Po upadku stałem w samotności przy krzyżu Pana Jezusa i dotykałem gwoździa w świętych stopach. Taki właśnie gwóźdź "wyjął się" z fartucha w przychodni. Kiedyś zabrałem go z krzyża na cmentarzu. To ewidentny znak cierpienia mojego i Pana Jezusa.

   Po Komunii św. dziękowałem ze łzami w oczach za pomoc i wszystko. „Patrzył” wizerunek Pana Jezusa wykonany dla dzieci 1-komunijnych. Oczy Pana wyraźnie uśmiechnięte...

    Z serca zawołałem: ”Panie Jezu! Panie Jezu! dziękuję za wszystko / Niech łaska Twoja zawsze mi sprzyja”...także dzisiaj. To wypłynęło z głębi serca, a Pan Jezus sprawi, że wytrwam 12 godzin pracy z uśmiechem. 

     Pod przychodnią otworzyłem „Biblię” św. Jehowy, gdzie pod palcem była: „Skrucha Daniela” ze słowami: „Jahwe pozwala twemu grzechowi odejść”. A dzisiaj, gdy to przepisuję (17.05.2019) wzrok zatrzymał kwartalnik „Z Niepokalaną” i tytułem na okładce: „Ja odpuszczam tobie grzechy”. Tak, bo ja jestem dzieciątkiem, które przewróciło się i teraz płacze. Zapamiętaj: w upadku proś o przebaczenie, bo nędza nasza wielka, a miłosierdzie Boga nieogarnione...

    Od  7.00-19.00 trwała praca w przychodni nawet na chwilkę nie mogłem wyjść z gabinetu. Moc Pana sprawiła pracę z radością, napływała także pomoc w rozpoznaniach...chorzy widzieli i doceniali ten trud, a nawet pocieszali mnie i chwalili.

    Zrobiło mi się przykro, że nie podarowałem 20 zł. biednej rolniczce...żałowałem dać jej ten papierek (kiedyś tak uczyniłem). Może liczyła na pomoc? 3 x tyle nie żałowałem na wódkę „dla chłopców”...aż chce się płakać! 

    Jakże Bóg - na każdym miejscu - pokazuje moją nędzę! Nie straciłem pracy w pogotowiu, otrzymałem ochronę, nawet kierownik zmiękł, a przezywają go „Bin Laden”...nie potrącono za godziny moich wybryków. Jak wielkim glinianym garnkiem jesteśmy. Piszę to wszystko jednym tchem.

   W pracy towarzyszył mi wizerunek Pana Jezusa słynącego łaskami (Paradyż). Ten obrazek otrzymałem kiedyś z ręki kapłana.

   Na spacerze odczytałem intencję i odmówiłem moje modlitwy. Rano popłakałem się ponownie z powodu otrzymanej pomocy, a w ręku ponownie znalazł się Pan Jezus z Paradyżu. Na ten moment popłynie piosenka Seweryna Krajewskiego:

    „Nie spoczniemy, nim dojdziemy”, a wzrok zatrzyma usunięty cierń z korony Pana Jezusa...

                                                                                                                             APeeL