Nie zrozumiesz mnie, bo nie płacą, a godzinami siedzę i piszę świadectwa wiary...piszę o mojej miłości do Boga, ale sam z siebie nic uczynić nie mogę. To mówili wszyscy przede mną, a ja tylko potwierdzam ten fakt! Nie płacą, a ja dodatkowo dziękuję za możliwość służenia, bo uświęca nas już samo imię Jezus „Ten, który zbawia”.

    Nawet przypomniała się prośba z początku nawrócenia (01.06.1992), gdy chciałem moje świadectwo wykrzyczeć i  to właśnie się stało.

„Jezus, Syn Boży powołał mnie na Swojego sługę nieużytecznego, mówię to wam, ostrzegam, bo przed nami życie prawdziwe! Jezus wróci, ale nie będzie już żadnych cudów - tylko sąd!

    Dokąd żyjesz masz szansę zwrócić się do Jego Serca, do Jego litości i miłosie­rdzia, oraz do Jego Matki i do Stwórcy...nie czekaj! Panie Jezu! Ty nie straszysz tylko zapraszasz do Nieba, bo Twoje miłosierdzie przewyższa naszą wyobraźnię. Ja to wiem od Ciebie, Jezu mój, ale jak mam to przekazać ludziom? Spraw to Jezu, proszę!”

   Na porannej Mszy św. podczas Eucharystii płynęła pieśń: „Bóg Najwyższy, Bóg Miłości w sakramencie utajony teraz, zawsze i w wieczności niechaj będzie pochwalony”.

   Po przyjęciu Ciała Zbawiciela zostałem powalany w duszy, popłakałem się i nie mogłem wyjść z kościoła. Tak chciałbym dokonać czegoś dla Boga Ojca, uwielbić Go, że Jest! Pasuje tutaj moje wcześniejsze wołanie:

    „Jezu, Ty Byłeś, Jesteś i Będziesz. Ty, to Wszystko, a wszystko to nic! Panie. Władco. Królu. Mocy Nieśmierte­lna, Słabości mocnych i Mocy słabych...Jezu...Jezu...Jezu...!!!". „Panie Jezu. Panie mojego serca. Przewodniku duszy. Synu Ojca! Tego krzyku duszy nie może przekazać żadna myśl, opis lub słowo-świadectwo.

    W tym czasie siostra śpiewała, powtarzając 3x: „Wielbić Pana chcę, radosną śpiewać pieśń On źródłem życia jest”.

    Eucharystia całkowicie przemieniła moją duszę, a  właśnie płynęła pieśń; „Wielbić Pana chcę, radosną śpiewać pieśń. On źródłem   życia jest” z trzykrotnym powtarzaniem tych słów rozrywającym serce.

    Przypomniał się sen w którym gołąbki krążyły wokół wieży kościelnej i Monstrancja, którą widziałem w wyobraźni, bo aktualnie trwa czuwanie w kościołach.

     Do odczytu tej intencji doprowadziły mnie następujące zdarzenia duchowe;

1. na śmietnisku znaleziono pamiętnik bezdomnego, który pisał o łaskach otrzymywanych na Mszach świętych w Kościele Pana Jezusa

2. w nocy czytałem słowa 2 Mch 10, 15; „(...) Juda wraz ze swoimi ludźmi (...) zniszczył ołtarze obcych bogów, ich gaje i oczyścił Świątynię (...)”

3. z kasety popłynął śpiew psalmu; „(...) Grajmy Panu na harfie, grajmy Panu na cytrze (...)”

4. w spisie treści książeczki: „Idę do Ojca” trafiłem na hymn; „Ciebie, Boga wysławiamy” oraz litanię z zawołaniem: ”Ojcze, niewysłowiona Opatrzności”.   

    Dzisiaj, gdy to opracowuję Alicja Majewska śpiewała  wstrząsającą pieśń z chórem sławiąca Boga naszego. Wyszedłem z żona pod mój krzyż, aby wymienić kwiat, a serce chciało mi wybuchnąć w piersi.

    Już dawno nie miałem tak wielkiej tęsknej miłości za Bogiem Ojcem. Dobrze, że na tym zesłaniu mamy modlitwę. Pan wrócił jeszcze dzisiaj, gdy trafiłem do nowego sklepu-piekarni chleba naszego powszedniego.

    Popłakałem się z powodu Dobroci Boga Ojca, a znajomemu powiedziałem o Cudzie Ostatnim (Eucharystii)...Chlebie Życia!                                                 APEL