Przebudziłem się przestraszony o 2.00, padłem na kolana i zawołałem: „Boże mój! Panie! bądź dzisiaj ze mą. Święty Michale Archaniele stań na staży mojego mieszkania. Panie Jezu zmiłuj się nad nami”. Trwałem tak jakiś czas i ponownie zasnąłem.

    Czas płynie i zaczęło szfankować ciałko szkliste jednego oka. Z tego powodu muszę wykonać pole widzenia, a dzisiaj jest masakryczna pogoda. Ja wiem, że wszystko stworzył Bóg i jako lekarz nie mogę wyjść z podziwu, gdy widzę skomplikowane działanie naszego oka, ucha z narządem równowagi...nie mówiąc o mózgu, którego czynność poznaliśmy w 10-20 procentach. 

    Ten wyjazd i kłopoty poświeciłem na dalsze wołanie za wiarołomców...nawet dziesiątkami odmawiałem słowa Pana Jezusa na krzyżu. Przykry był dla mnie widok młodej dziewczyny, która na zimnie sprzedawała „wszystko po 5 zł”, taksówkarzy czekających w długiej kolejce na zmiłowanie oraz chorych kręcących się jak natręci w zniszczonym szpitalu.  

    Wszystko załatwiłem, a na Mszy św. wieczornej Eucharystia ułożyła się w „zawiniątko” (dar). Tak, bo mimo zmęczenia udało mi się zrobić zapisy trzech intencji.

   Jakby w szkoleniu Pan zaprowadził mnie na stronę radia Kielce Plus, gdzie trafiłem na art. „Bóg rozliczy nas z czasu”, Oto kilka zdań z mojego komentarza:

     <<Pan Bóg dał nam dwa dary: wolną wolę i czas. Wolną wolę powinniśmy oddać Bogu („bądź Wola Twoja”), ale to jest bardzo trudne. Czas, którego długości nie znamy powinniśmy poświecić na nawrócenie się oraz dążenie do świętości, bo cała reszta jest dodana.

     Długość życia nie ma żadnego znaczenia, ponieważ przed nami jest wieczność, która zaczyna się tuż po śmierci. Nie mówi się o tym jednoznacznie, bo w "wiecznym odpoczywaniu czekamy na zmartwychwstanie ciał". Ja natychmiast jestem po śmierci (larwa i motyl) i chcę wrócić do czekającego na mnie Boga Ojca.

    Czasem, który nigdy nie jest zmarnowany jest nasze uczestnictwo w codziennej Mszy świętej. Szatan wie o tym, a mój proboszcz wstydzi się zaprosić ludzi, bo „nie będzie na lud nakładał ciężarów”.

    Ty, który to czytasz otrzymujesz takie właśnie zaproszenie. Raz zaznasz słodyczy duchowych i niczego już więcej nie będziesz pragnął... >>

     W prowadzeniu przez Boga przeczytałem też artykuł Waldemara Łysiaka „Cofanie czasu” w ostatnim „Do Rzeczy”, gdzie jest jego stwierdzenie: „Niewielu znalazłoby się ludzi starszych, którzy nie chcieliby odzyskać młodości...”. Napisałem do autora (listy@dorzeczy.pl):

    "Nie poradził Pan sobie, bo artykuł dotyczy naszej nędzy, lapsusów i zdarzeń, które łamią ludziom życie, a czas i mądrość ludzka nie mają z tym nic wspólnego. Z mojej obserwacji wynika, że większość pragnie zdrowia, piękna i młodości, a garstka ś w i ę t o ś c i. 

    Wspomniał Pan o „Mężach szkiełka i oka”, a ja widzę, że sam Pan ich reprezentuje. Błędny jest wyróżnik: To nie my mamy czas, to czas ma nas.

   Panie Waldemarze! Niech Pan wyrzuci „szkiełko” i spojrzy na wszystko od Stwórcy, naszego ABBA i Jego cząstki w każdym nas, którą jest wiecznie młoda i nieśmiertelna dusza. Bóg ma Czas...".                                                                                                                                                                                                                                                                    APEL