Dzień matki

   W wielkim uniżeniu, z pokornymi skłonami płyną słowa dziękczynnego uwielbienia;

  • wielbimy i czcimy Cię

  • dziękujemy Ci za Twoją wspaniałą opiekę i pomoc

  • będziemy Ci wierni za to, że dałeś nam światło

  • uzdrowieni będziemy pracować jeszcze lepiej w kopalni soli

  • nasze dzieci będą Tobie wierne!

   Kto tak pięknie się modli?...spytasz zadziwiony. To Koreańczycy wołający do świętych wizerunków swojego wybawcy…generała Kima Jonga Ila, którym zoperowano zaćmę (przejrzeli)! Ten reportaż został zrobiony ukrytą kamerą i stał się początkiem intencji tego dnia, mojego życia.

   Wrócił wczorajszy kontakt z Panem Jezusem. Wyszedł ostatni pacjent, umęczenie (8 godzin bez wytchnienia), z kasety płynęła piosenka „Sing May love”, która w sekundowych błyskach rozrywała moje serce. Łzy zalały oczy, a Duch Święty wołał;

    „Panie Jezu! jak wypowiedzieć Ci moją miłość? Jak wypłakać nasza rozłąkę?

    Pragnę zostać tylko dla Ciebie i Twoich spraw, aby wynagrodzić Ci Twoją Mękę, otwarcie Nieba.

  Jakże cierpisz dalej z powodu odwróconych, zamkniętych za murami i w sercach...w dobrobycie i okowach Szatana, którzy nie chcą Nieba, Ojca Najświętszego i szczęścia.

   Na marne idzie Panie Twoja męka. Wybacz im”.

    Dzisiaj jest dzień matki. To czas dziękczynienia, a na okładce programu telewizyjnego wzrok zatrzymało słowo: „u w i e l b i a”. Wraca wódz-bożek Koreańczyków i pokorne hołdy poddanych, uniżone w majestacie głowy. 

   Teraz serce śpiewa „grajmy Panu na harfie, grajmy Panu na cytrze /../  boś Ty dobro niezmierzone, którego nie wyjaśnią słowa”. Dzisiaj wszystkie natchnienia dotyczą; uwielbienia, czci, godności, chwały i wdzięczności...

    Pod kościołem zawołałem do mojego pacjenta; zapraszam do Domu Ojca, gdzie łaski, których nie wyrazisz słowem. Po drugiej stronie życia zapyta pan siebie: Jezu! co ja robiłem? Codziennie biegłem obok kościoła…po chleb do sklepu, a tu rozdawano Chleb Życia”. Taki jest lud Boży; „bliscy, a dalecy"...

   Nie znałem jeszcze intencji dnia, ale w ręku znalazło się wciśnięte w kiosku „Echo dnia” pełne stron dziękczynienia matkom ziemskim, ale moją Matką jest Matka Prawdziwa, Matka Zbawiciela („Oto syn Twój, oto Matka twoja”)...

   Na dyżurze w pogotowiu był spokój: wyjechałem do pijaka, który złamał nogę oraz do pijanej staruszki, która nas wyzwała. W czasie przejazdów odmawiałem moją modlitwę i wołam do Jezusa z wdzięcznym uwielbieniem;

    "Panie Jezu, św. Zbawicielu! Tyle razy wyciągałeś mnie z błota, zrywałeś zaćmę z oczu, myłeś moje nogi, odmieniałeś zbrukane serce, a myśli kierowałeś ku Niebu. Moje drogi zaczynają być Twoimi. Bądź wdzięcznie uwielbiony”…

                                                                                                                                APeeL