Zaczynem opracowywanie tego świadectwa wiary (03.10.2019), a płyną informacje o budowanych w Katarze wysokościowcach. Wchodzisz tam, płacą lub nie, giniesz w nieludzkich warunkach (upały) i biorą następnego. Znamy to z naszych "obozów pracy" prowadzonych przez neobolszewików. Ja sam w końcu padnę z powodu zespołu przewlekłego przemęczenia.

    Na Mszy św. o 6.30 były piękne czytania. Popłakałem się po Eucharystii, która pękła na pół (”My”). Krzyczałem tylko: "Jezu. Tato. Jezu!" Moje serce zalało poczucie wygnania. Zesłabłem w ciele, które opanowała senność.

    W przychodni nie było nikogo, ale to pułapka. Nawet zasłabnie młody kolega! Kłótnie, szum, załatwiam po 3 pacjentów jednocześnie. Po obiedzie na spacerze odczytałem intencję. Po latach będzie to standard.

 Przepłynęły obrazy obozów pracy, zamordowanego w banku, uszkodzonych z powodu przepracowania (była taka rolniczka i lekarka anestezjolog), a w „Sup. expressie” opisywano wypadek w kopalni... przypomniał się stan wojenny i strzelanie do górników.

    W telewizji trafiłem na relacje starszego człowiek, którego zwabionego do obozu pracy na Zachodzie. Później zostawiono go bez niczego i mógł umrzeć z rozpaczy. Jeszcze zabicie prostytutki przez alfonsa.

   W czasie prac w tunelu we Francji doszło do wybuchu...dobrze, że w porę nadeszła pomoc. Teraz, gdy to opracowuję u nas doszło do wybuchu gazociągu. Obok układano drugą nitkę i wrzucano piach na stary przewód. Przepływa cały świat zabijanych przez męczenników diabła.

   Dzisiaj była Ewangelia o synu marnotrawnym, który pasł świnie i wrócił do ojca...

                                                                                                                             APeeL