Jadę na Mszę św. poranną z odmienionym sercem, bo przez dwa dni miałem wielka niechęć do pracy i bardzo męczyłem się. Dzisiaj pragnę pomagać innym i być dla potrzebujących...

   Płyną czytania, ale inne niż w planie. Psalmista przekazuje, że Pan wyzwolił mnie z wszelkiej trwogi! To prawda, bo ludzie normalni cały czas drżą o swoje zdrowie, martwią się o jutro i o starość!

   Pan Jezus na Ostatniej Wieczerzy prosił nas o jedność i mówił o wzajemnej miłości oraz umiłowaniu Boga-Ojca. To jest bardzo prosty program, ale możliwy do wykonania po wejściu na drogę do świętości.

    Kapłan wspomniał o duchu a p o s t o l s t w a, a to były słowa do mnie! Popłakałem się także podczas zapisywaniu słów, że: „Bóg Ojciec jest jedynym źródłem życia i świętości”.

   Po pracy do 14.00 serce i duszę zalewała miłość do Najświętszego Taty. Płakałem i zawołałem: „Najświętszy Ojcze! Niczego tutaj nie chcę i niczego nie pragnę, bo nic mnie nie zadowoli...pragnę tylko Ciebie, Ojcze, zjednania z Tobą i Twojej Miłości”...

    To są sekundowe błyski łączności mojego serca z Sercem Boga...dłużej tego nie wytrzymasz. Można to porównać do elektrowni atomowej i żarówki w naszym mieszkaniu! Spocony wpadłem na dyżur w pogotowiu i od razu miałem daleki wyjazd karetką...na pocieszenie trasa przebiegła obok mojego krzyża przy trasie E7.

   To zarazem czas na koronkę i moją modlitwę. Pacjentka, staruszka miała udar niedokrwienny. Pojechaliśmy do szpitala, a moje serce zalewał ból rozłąki z Bogiem, Panem Jezusem i Matką Najświętszą oraz z żoną. W tym czasie napłynęła intencja modlitewna.

    Zasypiałem z umęczenia i upału (w karetce było ok. 40 stopni C.). Chora pojękiwała, a kierowca przeklinał. Ponowny wyjazd do ziemskiego piekła: błoto, miliardy karaluchów, a w tym wszystkim pijany z rozbitą twarzą. Ma zły sztuczki na mnie...

   Teraz koi sen, bo stała się cisza, ale nie można wyjść na zewnątrz, bo trwa plaga komarów. Nie pomagało ognisko i  modlitwa była niemożliwa. W nocy dwa razy obudzono do ambulatorium. Jak wiele kłopotów czeka każdego...oto młoda i piękna kobieta z krwawieniem z wrzodu żołądka.

   Teraz śpiewa mi pierwszy ptaszek (4.00), a ja w tym czasie wołam do Boga z dziękczynieniem za takie urządzenie tego świata. Wstałem wcześniej i wszystko posprzątałem, bo dzisiaj mam jechać do rodzinnego kościoła...

                                                                                                                                        APeeL