Podczas bujnego „życia nocnego” przeszedłem przez Pilicę jak Pan Jezus, trafiłem do lokalu w hotelu, gdzie grano dla jednej pary, a znudzony właściciel rzucał strzałkami do tarczy, wpadłem też do brzydkiego pomieszczenia z plątaniną przewodów elektrycznych, a na koniec ściąłem się ze swoim kierownikiem.

    Nic dziwnego, że ktoś ze strachu dostanie zawału lub udaru, a nawet umrze. Wielokrotnie trafiałem rano do takich zimnych trupów. Obudziłem się spocony i przeżegnałem trzy razy wodą od s. Faustynki oraz odmówiłem „Pod Twoją obronę”.

    Ponadto z dłońmi uniesionymi w górę poprosiłem, aby figurka Pana Jezusa upadającego pod krzyżem trafiła do mnie (obiecana przez samotną chorą, która właśnie zmarła). Tak się stanie i ten piękny Pan Jezus jest ze mną...

    Szatan dalej dręczył mnie rozmyślaniami (słabość)...z Goebbelsem stanu wojennego piszemy książkę p. t.; „Nawrócony wróg ludu” oraz relacjonujemy na forum „Nie” doznania z Mszy św.; jego (opętanego) i moje! Zobacz, co Bestia wyprawia z dopiero nawróconymi.

   Rano zacząłem „Ojcze nasz”, ale napłynęło ostrzeżenie, aby „czynić to zawsze z najwyższym szacunkiem, odmawiać wolno i majestatycznie”.

   To prawda, bo klepiemy Modlitwę Pańską...w tym „święć się Imię Twoje”. Od początku zacząłem wolno wymawiać każde słowo tego przekazu od Pana Jezusa. Z radością zawołałem: „Ojcze! Przekazuję Ci trwogi wpuszczane w moje serce przez Szatana!

    Wróciła refleksja dotycząca mocy Boga Ojca, który w czasie Mojżesza musiał dawać dowody: wytracać wrogów i przekazywać moc czynienia cudów. Ta moc w Panu Jezusie „rodziła się w słabości”. To jest niepojęte dla ludzi bez łaski wiary…

    Dalej napływało kuszenie obrazami kobiet w kąpieli. Uciekłem od tego, ale pojawiły się wyrzuty sumienia, gdy upiłem się na Pierwszej Komunii syna i w czasie pobytu w Częstochowie. Dzisiaj, gdy to przepisuję wiem (01 kwietnia 2019), że były to okrutne uderzenia szatana. 

    To mam już dawno przebaczone, ale ból rozrywał serce: „Ojcze przekazuję Ci wyrzuty sumienia z powodu zła, które uczyniłem w życiu.” Wróciła radość i pokój do serca oraz chęć do pracy w przychodni.

   Modlitwa to wielki dar Boga Ojca na tym zesłaniu. Po uporaniu się z chorymi trafiłem na działkę z zamiarem modlenia się w słońcu i miłym wietrze, ale podczas pośpiesznego malowania to było niemożliwe, ponieważ modlitwa wymaga skupienia.

   Powtórzyła się sytuacja z poranka. Nie można modlitwy dokładać do pracy, ale odwrotnie („módl się i pracuj”). Wówczas pracę dostosowuje się do modlitwy...w ten sposób prawdopodobnie postępują mnisi. Nawet ich chód jest stateczny, a wszystko wykonują w skupieniu i staranności.

    Podczas pracy porannej i modlitw napływało polecenie odmówienia koronki do Najświętszych Ran Pana Jezusa („za braci odłączonych”). Ze zmęczenia po dyżurze i przyjęciach w przychodni błogo zasnąłem - z ulotką tej koronki oraz zdjęciem s. Faustynki - w dłoniach…

                                                                                                                                    APeeL