W śnie uczestniczyłem w procesji Bożego Ciała do której dołączyłem z krzyżem Pana Jezusa. Po przebudzeniu, w ciszy domowej padłem na kolana i odmawiałem modlitwę przebłagalną za „pogan i nie znających Jezusa”...także w moim otoczeniu! „Jezu przyjmij ich w Swoim Miłosierdziu...przyjmij także duszę kolegi Zbigniewa Jagody.
Podczas przyjęć w przychodni moją czystość łamią wdzięczni pacjenci. Nie chcę się szarpać, ale często - wielka łaska bezgrzeszności - ma wartość butelki! Zobacz słabość człowieka z darem wiary! Matka Boża wie, że w sercu nie mam tych pieniędzy i oddam je wskazanej osobie.
Zobacz pracę lekarza duszy i ciała...
1. Na leżance lekarskiej leży młoda chora i czeka na działanie zastrzyku. Jakże chciałbym położyć moje dłonie na jej głowie z przekazaniem jej zdrowia i siły...po wahaniu tak uczyniłem!
2. Do starzejącej się kobiety mówię: „pani maż otrzymał dar powolnego gaśnięcia...dlaczego nie budzi się ku części duchowej?” Naprawdę nie wiem jak jej powiedzieć o Jezusie, Bogu i Matce Bożej?
-
To pan wierzy w życie pozagrobowe?
-
Ja wierzę w Ojca Prawdziwego!
3. Teraz Pan Jezus wprowadził do mnie ciężko chorą 40-kę (reumatoidalne zapalenie stawów, kilkoro dzieci, gospodarstwo rolne). W myślach zawołałem do Matki Bożej „Uzdrowienia Chorych”, aby jej pomagała i dawała ulgi w cierpieniach! Wszystko wypełniłem na rentę i wyjaśniłem, a papierek wartości czekolady splamił ponownie moją duszę. „Panie Jezu wybacz, przecież nic mi nie brakuje na tym świecie!”
4. Synowi umierającego ojca wskazałem, że „nie wolno go męczyć, trzeba zapalić świecę i modlić się o jego zbawienie, a pan szuka zdrowia dla jego gasnącego ciała”.
5. Ostatniej pacjentce, której mąż zapił się - wręczyłem odbitkę mojej modlitwy - dla jej córeczki po 1-wszej Komunii św. aby modliła się za ojca. Z jej relacji wynika, że piesek poznał jego duszę na podwórku (częsta informacja od rodzin zmarłych)...cieszył się, skakał i biegał wokół.
Po pracy zawołałem: „Mateczko! Ty każdego widzisz...Ty każdemu pragniesz pomóc, ale tak mało zgłasza się do Ciebie, pozwól, że będę prosił w ich imieniu, bez ich wiedzy!
"Matko moja, Matko kapłanów, Matko Kościoła!
Matko samotnych, opuszczonych, smutnych!
Matko biednych!
Ty, która tego wszystkiego doświadczyłaś pomóż biednym z którymi się stykam!”
To wypłynęło z mojej duszy w kilka minut, a łzy zalały oczy. Teraz wracamy z wyjazdu pogotowiem, a Jerzy Połomski śpiewa: „tak daleko nam do siebie i tak blisko", a moje serce krzyknęło: „Jezu! Jezu mój!”
Post i modlitwa dają wielką radość i pokój w sercu, a dodatkowo odmawiam:„Tajemnice szczęścia”. Bardzo pragnę ułożyć własne wołania do Boga Ojca: „Panie Jezu proszę Cię o łaskę stworzenia modlitwy na tle Twojej Męki.” To spełni się i ta modlitwa towarzyszy mi do dzisiaj (jest w instruktażu witryny).
Po powrocie - niepotrzebnie dyskutowałem z kolegą o wierze - na granicy kłótni. Jeszcze jestem słaby i nie wiem, że nie wolno tego czynić, bo wielu jest opętanych intelektualnie. Trzeba się za nich tylko modlić.
„Panie Jezu przepraszam Cię za ten upadek...przyjmij Jezu ten mój grzech, przepraszam!" Tak wołałem na kolanach pod kołdrą, bo mamy wspólny pokój lekarski (klitkę z dwoma łóżkami i stołem)...
APeeL