Dzisiaj jest wybór kandydatów do samorządu lekarskiego...teraz, gdy to przepisuję (13.10.2019) nie ma takiego problemu, bo jest pełna demokracja i "zawodowi" kandydaci zgłaszają sami siebie. Dodam, że później następuje wybór "samych swoich"...prawie zawodowców. Samorząd lekarski to niezła fucha dla agentury, która schowała się za kolegami przebranymi w białe fartuchy.
Mam szczęście, bo dzisiaj jest mniej pacjentów. Zagubiona matka wychowująca dziecko z dziecięcym porażeniem mózgowym uważa, że spotkała ją kara. Tłumaczę jej, że została wybrana do takiego cierpienia i w końcu życia ujrzy to (walka o zdrowie dziecka). Nie wolno poddawać się zwątpieniu w cel tego życia. Napisałem jej leki i zalecenie "w chwilach słabości czytać Biblię!"
W pięknej sali trwa początek zebrania wyborczego. Niby wszyscy się znają, ale ja czuję się obco. Włożyłem twarz w dłonie i poprosiłem; "Panie pomóż i powiedz mi jakie jest tutaj moje zadanie?" Tkwiłem tak 10 minut, a po otworzeniu dłoni i powiek moje zadanie było jasne; nie mogę sam startować, mam też nie zgłaszać nikogo, a kolegę ginekologa zapytać; czy przerywa ciąże.
Nawet złapał mnie częstoskurcz serca (150/min). Przeczekałem napad i po podaniu kandydatów zapytałem ginekologa - ordynatora;
-
Czy przerywa Pan ciąże w domu, rozumie pan o co chodzi...proszę odpowiedzieć krótko.
-
Przerywam, jestem przeciwnikiem przerywania i nie zgadzam się na ustawę o całkowitym zakazie przerywania!
-
Nie zadowala mnie odpowiedz, proszę krótko - tak lub nie!
-
Tak, ale tyle jest dzieci, bieda, ciężkie warunki...
Nic nie mogłem powiedzieć z powodu tej diabelskiej retoryki....całkowicie zaniemówiłem!
Wstąpiłem do domu...siostra kupiła telewizor kolorowy, druga nowe meble, ale z chrztem noworodka czeka do wiosny! Natomiast trzecia myśli o budowie, a rodzice mówili o dolarach (ojciec ok. 80 lat)!
Nie pasuję już do tego świata...
APeeL