Wieczorem poprosiłem Pana Jezusa, aby w tym tygodniu chronił mnie przed napadami Szatana. Zawsze tak się dzieje przed Wielkanocą. To pora najgorszych pokus i wielkich upadków ludzi...

   W środku nocy odmawiałem moją modlitwę, a w tym czasie napływały szyderstwa Jerzego Urbana... po przebudzeniu Obrzydliwiec podsunął mi: mafię ubecką, sowieckie świnie oraz wyzysk w pracy. W pogotowiu płacą grosze z dyżurami w piwnicznej izbie...natomiast w oddziale wewnętrznym nie dadzą, ale zastępstwo urlopowe wciskają.

    Do tego doszła jeszcze osoba naszego kościelnego, który nie zakłada komży, nie nalewa wody święconej i nigdy nie pomaga kapłanowi. Powinien posługiwać, ale w świetlicy partyjnej. Zawsze po ostatnim nabożeństwie wypędza wiernych z kościoła...dzwoni kluczami, przesuwa głośno ławki i gasi światło. Delikatnie powiedziałem mu, że „porządek jest ważny, ale po Mszy św. obowiązuje cisza."

   To były złe znaki, ale przed przebudzeniem napłynęło zalecenie: „bądź dzisiaj ze świętym Rafałem Kalinowskim na piersi” (1 września 1835 - 15 listopada 1907). To syn marnotrawny, którego początkowe życie było podobne do św. Augustyna i do mojego (wymodlone nawrócenia).

   Chodzi o to, że był skazany na śmierć, którą zamieniono na 10 lat katorgi w kopalni soli na Syberii. To dla mnie przykład znoszenia cierpień, bo cóż oznaczają moje? Wyrok przyjął, wytrwale pracował w warzelni soli, nie buntował się i nie skarżył na swój los...można powiedzieć, że „żył w nim Chrystus”.

   Kościół powinien ostrzegać...to przecież czas nauk, rekolekcji, spowiedzi i postu, a kapłan rekolekcjonista (prof.) poruszył kwestię zła i sumienia, ale nawet nie wspomniał o Szatanie i jego wysłannikach! Dzisiaj, gdy to przepisuję (13.04.2019) tak samo mówi nasz proboszcz, a nauczał teologii w Seminarium. Podczas nauki krzyknąłem tylko: „Panie Jezu przyjmuję to cierpienie”...nie będę biegł do niego, bo i tak mnie zbędzie!

    Na miejscu Szatana tak właśnie zalecałbym swoim wyznawcom...stąd ludzie są nieświadomi pomysłów, rozdrażnienia, złości na otoczenie, siebie samego i Boga Ojca. To jest podejrzany zakaz z Watykanu, który wg ks. Piotra Natanka powinno się odbić...

  Ja rozumiem to w sensie przegonienia agentury i masonerii, która tam właśnie uwiła sobie gniazdko. Przecież znamy to, bo interesuję się teologią polityki z działania naszych „wyzwolicieli”...im wyżej we władzach tym mieli ważniejszych „razwiedczików”, a przecież Kościół katolicki to był prawdziwy wróg, bo walczył o dusze ludzkie.

    Tacy rządzą...lubią piękne pogrzeby jako zasłużeni dla Partii oraz Msze św. za zmarłych z ich rodzin...w wielkie święta naszej wiary. To pchanie się na pierwsze miejsce w wydaniu ziemskim. Uważają błędnie, że takie nabożeństwa mają większą moc, a to puste oklaski.

   Podczas takich ataków kręcę się rozdrażniony, a Bestia syknęła: „syneczek Mateczki”...wprost czułem „śmichy” za plecami! Później nie mogłem wyjść na Mszę św. bo w sercu pojawiła się diabelska wesołość: oto piesek „kłapouszek” z napłynięciem osoby prymasa Glempa.

   W drodze musiałem omijać rogi i kluczyć, aby nie wchodzić na „znajomych”...w tym naszą lokalną „Stokrotkę” (przepisuję to 13.04.2019). Na Mszy św. przysypiałem, a serce otworzyła dopiero Konsekracja przed Eucharystią. 

    W takim dniu jest brak miłości dla biednych, cierpiących...pracujesz jak niewolnik. Narasta złość, a myśl o modlitwie nawet nie przeleci. Pod drzwiami gabinetu lekarskiego jako pierwszy czekał - mój „ulubiony pacjent” - symbol trwania napadu...

- Pani chce być młodsza czyli głupsza?

- Kucharki pilnują, aby nikt nie kradł, tylko one!

- Teraz jest kapitalizm...z towarzyszami „kasy i pracy”, bo nie udało się zbudowanie raju na ziemi!

      Na wizytach domowych trafiłem do dwóch staruszek:

  • Panie doktorze, proszę modlić się, abym umarła!...tak przywitała mnie pierwsza.

  • Czy jest pani przygotowana: jak ze spowiedzią i Eucharystią...czy jest to Wola Boga? Nie wolno modlić się woli własnej, bo to jest od diabła!

   Podczas pożegnania trzymaliśmy się za ręce, a ona dziękowała. Nie wiem czy poprosiła kapłana, z Wiatykiem, bo takich właśnie straszy Szatan, a z drugiej strony namawia do samobójstwa.

    Drugiej babci (85 lat) mówiłem z mocą, że „śmierć nie istnieje, a jest to pokazane na larwie z której wylatuje motyl", a strachy wpuszcza Zły i nie ma na niego siły oprócz Matką Bożej, Eucharystii i modlitwy różańcowej.

    Słuchała tego z otwartym sercem, wszystko przyjmowała i podziękowała: „Bóg zapłać!” Po wyjściu od niej dowiedziałem się, że jest wyznania protestanckiego. W jednej sekundzie ujrzałem „sieroctwo” tych braci odłączonych, bo u nich nie ma kultu Matki Bożej oraz Wszystkich Świętych, a zarazem modlitw za dusze zmarłych.

    Ten dzień zakończę w ciszy i na kolanach z poczuciem Bożej obecności...tak zasnąłem nad Biblią, gdzie Mojżesz czynił cuda, które miały uwolnić lud z Egiptu.

                                                                                                               ApeeL