Na Mszy św. po wejściu kapłanów serce zalała Miłość Boża, która napłynęła z wielką mocą...po wczorajszym oddaleniu i pustce duchowej. Popłakałem się podczas czytań z wołaniem: Jezu! Ojcze! Ojcze mój...och, Ojcze, Panie Jezu”.

   Mój ulubiony prorok Izajasz mówił (Iz 49,8-15): „Gdy nadejdzie czas mej łaski, wysłucham cię...przyjdę ci z pomocą...góry zamienię na drogę...ja nie zapomnę o tobie!”. W tym czasie przepłynęły obrazy żyjących tylko tym światem, wolą własną z odrzuceniem łask duchowych. W błyskach napływała miłość do Boga Ojca...

   Właśnie psalmista w Ps 145 wołał; „Pan jest łaskawy i miłosierny, nieskory do gniewu, dobry dla wszystkich, wierny w słowach, święty w dziełach. Pan jest blisko wszystkich.” Do tego jeszcze słowa Pana Jezusa (J5,17-30), które są hymnem pochwalnym na cześć Ojca!

   „Kto słucha słowa Mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia. /../ Ja sam z siebie nic czynić nie mogę...nie szukam bowiem woli własnej, lecz woli Tego, który Mnie posłał."

   Popłakałem się jak dziecko, a serce chciało pęknąć, bo jest to zarazem moja łaska! To są także argumenty dla św. Jehowy, którzy nie uznają synostwa Bożego Jezusa...tak jak Żydzi!  W modlitwie ”Ojcze nasz” zwróciły uwagę słowa: „przyjdź Królestwo Twoje”. Nie będę wymieniał cech tego królestwa, ale jest odwrotnością naszego...z pragnieniem życia na tym zesłaniu („Sto lat!”).

   Po pojawienia się poczucia Królestwa Bożego w sercu zawsze napływa pragnienie mówienia o naszej wierze i Bogu Ojcu. Nie mogę już normalnie leczyć tylko ciała lub psyche, bo nad wszystkim jest zdrowie duchowe. To nie moja wina, ale wielka łaska Boga Ojca!

   Po Mszy św. poprosiłem kapłana, aby robił przerwy (trwanie w ciszy) po Eucharystii i nawiązałem do kazania niedzielnego, gdzie prosiło się wspomnienie o Szatanie. Kapłan odpowiedział przewrotnie: „Nie chciałem straszyć szatanem, aby ludzie kochali Boga sami z siebie...nie ze strachu!” To inteligencja upadłego Archanioła!

   Dzisiaj w przychodni był nawał chorych, a później trafiłem do niewidomego, który z żoną prowadzi życie modlitewne. Widziałem go pierwszy raz i wyraźnie czułem, że w jego duszę wpadają moje słowa: „jesteśmy po śmierci, w wielkiej radości opuszczamy ciało...szczególnie, gdy ma wady lub jest zużyte! Przecież pan widzi wszystko w śnie”...przytakiwał i potwierdził, że trwa to jeszcze chwilkę po przebudzeniu.

    Na dyżurze w pogotowiu (od 15.00) dalej trwało poczucie Królestwo Boże we mnie. Nie opiszę tego żadnym słowem. Podczas odmawiania koronki do Miłosierdzia Bożego trafiłem do ciężko oddychającej babuszki, a po chwilce do drugiej w kurnej chacie z gniazdem czekającym na przylot bociana!

   Czyż nie pokazują z Nieba, że tutaj jest jego prawdziwa ojczyzna! Tutaj, gdzie wychowuje swoje dzieci...tutaj, gdzie na niego czekają! Ile wysiłku wymaga powrót? Ile po drodze jest niebezpieczeństw, a wczoraj czytałem o mordujących masowo...przelatujące ptaki.

   Jakże zmyślne pułapki wykonują zbrodniarze! Czyż nie czyni tego Szatan...w celu zatrzymania naszej duszy, aby nie wróciła do Ojca Prawdziwego, do Jego Królestwa!?

   Jeszcze wyjazd do pacjenta z obrazem Pana Jezus i Boga Ojca, a następnie u innego chorego będzie obraz Majestatycznego Boga Ojca z insygniami Królestwa.

   Jakby na znak znalazłem się w cuchnącym moczem mieszkaniu, gdzie staruszek umęczony chorobami prosi o „śmierć”, która dla niego jest wyzwoleniem. Na stole jego nędznej chatki leżały egzemplarze „Rycerza Niepokalanej”.

   Tam padną słowa (marzec 1994) dotyczące Vassuli Ryden, że ta książka ("Prawdziwe Życie w Bogu”) nie powinna znaleźć się w żadnym chrześcijańskim domu: „Vassula próbuje naśladować mistyczność, ale opisy przypominają literaturę erotyczną. Powstają bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i działać będą wielkie znaki i cuda, by w błąd wprowadzić, jeśli to możliwe, także wybranych."

   Ból zalał moje serce, a na ten moment Pan Jezus wskazał na garstkę modlących się! Ja wiem, że tak właśnie jest! Jeszcze wyjazd do umierającej przy cmentarzu. Po powrocie do pokoju lekarskiego zostałem powalony na kolana z odmówieniem „św. Agonii” Pana Jezusa.

    W ramach tej intencji trafiłem na wywody prof. dr hab. med Andrzeja Brodziaka, który interesuje się Tamtym Światem i różnymi zjawiskami "nienormalnymi". Pisze o myśleniu magicznym...nawet o Konstruktorze Mózgu, ale cały czas pomija duszę, życie prawdziwe oraz Boga Stwórcę Wszechrzeczy!

   To jeden z przedstawicieli „naukowców”, którzy nie uznają istnienia Królestwa Bożego. Kolega w 2017 roku napisze książkę: „Jesteś nieśmiertelny”...to zmyślenia pod dyktando Przeciwnika Boga! 

      „Dziękuję Panie Jezu za ten dzień”...

                                                                                                                                      APeeL