Tuż po północy mam "poczytać Ojca Pio", gdzie są słowa Apostoła Pawła (Flp.1.23-24), że "dla mnie życiem jest Chrystus, a śmierć jest mi zyskiem." 

    Jeżeli pójdziesz za Panem Jezusem to do końca swoich dni nie zaznasz ukojenia z powodu; tęsknej rozłąki ze Zbawicielem...w tym pragnienia połączenia przez śmierć, a do tego dojdą ataki złego, udręka życia światowego, ból serca z powodu odrzucania Boga przez większość, pragnienie nauczania i głoszenia Chwały Jezusa aż do męczeńskiej śmierci dla Jego Imienia.

    Ojciec Pio wyjaśnia słowa Apostołą Pawła wg mojego serca i nawet pisze; "nie możemy mieć najmniejszego nawet wyobrażenia jak te dusze cierpią"...

    Tuż po przebudzeniu w serce wpadają słowa dręczyciela;

- nie mogę pojąć twojego postępowania, nie mogę ciebie pojąć, jak tak można?

- precz...ty masz mnie pojąć, przecież Pan Jezus, mój Pan zna mnie i rozumie...tylko On!...odpowiadam złemu, który udaje serdecznego opiekuna.

    Wstałem, wypiłem kilka łyków piwa dziękując Panu Jezusowi za Jego dobroć, a w pokoju córki zauważyłem książeczkę Simone Weil, gdzie była odpowiedź na moje wcześniejsze pytanie do Pana Jezusa co oznaczały; "Boże mój, Boże czemuś Mnie opuścił?"

    Nagle znalazłem się przy Męce Jezusa i podczas jazdy na działkę w mojej duszy przepłynęły ostatnie godziny Życia Jezusa, który znał każdą chwilkę tego czasu; "Ostatnia Wieczerza" z pozostawieniem dla mnie św. Hostii, umycie nóg Apostołom, zdrada Judasza, przyciśnięcie do piersi Jana oraz straszliwe osamotnienie.

   W tym stanie nic nie ukoi oprócz modlitwy w ciszy, która jest wielkim darem Boga, bo w niej jest cała Bolesna Męka Syna Bożego. Tam jest poniżenie w postaci obnażenia ciała, a z drugiej strony pocieszenie nas w obliczu własnej śmierci i pokazanie ufności!

    Wróciła moc z powrotem do świata, a w sercu pytanie;

- Dlaczego nie przekazałeś Mi dzisiejszego dnia?

- Panie Jezu, przecież mogę zgrzeszyć, upaść, głupio przekazywać taki dzień!

- Właśnie. Ja cię ochronię!

- Przekazuję Ci, Jezu tę pracę i mój dzień!

    Na działki trafił człowiek szukający wody...z dalekich wojaży (handel samochodami), a wiedz, że w sprawach Prawdy nie ma przypadków. Woda na działkach była, a szukający okazał się dennym ateistą, któremu powiedziałem, że do życia jest potrzebne niewiele. Pytał o Imię Boga, Ojca Niebieskiego i dodał; po cóż panu rozważania o Bogach...niby Pan Jezus jest drugim Bogiem...

- Pan Jezus otworzył Niebo...przez Niego stał się pan Synem Bożym, który może tak, jak ja wołać "Boże mój, Boże czemuś mnie opuścił?...dlaczego jestem tutaj?"

   Tak mówiłem to szukającego zwyczajnej wody, który dowiedział się o Wodzi Życia! W tym momencie zrozumiałe są rozmowy Pana Jezusa; zawsze i wszędzie o Królestwie Niebieskim oraz o dobroci i miłości Boga Ojca.

    Po czasie sytuacja powtórzyła się, ponieważ wody będzie szukała grupa wycieczkowa z Mołdawii. Poczęstowałem ich dodatkowo piwem i porzeczkami. Tak chciałbym obdarować ich odbitkami z Jezusem Miłosiernym, a także oddać krzyżyk, który ma być ze mną; "do końca dni".

    Wiem, że tam brakuje Słowa Bożego. Żona...przeszkadza, mruczy, a nawet ucieka. Nie rozumie walki w świecie niewidzialnym...nawet o jedną duszę. Ostatnim był Mołdawianin Nowicki, ale nie znał polskiego.

    Przekazałem dzień Panu Jezusowi i w ramach ochrony...moje piwo wypili Mołdawianie!

                                                                                                                                APeeL