducha Świętego znad ołtarza, a moje serce i duszę zalewalo uniesienie. 

   Po ponownym zjednaniu z Jezusem (w Eucharystii) przypomniała się relacja s. Faustynki, która na korytarzu zakonu ujrzała Pana Jezusa skatowanego. Mam w domu taki wizerunek. Piszę to, a wstrząs  p r a w d y  przepływa przez ciało.

   W intencji tego dnia popłynie moja modlitwa - w której będę współcierpiał z Panem Jezusem - podczas Bolesnej Męki, a w sercu pojawi się wielki fresk z naszego kościoła: Golgota. Tych doznań duchowych nie można przekazać naszym językiem...                                                                 

                                                                                                                       APeeL