Dzisiaj mam „radość o poranku”, bo żona śpiewa: „kiedy ranne wstają zorze”, a po chwili widzę ją na kolanach. Przed chwilką była przestraszona, bo w śnie widziała córkę z „szerokimi źrenicami” po narkotykach, a po morfinie są wąskie!
Ja w tym czasie odmawiałem modlitwy zauważając, że w każdym zawołaniu jest prośba do Matki Boże: „módl się za nami”. Na ten moment otworzyłem Biblię („chybił-trafił”), gdzie Pan Jezus zawołał Andrzeja...mojego imiennika.
Nie lubi Szatan Bożej radości, bo w drodze do pracy - przy słowach „jako i my odpuszczamy” - zalewał mnie nienawiścią do prześladowców! To była zarazem próba od Boga do którego zawołałem: „Ojcze obejmij Swoim Miłosierdziem wszystkich, których Szatan wpuści do mojego serca!" To był odwet w którym Bestia straciła moc, bo Boga nie pokona!
W tym momencie zacząłem moją modlitwę od zawołania: „Jezu...Jezu! Ty podczas Ostatniej Wieczerzy przygarnąłeś każdego Apostoła, a dzisiaj czynisz to ze mną. Wówczas dałeś im moc i pokój oraz zostawiłeś Eucharystię...niech ziemia od krańca do krańca błogosławi Cię po wsze czasy!"
To trwało zarazem 10 minut, a ile boju z upadłym Archaniołem. Poprosiłem, aby mój ból został uświęcony ofiarowaniem za dzieci umierające na nowotwory z przerzutami bez opieki lekarskiej!
Na ten moment z radia w gabinecie popłynie informacja, że w Rosji zrezygnował ze stanowiska „Szachraj”. To dziwnie, bo to określenie kojarzy się z Szatanem, który dalej uderzał bardzo sprytnie:
-
wpuścił mnie w dyskusję z „wierzącą”, która nie ma żadnych grzechów i dlatego przystępuje do Komunii św. bez spowiedzi
-
zalał mnie pokusami seksualnymi
-
dwie wielkie muchy uwięzione między szybami nie dawały spokoju
-
„czy naprawdę nie chcesz, abym wytracił twoich wrogów?”, a ja odpowiadam, że dla mnie jest najważniejsza Wola Boga Ojca, a co uczyni to Jego Tajemnica, bo ja wszystkim przebaczyłem
-
babcia ma krwotok, trzeba skierować ja do szpitala, ale jest w domu...
-
a właśnie Szatan nasłał masę chorych...o g. 13.10!
Większość ludzi normalnych powie, że to wszystko przypadki, a psychiatrzy ateiści zarzucą, że „słyszę głosy”, bo nie ma natchnień...czyli Boga i Bestii. Takich jak ja leczy się tabletkami.
W czasie nabożeństwa przepięknie śpiewała siostra (Ps 145): „Pan jest łagodny i miłosierny. Pan jest dobry dla wszystkich. Pan jest sprawiedliwy na wszystkich swoich drogach. Pan jest blisko wszystkich.” Łzy zalały oczy, napłynęły obrazy biednych, a siedziałem pod figurą św. Franciszka przy puszce: „Ofiara na ubogich.”
Dzisiaj, w gabinecie była taka i dodatkowo chora na nowotwór piersi, a ja niepotrzebnie wahałem się i nie podarowałem jej miodu, czekolady i jajek! Przeważyło to, że po pijanemu przyjmowała Eucharystię i żyje marnie, ale kto zna jej serce?
Później pokażą spółdzielnię, gdzie pracowników wysłano na urlopy bezpłatne, a "sami swoi" pobierają wypłaty...ze sprzedaży ich pracy. W intencji ubogich przyjąłem Komunie św. Wrzuciliśmy z żoną ofiarę do puszki.
Podczas radosnego powrotu silnik samochodu zaczął przerywać i zgasł pod garażem. Zły nie lubi Matki Bożej, ale może zaszkodzić tylko tyle, na ile ma pozwolone. Poprosiłem Matkę Zbawiciela o ochronę, bo jest to dowód wiary i ufności.
W sklepie "Ars Christiana” popłynęły słowa do mnie: „szukaj najpierw Królestwa Niebieskiego, bo reszta jest dodana", a dzień zakończy czytanie Biblii...przy targowaniu się Mojżesza z Panem. Jakże wszystko jest pokazane:
Abraham - wyprowadzenie narodu z Mezopotamii
Mojżesz - z Egiptu
a Pan Jezus - odkupienie nas z wprowadzeniem do Ojczyzny Niebieskiej!
Ty, który to czytasz...na co czekasz? Przecież Apokalipsa już trwa...
APeeL