Płynie modlitwa poranna, a zwraca uwagę zdanie „zmierzanie do Ciebie”. Tak, bo każdy dzień naszego życia to zmierzanie do Nieba, do Boga Ojca przed Którym każdy z nas stanie.
Przepływają obrazy krzywd, które czyniłem; od głupich żartów do różnych złośliwości (zły charakter), po zaniedbania, oszustwa, krętactwa, obmowy, nienawistne myśli. Oto niewdzięczność w stosunku do teściów, którzy mnie przygarnęli. Robiłem im przykrości, buntowałem żonę, a nawet sprzedawałem im jajka, które otrzymałem od pacjentów.
Mnie spotkała wielka łaska, ponieważ ujrzałem te bezeceństwa, a przecież większość umiera „spokojnie” w tym stanie. Wielka jest nasza głupota i naiwność, którą wykorzystuje Szatan wskazując na grzechy innych („gorszych” od nas), a przez to się usprawiedliwiamy.
Właśnie mówią o Jerzym Urbanie, który odwołuje się od kary za obrażenie Jana Pawła II. Proszę Pana Jezusa w intencji tych, których skrzywdziłem. W dniach takich modlitw Zły stara się zniszczyć pokój. Dlatego ucieczki do zakonów i samotni.
Tuż po Mszy św. trafiłem na film o fałszu bolszewików...jeszcze w 1982 dręczono Żydów. Pomogła woda święcona oraz „spojrzenie” Matki Bożej Pocieszenia.
Dzisiaj jest dziwny dzień...większość przybywa w sprawie innych, a ja mam wielkie pragnienie padnięcia na kolana i modlenia się. Pokój i słodycz falami zalewały serce. Pojękiwałem tylko...wołając, co pewien czas; „Jezu! och Jezu”. Wszystkich otyłych proszę o post duchowy, a palących o odrzucenie tego nałogu na Ręce Matki w intencji pokoju w Jugosławii.
Teraz moją rękę trzyma staruszka i mówi; „modlę się za pana, wszyscy uciekają z kościoła, a pan zawsze zostaje i trwa na modlitwie”. Tłumaczę jej, że to łaska wiary...
Teraz na dyżurze w pogotowiu (od 15.00) mam daleki wyjazd z poczuciem wszechobecności Boga Ojca...z przenikaniem miłości i dobra. „Wiem Jezu! Wiem Boże, że Jesteś ze mną. Jesteś. Ty Jesteś!” Serce i duszę zalewał pokój. Właśnie trafiłem do biednej chatki z dwójką chorych dzieci. Nad nimi wisiał wielki obraz Św. Rodziny.
Płynie modlitwa za tych, których skrzywdziłem. Wołałem do Boga Ojca o miłosierdzie dla nich i wprost czułem, że wywołują te osoby i coś im przebaczają. Na pewno to ich grzeszna niechęć do krzywdzącego. Pacjentka woła za mnie, a ja za nich. Dusze w Czyśćcu nie mogą nic uczynić dla siebie...dlatego pragną naszego wstawiennictwa, a szczególnie cierpień zastępczych.
Teraz pędzimy do dzieciątka zadławionego kawałkiem grzechotki. Na szczęście dziecko odwrócono i odłamek wypadł. W telewizji pokazano kobietę, która przy pomocy badań prenatalnych zabijała dzieci uszkodzone...aż do poczęcia zdrowego, które urodziła.
Wraca nasza sprawa i miłosierdzie Boga Jedynego! Jakże Miłosierny jest Bóg, że wybacza zabójstwo własnych dzieci. Zgasiłem światło i padłem na kolana.
Teraz trafiłem do babci otoczonej obrazami, a kolega chciał zmienić kolejkę. Tam był obraz Jezusa modlącego się w Ogrójcu...jak w moim domu rodzinnym. Niedawno pochowała męża. Ona pragnęła mojej osoby, a ja takiego rozmodlonego miejsca. Nie pojmiesz tego bez łaski wiary.
Teraz Pan Jezus prosi przez Vasullę; „znoś Moje cierpienie, dziel je ze Mną /../ Mój krzyż jest na tobie, noś Go z miłością /../ nie należysz do świata”. Wraca dzień i odczucie Obecności Pana Jezusa. Przypominają się słowa Jana Pawła II; życie jako powołanie...życie jako powołanie.
„Dziękuję Ci, Ojcze za ten dzień”...
APeeL