Nieraz zastanawiam się nad moją mocą w czynieniu zapisków, a wyjaśnienie nadeszło dzisiaj, gdy opracowuję to świadectwo wiary. Wówczas obudziłem się o 3.0 w nocy i robiłem zapiski, bo "nie miałbym spokoju".

    Obudzą na Mszę św. a w drodze do kościoła będę wołał;  Ojcze! Dziękuję Ci za jeszcze jeden dzień życia dla Ciebie, dla Twoich Spraw, dla zbawiania”.

   Jakże piękne są słowa św. Pawła w liście do Galatów (Ga 1, 13-24), który wspomina czas, gdy wyznawał judaizm i z niezwykłą gorliwością zwalczał Kościół Boży...jako zwolennik zachowywania tradycji przodków. Później stał się gorliwym głosicielem Ewangelii...

    W tym czasie psalmista wołał (Ps 113(138); "Prowadź mnie, Panie, swą droga odwieczną". Nic się nie zmieniło, bo to samo dzisiaj woła moje serce i wiem, że; "Przenikasz i znasz mnie, Panie /../ Z daleka spostrzegasz moje myśli /../ I dusze moją znasz do głębi."

   Największe zdziwienie budzi fakt podkreślania, że Bóg odbiera nasze myśli oraz wspomnienie o duszy. Większość nie czuje grzechu w myślach, bo znane są tylko nasze słowa i czyny.

    Pokój straciłem w przychodni już o 7.00, ponieważ był nawał ludzi, przepychanki, sprzeczki...przybył też sąsiad po lewe zaświadczenie. Powiesz, że problem rozwiązałyby "numerki", ale wówczas musiałbym pracować 24 godziny/ dobę. Nieraz w gabinecie miałem trzech pacjentów. W takiej pracy są też chwile radości, bo pacjentce, która wróciła ze szpitala podarowałem drogie leki (przynieśli z firmy farmaceutycznej). 

   Pan Jezus był dzisiaj w gościnie u Marty i Marii, gdzie wskazał, że troszczymy się o wiele, a zapominamy o naszej duszy. Wciąż to wskazuję ludziom, bo wszystko jest ważniejsze od Mszy św. czyli spotkania z Panem Jezusem.

    Po przyjęciach podjechałem pod krzyż, ale kwiaty zmarzły. Pozostał jeden maleńki jakby dla mnie od Pana Jezusa, bo przeprosiłem za poczęstowanie wódką (złamałem przysięgę). Nawet z tego powodu byłem u spowiedzi, a sprawiło to zatrzymanie się przy krzyżu Pana Jezusa z dotknięciem wielkiego gwoździa w Jego Stopach. To było jasne: "złamałem przysięgę". Pocałowałem św. Głowę Pana, napłynęła osoba św. Piotra (trzykrotne zaparcie się) i podszedłem do konfesjonału!

   Bóg zna naszą nędzę i wie, że będziemy upadali. Taka jest nasza konstrukcja, ale chodzi o zawierzenie z trzymaniem się Ręki Boga z  natychmiastowym wracaniem do Niego po upadku (Sakrament Pojednania)...

                                                                                                                                   APeeL