MB Bolesnej

   Postanowiłem spotkać się z Konstantym Radziwiłłem, prezesem NIL-u, ale to była nieświadomość, bo Izby Lekarskie mają strukturę ustaloną w PRL-u ("mierny, bierny, ale wierny"). W nocy skończyłem pisanie prośby w sprawie zawieszonego prawa wykonywania zawodu, a przecież on to sprawił...zaocznym rozpoznaniem psychozy, która ma - objawy podobne do mistyki - czyli "życie w świecie nierealnym", bo Tam Nic Nie Ma!

  Skontaktowałem się z neurologami, aby wykonać badanie EEG. Żaden kolega psychiatra nie chciał mnie przyjąć (rozkaz w mafii), a komisja lekarska nie skierowała mnie do odpowiedniej placówki z wyznaczoną wizytą (obowiązek wg zarządzenia ministra zdrowia).

    Padłem na kolana i wołam do Taty, Matki Jezusa oraz Ducha Świętego o natchnienie. Prosiłem, bo pragnę rozwiązać ten problem…dla żony. Popłakałem się, ponieważ tyle lat ją dręczyłem i wiele wycierpiała z mojego powodu. Nie możemy spokojnie spędzić starości, a w bolszewizmie takie właśnie szkodzenie jest kanonem (dręczenie wskazanej ofiary). To zarazem jest jasna próba od Pana...

    Popłakałem się na Mszy św. ponieważ Pan Jezus wołał z głośnym płaczem do Boga Ojca, który mógł Go wybawić od śmierci! Znał przebieg swojej Bolesnej Męki, a zarazem wiedział, że Jego ofiara otworzy Królestwo Boże (możemy wracać).

   W tym czasie serce rozrywały słowa psalmu; „Wybaw mnie, Panie w miłosierdziu swoim /../ Pośpiesz, aby mnie ocalić /../ wydobądź z sieci zastawionej na mnie /../ pokładam ufność w Tobie /../ w Twoim ręku są moje losy /../ wyrwij mnie z rąk wrogów i prześladowców /../”. Z płaczem sam wołałem o taką pomoc do Matki naszej; „Ucieczko grzesznych módl się za nami."

    Z pobocza błagalnie machała zmarznięta babcia…zabrałem i podwiozłem do jej domu (kilometr od trasy). Zważ na przykładową "duchowość" tego zdarzenia. Po trafieniu do prezesa ze łzami w oczach mówiłem o błędach kolegów i łamaniu prawa. Wręczyłem mu moje pismo... 

   Pan "hrabia" powołał później "komisję niezależną"...złożoną z trzech funkcjonariuszy samorządu lekarskiego (doszedłem tego później, a tylko przewodniczący może reprezentować Izbę Lekarską). Zdobyłem też kontakt do krajowego duszpasterza służby zdrowia ks. Józefa Jachimczaka...prosiłem o spotkanie, ale odmówił!

- Proszę księdza…dzisiaj jest św. Matki Bożej Bolesnej! Nieładnie, bardzo nieładnie.

   Z dużej ilości tygodników w ręku znalazły się „Misyjne drogi” z art. „Nadzieja zawieść nie może”, a z książki zdanie o Bogu, który jest naszą nadzieją. Pojechałem do proboszcza z „osobistymi objawieniami”, ale był nieobecny…może pomogą inni kapłani?

   Ja nie mam możliwości leczenia, a wchodzi znajoma i prosi o przepisanie skierowania do specjalisty. Cóż mam powiedzieć. Jak nigdy rozumiem jej sytuację...ja byłem dla niej jedyną nadzieją!

    Poszedłem na drugą Mszę św. i wołałem do Ducha Świętego za prezesa NIL-u…”Ojcze! dotknij tej sprawy…daj mu światło, niech coś się stanie. Matko! uproś nam zmiłowanie, przejednaj u Boga nasze grzechy."

   Z Ciałem Zbawiciela pojechałem do pracy i zabrałem moje rzeczy. Nie żal mi niczego, bo pragnę żyć dla Boga...przykrość, że uczyniono to 4 miesiące przed przejściem na emeryturę. To typowa bolszewicka podłość! 

                                                                                                                             APeeL