Toczy się bój o pobranie dnia wolnego (za nadgodziny), a Szatan natychmiast podsuwa obraz mojego rozmodlenia na działce. Ktoś powie, że nie mam chyba innych problemów...
Jest odwrotnie, bo żyjący wolną własną, a nawet „róbta, co chceta” mają kłopoty z tego powodu. To jest pokazane na dziecku, które puszcza rękę ojca ziemskiego lub biegnie jak szalone przed siebie. Każdy zna takie obrazy. Aby zrozumieć o czym pisze trzeba zapragnąć odczytywania Woli Boga Ojca, a jest to w „Ojcze nasz”.
Wróćmy do sugestii Szatana: jak mogę modlić się z ciężką głową i niepokojem w sercu? Oszust gra do końca, zawsze podsuwa „dobro”, a pragnącym zła różne pomysły...na szczycie mamy ludobójców! Z drugiej strony mamy wielką delikatność Królestwa Bożego, bo nie wolno odebrać nam wolnej woli.
Bardzo groźne jest opętanie intelektualne, a widać to u wrogów naszej wiary walczących słowem i piórem. Nawet nie wolno z takimi dyskutować...
Czy wiesz jak ciężka jest droga do świętości...szczególnie po wezwaniu przez Boga: to prawdziwy bój w każdej chwilce życia, bo mamy nieskończoność wyborów. Moje nawrócenie sprawiły modlitwy pacjentek i zamawiane w mojej intencji Msze św.
Dodatkowo kusi piękny dzień po wczorajszej burzy z piorunami i faktycznie odczuwam żal, że muszę iść do pracy. „Muszę” oznacza: bądź wola Twoja, bo Bóg Ojciec dba o wszystkie Swoje dzieci, szczególnie słabe, chore i stare. Faktycznie przybędzie dużo chorych, a niektórzy potrzebują także porad duchowych:
-
Samobójstwo nic nie rozwiązuje, to podsuwa kusiciel („raz na zawsze będziesz miał spokój”), on pragnie zguby naszej duszy, bo wie, że nie ma śmierci. Wie też, że problemy zaczną się po prawdziwej stronie życia...
-
Diabeł dzieli, a Pan Bóg łączy...proszę nie unosić się honorem, zabrać pijącego męża od teściowej...to ojciec pani dzieci, bo on was kocha i nie chce pić!
-
Och, to jeszcze pan żyje?...śmiejemy się ze starym alkoholikiem i złodziejem, sam kilka razy woziłem pana na śmierć. Pan Bóg daje panu tyle znaków, a ja mówię teraz od Niego, a pan wciąż nie prosi o przebaczenie i uzdrowienie...właśnie była II Niedziela Wielkanocna (Dzień Bożego Miłosierdzia)!
Pacjentka powiedziała, że w chwili śmierci syna w USA przybył do niej w śnie, zaprowadził do kostnicy i powiedział, że: „teraz tu mieszka". Na koniec trafił się jeszcze zabłąkany noworodek, lekarze ogólni boja się takich.
Tak się stało, że miałem staż na takim oddziale i bardzo lubię „fikających nóżkami” z przestraszonymi matkami. Rzucasz okiem i widzisz zdrowego dzidziusia, którego rozbolał brzuszek po mleku mamy, która miała smak na coś „zakazanego”. Na pocieszenie - chłopczykowi opuszczonemu przez ojca - podarowałem „Ptasie mleczko”, a serce zalała wielka radość...
Wróćmy do początku dnia. Czy miałbym tyle przeżyć „modląc się” na działce. Tam Szatan nasłałby na mnie jakiegoś nudnego sąsiada lub węszącego, co tam robię.
Teraz płynie koronka do Miłosierdzia Bożego za grzesznych pacjentów, i wróciła pieśń, która kołacze się w duszy od rana w duszy: „naród niewierny”. Naprawdę jesteśmy narodem niewiernym...
Dopiero teraz wre praca na działce z przekazaniem umęczenia Panu Jezusowi za leniuchów. W tym czasie żona jest bardzo miła dzięki feromonom, a to wskazuje na jej płodnie dni...później zaprosi do wspólnego spania! Piszę to dla młodych małżeństw katolickich. Mam nadzieje, że żona nie będzie czytała tego.
To momenty wielkich bojów: „Panie Jezu przekazuję Ci to wyrzeczenie w intencji czystości kapłanów”, bo miałem chęć na zgrzeszenie. Na ten moment w książeczce jest rada dla mnie: „musisz bardziej kochać żonę i znaleźć dla niej czas”. Taka jest prawda, ale my Boże Słowo „kochać” taktujemy jak seks...
APeeL