Podczas obserwacji grających w pokera (nie była dla mnie miejsca) wzrok zatrzymał krzyżyk nad drzwiami pokoju lekarskiego! Ja nie lubię tego miejsca dla krzyży Pana Jezusa, ale z drugiej strony Zbawiciel nie narzuca się  jakby mówiąc, że "pragnący znajdzie Mnie."

    Poprosiłem o ochronę, bo wczoraj - po walce duchowej - nie wziąłem dyżuru i niosłem krzyż podczas Bożego Ciała. Szatan nienawidzi mnie i pragnie mojego upadku...nawet śmiertelnego. Teraz, gdy to przepisuję (01.07.2019) wiem już, że znał mój los, a nawet dodanie mi przez Boga 15 lat życia.

    Ja jeszcze jestem bardzo słaby, moje ciało pragnie rozrywki, odprężenia z powodu ciężkiej pracy, wygrania w karty z chęcią picia alkoholu. Natomiast dusza łaknie postów i modlitw, a ten moment to bój o uniknięcie groźnego upadku. Musisz zrozumieć, że zostałem powołany niedawno i ciało kuszone przez Bestię buntuje się!

    Napływa, że wszystko będzie dobrze, ale nie wolno mi pić alkoholu. Teraz już "walimy" (w żargonie gramy), a ja zdziwiony nie słyszę krytykowania Lecha Wałęsy. Gdy chwaliłem Boleksława...wszyscy czerwoni zakładający "Solidarność" byli przeciw. Teraz ja jestem przeciw, a tu cisza. To "ich człowiek, teraz już dobry".

    Przegrana, wstaje dzień", śpiewają ptaszki, człowiek idzie spać, ale nie może zasnąć! Jakże udręczy ten świat. Pan Jezus nie obdarza nas spełnianiem pragnień ziemskich (wygrana w "To-To", zdrowie dla każdego wołającego, itd.)! Wówczas modlitwy miałyby charakter koncertu życzeń... 

   Wyobraź sobie, że jesteś na miejscu Szatana. Najpierw namawiasz do gry, kusisz wygraną. Ten co wygrywa staje się rozrzutny..."lekko przyszło, lekko pójdzie". Natomiast przegranemu podsuwasz zwątpienie, bezsens, smutek i rozdrażnienie.

    Wreszcie przysnąłem, a na ścianie "ujrzałem" ślad po krzyżu...tylko gwoździe, które trzymały ramiona Zbawiciela! Tak, bo niosłem krzyż, ale diabelski.

   W oddziale pocieszyłem córkę ciężko chorej, a właściwie umierającej. Popłynął monolog o nieśmiertelności duszy, odwróceniu wszystkiego, naszym chwilowym pobycie tutaj w opakowaniu, którym jest ciało fizyczne, wspomniałem o łasce powolnej śmierci wobec chwalonej nagłej i sensie naszego cierpienia (budzi miłość).

    Zawalenie nocy odespałem na działce (na pachnącym sianie) podczas gaworzenia żony z córką. Nie spodziewałem się tego...jak dobry jest Pan! Teraz w drodze do kościoła płynie koronka do Miłosierdzia Bożego; za poszukujących Pana Jezusa, a moje serce ściskała tęskna miłość. Jakby na potwierdzenie intencji w drzwiach świątyni spotykałem niewidomego z laską.

     "Jezu mój! Większość ma normalny wzrok i nie szuka Ciebie! Jak wielkie jest zaślepienie ludu! Ten nie ma światła ziemskiego i zdąża do Światła Bożego." Wchodzę i słyszę słowa pieśni; "Serce Jezusa"...łzy zalały oczy z powodu dobroci Boga Ojca.

   Kapłan przepięknie mówił o momencie śmierci...wrócę do mojego Taty, a inni pójdą na Sąd. Ja wiem, że mnie też czeka Sąd i to gorszy od innych, ale wrócę do Pana Jezusa. Nie obchodzi mnie żadna kara. Każdą karę mogę przyjąć, aby wrócić do Pana Jezusa. Zdziwiony usłyszałem zawołanie modlitewne kapłana z prośbą za tych co błądzą w poszukiwaniu Pana Jezusa.

    Płynie Ewangelia (Mt 6,24,34); "Nikt nie może dwom panom służyć /../ Nie możecie służyć Bogu i mamonie." Wyobrażasz sobie moje zadziwienie. Dodatkowo w dzisiejszej intencji mszalnej wymieniono zmarłego organistę, a w sercu pojawiła się dusza podobnego, ale z mojej parafii. To był dobry nauczyciel gry na akordeonie i poważny człowiek. "Panie Jezu wspomóż go, bądź dla niego łaskawy...tak bardzo cierpiał z powodu złego wynagrodzenia."

    Pięknie grał, starał się służyć Bogu. Na jego tle przepłynęło moje zachowanie z marnowaniem czasu na grę w karty. 

    Podczas procesji wokół kościoła (oktawa Bożego Ciała) ujrzałem łaskę niesienia przez kobiety Jezusa Miłosiernego. To przepłynęło w błysku przez moje serce...dalej żona z szarfą przy chorągwi ze św. Józefem. Pozostałem w kościele i wołałem do Pana Jezusa Miłosiernego...

                                                                                                                                 APeeL