„Bitwa o Polskę”...
Dzisiaj, od Ołtarza św. mój umiłowany Apostoł św. Paweł mówił o doznawanej przez nas krzywdzie. Trafił w "dziesiątkę", ponieważ "banda dwojga" (Konstanty Radziwiłł oraz Andrzej Włodarczyk z NIL oraz OIL) z bezpieką izbową zawieszają mi pr. wykonywania zawodu lekarza...za obronę naszej wiary i krzyża.
Przy tym sami udają katolików, a "hrabia" - w tym właśnie czasie - nauczał etyki i głosił swoje mądrości w telewizji Trwam. Zablokowali go po mojej interwencji. Nie głosuj na tego "senatora RP", bo będziesz miał grzech.
Teraz na Mszy św. słucham, to co wiem (2 Kor 4. 7-15);
-
moja „moc” to Moc Pana życia i wieczności. To moc Tatusia, który prowadzi mnie za rękę…jak małego synka.
-
to pewność w cierpieniu (gdybym żył samotnie wszystko przyjąłbym w świadomości, że to Wola Boga), ale tutaj dochodzi udręka żony. Tak właśnie postępowali bolszewicy (gen. Kuklińskiemu zamordowali dwóch synów)...
-
niedostatek dla mnie to Pan, brak Jego bliskości…to Eucharystia bez której moje życie nie ma sensu, a pragnienie tego Cudu Ostatniego nic nie może zastąpić!
-
w prześladowaniach nie jestem sam, czuję to nawet dzisiaj (”obalili mnie, ale nie ginę”). Dalej trwa pouczenie; „uwierzyłem dlatego przemówiłem”, a ja tę wiedzę mam przekazywać ku Chwale Pana, pragnę „umierać” dla świata i żyć dla Chrystusa.
Na ten czas siostra śpiewała z ludem; „Krzyżu Chrystusa bądźże pozdrowiony /../ z Ciebie moc płynie i męstwo w Tobie jest nasze zwycięstwo”...
Natomiast Pan Jezus wskazał na moje powołanie; „świat ich znienawidził za to, że nie są ze świata /../ byś ich ustrzegł od złego /../ Uświęć ich w prawdzie /../.”
Eucharystia całkowicie powaliła moje ciało, słodycz zalała duszę i usta, a serce pokój. Nie mogłem wyjść z kościoła z powodu smutku rozstania z Tatą i Niebem. Stałem się całkowicie niezdolny do życia (”nie jestem z tego świata”), gdzie króluje fałsz, podłości, przemoc nad bezbronnymi (diabelska nienawiść do ludzkości). W takim momencie wiem, że celibat jest słuszny, ponieważ w jednym błysku widzisz hierarchię miłości; do Boga, własnego dziecka, itd.
Ja nie mam ciała, a jedynie pragnienie Boga Ojca dla którego mam wszystko poświęcić aż do męczeńskiej śmierci (tak jest w tych chwilach, ponieważ powrót do ciała powoduje strach). Ta moc jest od Boga...dlatego "patrzył" Pan Jezus z Całunu!
Z pragnienia bycia z Panem łzy zalewały oczy (to się powtórzy przy pisaniu)...zostałem na następnej Mszy św.
Na odczyt intencji wskazała "duchowość zdarzeń";
- w garażu znalazłem książkę „Bitwa o Polskę”, a w sercu pojawiły się obrazy z Westerplatte…
- czytałem pisma Matki Teresy i jej dzieło, bo w Indiach prześladują chrześcijan
- oglądałem bój o Monte Cassino, gdzie tysiąc dział strzelało do Niemców!
Jak wielką łaską jest modlitwa, która koi duszę...szczególnie podczas wołania za wrogów, a tego nie można przekazać naszym językiem. W końcu zawołałem; „Dziękuję Ci, Mateczko Najświętsza za przytulenie złapanego w sieci (o s a c z o n e g o)...
APeeL