Dzisiaj byłem normalny czyli zdrowy psychicznie; po śniadaniu spałem do meczu  "starszych młodzieńców" (oldbojów) na którym odmówiłem modlitwę; za padających ze zmęczenie. Dzisiaj była niemiłosierna duchowa, a oni "haratali gałę"...tak zawzięcie jakby na rozkaz Donalda Tuska! Miałem pecha, bo musiałem biegać za przebijaną piłką, a to przeszkadzało w modlitwie.

    Myśl uciekła do konfliktu ciało/dusza i wartości materialnych, które oddalają od Boga. Sam ten fakt nie oznacza, że bogacze nie są wzywani przez Boga. Przecież przykładem jest celnik Mateusz. Zostawił stoliczek z monetami i poszedł za Zbawicielem...

   Zarazem sama asceza i ćwiczenia ciała - nic nie dają. To działanie tylko dla ciała i jakiegoś „ducha” (joga) z zadaniem „oczyszczenia świadomości” od naleciałości materialnych...samo w sobie nic nie oznacza.

    Najważniejsze jest ujrzenie swojej nędzy („oskarżenie się”), ale tego też nie można dokonać samemu z siebie. Tylko Bóg może sprawić, że wybieramy drogę życia świętego. Przykłady na to są w moich zapisach, a dowodem jest stan mojego ducha przed i po Eucharystii.

    Stwórca pokazał mi, co oznacza opuszczenie Pana Jezusa po uczynieniu najwyższego dobra. Pomyśl co czuł Jezus, gdy opuścili Go uczniowie i zdradził Piotr? Tak też czuję się obecnie...

    Ten wstęp dałem, aby wyjaśnić moją całkowitą pustkę i świadomość niegodności łask. To miesiąc modlitw do Najświętszej Krwi Pana Jezusa; św. Józef prosił o zachowanie czystości ("patrzył") z obrazu z Jezuskiem i białą lilią. Nieprzypadkowo trafił do mnie ze śmietnika...

    Na Mszy Św. stałem przed kościołem, płynął pusty list pasterski, nie podszedłem do Eucharystii i wróciłem do domu jako normalny. Postanowiłem, że jutro będę na dwóch Mszach Św. (po oczyszczeniu)...

    Zapytasz jak odczytałem tę intencję Przepisywałem dziennik, a Pan zaprowadził mnie - na stary zapis z tym tytułem - do którego nie pasowała...

                                                                                                                        APeeL