Nie można połączyć picia koniaku z "obowiązkowym" modleniem się, aby mieć "dzień wolny od Boga". Zobacz głupotę stworzenia wykorzystywanego przez Szatana. Przecież modlitwa to rozmowa z Bogiem.

   Dzisiaj, gdy to przepisuję wiem, że jest to łaska...tak jak rozmowa telefoniczna z ojcem w Nowym Jorku. Przysnąłem na sekundkę i "ujrzałem"...tron z postacią, która wykonała ruch ręką oznaczający sprzeciw ("Nie"). Zerwałem się ze strachu czując Moc Boga Ojca.

   Rano w sercu trwała wielka pustka z duchowym zaćmieniem ("chciałeś mieć wolne to masz"), poczucie opuszczenia z niemożnością modlenia się. Nawet żona uciekła na Msze Św.! Można powiedzieć, że "wszyscy mnie opuścili", ale to krzyż diabelski.

   Padłem na kolana i zawołałem; "Jezu mój, Ty mnie opuścisz, ale ja Ciebie nie opuszczę!" Te słowa popłynęły ze środka duszy i serca. Dalej wołałem; "dziękuję Boże za łaskę poznania cierpień Pana Jezusa, Jego opuszczenia." Wówczas tylko Matka Boża została z Panem, umiłowany Apostoł Jan i b. prostytutka Maria Magdalena.

   Udało się odmówić modlitwy, a w drodze do pracy Jan Paweł II (nagranie) powie do mnie: "Syn Człowieczy...Pan Jezus to Gwarant przymierza z Bogiem...starego, nowego i wiecznego...w Obliczu Jezusa zabłysnął Bóg Niewidzialny...dał nam poznać Siebie i Swoją Niezgłębioną Tajemnicę. Bóg Jedyny!"

   Och, jak wielką moc mają słowa papieża. Serce zalała nagła tęsknota aż zacząłem krzyczeć; "nie odchodź Jezu mój, nie odchodź, zawsze ze mną bądź, zawsze bądź...nie odchodź Jezu mój, nie odchodź!"

   Inwalidka I grupy, babulinka oparta na kulach, która z miłości do brata przygarnęła go, teraz pobita płacze u mnie! Nie wiem jak ją pocieszyć - dałem jej czekoladę.

   To ona wręczyła mi obraz Matki Bożej Różańcowej, który teraz wisi u chirurga. Nagle ujrzałem zwycięstwo złego, który rozdzielił nas z żoną. Tak się złożyło, że na pogodzenie mam dla niej słodycze, a mnie podarowano różaniec po 90-letnim dziadku, który mnie lubił. Do niego dołożyłem lody, czereśnie i jeszcze raz wróciłem do rodziny!

   Teraz w karetce pocieszam młodą kobietę, która w drodze z pogrzebu uległa wypadkowi i w jej intencji modlę się. Sanitariusz zapytał czy chcę posłuchać piosenek religijnych. Włączyłem taśmę, którą mi podał i popłynęły słowa pieśni; "Pan Jezus może przyjść wieczorem...rozproszyć duszy cień!"

   Chwilka przerwy i wypadek, pędzimy z młodym chłopcem z wypadku, który jest nieprzytomny, wymiotuje i majaczy...jego życie wisi na włosku. Dodatkowo jego opiekun wskazuje miejsce, gdzie zginął jego ojciec (fatum).

   Cóż mogę zrobić? Dobre ułożenie, sprawdzanie oddechu i tętna...niemoc! Myśl uciekła do Ojca Prawdziwego z którym kontakt nastąpił przed chwilką w czasie słuchania melodii podczas słów " Niech będzie pochwalony Ojciec i Syn i' Duch Święty". Jak wytłumaczyć ci kontakt z Bogiem Ojcem? To iskierka miłości przebijająca serce...

                                                                                                                        APeeL