Wieczorne popijanie skończyłem o 2.00 i zmorzony szedłem spać..w akompaniamencie krzyków żony, która właśnie obudziła się!

    Zerwany do pracy byłem "chory", ale miałem szczęście, ponieważ dzisiaj pracuję tylko w pogotowiu (można drzemać w karetce)...dodatkowo będzie spokój i poratowało mnie zabrane piwo. Szatan, pełen złośliwości, bo miał dostęp do mojego losu mówił wprost; "nie może stary zdechnąć"...naprawdę tak odebrałem i nie był to żaden omam.

    Teraz, gdy miałem to przepisać (12.11.2019) zmarnowałem godzinę, bo oszukał mnie, że ta intencja wymaga konwertowania, zepsułem przy okazji tytuły folderów tracąc czas (naciśniesz i przesuniesz "edytowane" na "dziennik duchowy"). 

   Na ten moment żona czyta mi fragment z książki "Ostatnie wołanie Maryi" ks. Piotra Glasa (wyd. Esprit) o atakach Szatana na tych, którzy dążą do Boga lub mają kult Matki Bożej. Ja znam to od początku nawrócenie i możesz o tym przeczytać w moim dzienniku.

    Zarazem przestrzegam każdego, który chce drgnąć w kierunku wiary prawdziwej (tylko katolickiej)...w swojej słabości zostanie uderzony z mocą. Ojciec Pio był nawet bity przez Bestię...

   Wyjazd do biedaka, a dzisiaj w różańcu Pana Jezusa wypada zawołanie; "Pan Jezus wszystko oddał biednym, wszystko im darował". Na skierowaniu do szpitala zaznaczyłem, że "pacjent jest z wielkiej biedy", ale powiedziano mu, że to nie jest hotel. Zważ, że miał ciężką rwę kulszową i poruszał się z wielkim bólem. Przyniosłem mu zupę mleczną z kuchni oraz chleb.

   Wyczuwam, że dzisiejsze wołania modlitewne będzie dotyczyło "staruszków bojących się śmierci", a z mojej praktyki jest takich większość! Bardzo przykry jest fakt, że dotyczy także katolików, których czeka powrót do Boga Ojca, a nie chcą tego!

    Właśnie trafiłem do takiego małżeństwa i to tuż przed koronką do Miłosierdzia Bożego. Mąż chorej błagał, abym im pomógł. Nad babcią wisiał piękny obraz Matki Bożej z Sercem w koronie, a nad łóżkiem dziadka Pan Jezus z Najświętszym Sercem...to było wyraźne potwierdzenie dzisiejszej intencji!

    Babcia boi się śmierci...czyli szpitala! Wielu w takich wypadkach boi się Sakramentu Namaszczenia Chorych...wielkiej łaski traktowanej jako Ostatnie Namaszczenie przed śmiercią! Podjechałem pod Krzyż Pana Jezusa i zapaliłem dwie lampki "imieninowe".

    Deszcz, zimno, nieprzyjemne, a dodatkowo dalej okropnie się czuję ("kac"), a nie mogłem napić się, bo czekają na mnie modlitwy. Zalewała mnie senność, słabość, nudności i wymioty żółciowe. Jakże człowiek jest głupi, bo to igranie ze zdrowiem.

   Na ten czas syn powiedział do mnie; umierasz staruszkuNic nie odpowiedziałem, ale wewnątrz uśmiechnąłem się, ponieważ to potwierdziło moją intencję modlitewną. Cały dzień nic nie jadłem, a dopiero późnym wieczorem zakończyłem modlitwy. Wstydzę się i nawet nie dziękuję za ten dzień, który przeżyłem w prowadzeniu przez Złego...

                                                                                                                                  APeeL