Pisałem od 4.00 do rana, a po wyjściu na spotkanie z Panem Jezusem serce zalało uniesienie duchowe i radość. W drodze do kościoła odmawiałem koronkę i „pokutę” („Pod Twoją obronę”).

    Większość braci-zesłańców w tym czasie smacznie śpi, bo nie wie jakie dary i radości Pan Bóg rozdaje o tej porze.

    Przykro, bo kościelny nie włączył mikrofonu, a to sprawiło rozproszenia. Bylejakość aż zawołałem do Boga, aby „zabrał od nas tego pana”, bo pomylił swoje powołanie. Jest wierny, ale władzy ludowej.

   Nic nie dał zakup nowych pojemników na wodę, bo nigdy jeszcze nie poniżył się do ich oczyszczenia. Nie było spowiednika, a czekało trzech mężczyzn, ale od jednego z nich poczułem alkohol.

   Pan Jezus podniósł oczy na swoich uczniów i popłynęły znane błogosławieństwa, ale ja nie jestem ubogi i głodny, nie płaczę też z powodu jakiejś krzywdy. Natomiast jest pewne, że wrogowie Boga, wiary i mojej ojczyzny nienawidzą mnie („obcy wśród swoich”), a moje imię jest niecne z powodu Syna Człowieczego. Łk 6, 20-26

    Przypomniało się malowanie kościoła...w czasie Mszy św.! Protestowałem i mówiłem do brygady, że nie mają błogosławieństwa Bożego. Wszystko zrozumieli, gdy z rusztowania spadł konserwator i złamał sobie obojczyk, a bez niego nie zrobisz precyzyjnego ruchu prawą ręką. 

   Protestowałem też przeciwko zabieraniu kwiatów podarowanych świątyni (w piątek pod pozorem „sprzątania” przed nowym ślubem). Do dzisiaj jedna z kwiaciarek krzywo patrzy na mnie, ale szczytem mojej bezczelności było stawienie czoła koledze w białym fartuchu, który zrównał z ziemią miejsce święte.

   Przed Pierwszą Komunią „firma” sprzątała kościół...teraz taka moda, a robili to podczas Mszy świętych! Prawie chciałem ich pobić.

   Prawosławni i protestanci nie uznają spowiedzi, ale chcą Eucharystii. Jeden z kapłanów katolickich w USA podawał im Ciało Pana Jezusa, bo „on dla siebie jest Watykanem”.  

    To takie „głupstwa”, którymi zajmuje się sługa Pana, bo nie ma nic innego na głowie. Eucharystia ułożyła się w dar i rozpłynęła. Podczas wychodzenia z kościoła spotkałem znajomą, która notorycznie spóźnia się na każdą Mszę św. Nawet mówiłem jej o tym, ale nie pomogło.

  Po nabożeństwie rozmawiałem z panią, która cierpi z powodu lekceważącego przyjmowania Eucharystii. W ten sposób poznałem intencję i zacząłem moją modlitwę, a uniesienie duchowe sprawiło, że szedłem bardzo wolno i tak było mi dobrze po zjednaniu i we współcierpieniu z Panem Jezusem. Co ludzie szukają i za czym gonią?

    Wróciłem na Mszę św. wieczorną, gdzie były stałe osoby i przed Eucharystią dodatkowo przekazałem to nabożeństwo na ręce Matki Bożej, bo wiele jest potrzeb. Przeprosiłem przy okazji za moje wyczyny i podziękowałem Matce Bożej za ochronę.

    Wprost chciało się płakać, bo dochodzisz swego, a w jednej sekundzie masz pokazane wcześniejsze życie, które mogło lec w gruzach.

   Po Eucharystii pokój zalał serce, a otrzymałem zawiniątko (dar). Tak się składa, że dzisiaj, gdy to edytuję jest MB Bolesnej (15.09.2014) i była Msza św. za dusze zmarłych rodziców, którzy lekceważyli obowiązki wobec wiary.

   W drodze do kościoła wołałem także za nich, a przepływały osoby wierzących, którzy niepoważnie podchodzą do spowiedzi i Eucharystii. Jak Pan Bóg mi to wszystko układa...  APEL