W kościele usiadłem na ławce bocznej, a z serca wyrwało się; „Jezu! smutno mi dzisiaj w Twoim Domu”. To okazało się nieprzypadkowe, ponieważ kapłan nie przybył na Mszę św. Wróciłem do domu i jeszcze raz do kościoła. Nadal trwała pustka w sercu i duszy, a wówczas nie mam żadnych przeżyć duchowych.

    Tutaj wyjaśnię, że Bóg Ojciec jest zawsze z nami, ale okresowo nie daje odczuć Swojej obecności. To wynik Mądrości Bożej, która ma pokazać łaskę, a zarazem wywołać tęsknotę za „byciem z tatusiem”...tak jest u małych dzieci.

   Musisz sam tego zaznać, bo z dzieciństwa nie pamiętasz tego, a jako „wyzwolony” od rodziców pragniesz bardziej obdarowania, a oni często też „mają kłopot z głowy”...szczególnie, gdy jest młodsze rodzeństwo. Poszedł na swoje, niech się martwi.

    Przeszedłem to w mojej rodzinie, gdzie młodsze siostrzyczki żyły w dostatku, a po śmierci rodziców spadek potraktują jako swoją własność „po tatusiu i mamusi”. Często taka właśnie jest miłość w rodzinach...

   Nie czekałem na błogosławieństwo i wyszedłem z Eucharystią z kościoła...przed błogosławieństwem. Zobacz jakie ciągi zdarzeń powstają przy czyimś błędzie. W przychodni jak zwykle był nawał...

    Dla mnie jest to wielkie cierpienie, bo zjednany z Panem Jezusem pragnę pustelni, a tu nie można przejść korytarzem. Z włączonej kasety popłynie piosenka: „Konik na biegunach”, a w serce wpadają słowa; „radosny to dzień, wspaniały to dzień…wracają żołnierze /zabawki/, nie do ciebie powrócił przyjaciel”.

   Łzy zalały oczy i natychmiast wiedziałem, że jest to intencja tego dnia…przecież wróciłem nagle do domu, nie będąc na zaplanowanej Mszy św. Wskazuję na tzw. „duchowość zdarzeń”

   Podczas przyjęć płakała kobieta ze smutnymi dziećmi, bo jej mąż i ich ojciec nie wrócił z wyjazdu zarobkowego do Szwecji, miał przy sobie pieniądze…znaleziono go martwego już w naszym pociągu (w kieszeniach zostały grosze).

    Przepłynął cały świat, a z brzegu nasi w Afganistanie czy Iraku…zwabieni do obozów pracy, itd. Oto zdjęcie Tybetańczyków, których w Chinach (za ostatnie rozruchy) skazano na wieloletnie więzienie, a wielu na dożywocie. Stadion, specjalne kamizelki...oto przykład państwa prawa i ustroju sprawiedliwości społecznej. Napadli, okupują i karzą za „bunt”…skąd to znamy.

    Żona pułk. Ryszarda  Kuklińskiego opowiadała o opuszczeniu Polski, swojej tęsknocie za domem…na tle głosu Jaruzelskiego ogłaszającego stan wojenny.

   Teraz oglądam relację żołnierzy niemieckich  walczących w okrążeniu Stalingradu (tych, którzy przetrwali). Nie wrócili do domów, pisali do bliskich, a nawet kontaktowali się przez radio. To wielkie tragedie. Podobnie było po stronie sowieckiej...

   Młody Rosjanin - w podzięce za uwolnienie - klęknął przed czołgiem łaskawcy, ale zabił go inny (na rozkaz oficera). Królowała nienawiść i zwykłe postępowanie na wojnie. Jeden z Niemców narysował Matkę Bożą spod Stalingradu przytulającą żołnierza jak dzieciątko. Napłynął też Katyń…

    A już bliżej policja łapie „wariatów”…piratów. Ilu z nich nie wraca do domu, a właśnie trwa długi „wypoczynek”. Nie wypoczniesz naprawdę bez Boga Ojca…

                                                                                                                                   APeeL