Przy porządkowaniu „papierów” zalały mnie różne zaproszenia (kartki)...w tym do hotelu "Forum" z tematem; Jak odnaleźć Boga" oraz do Zgromadzenia Sióstr Służek Najświętszej Maryi Panny w Sandomierzu (zakon założony przez Honorata Koźmińskiego).

    Wspólnie idziemy na pierwsza Mszę św. Trwa ból wczorajszej intencji. Płyną czytania, a św. Hostia wyraźnie pęka na pół. Popłakałem się po przyjęciu Ciała Pana Jezusa. Nie mogłem wyjść z kościoła, a nawet wstać z kolan. Naprawdę garstka podchodzi do św. Hostii. Nie podchodzą 70-latki, chorzy (znam ich stan) i bliscy śmierci. Prawie chce się zapaść pod ziemię

   .Miałem wiele planów, ale czeka mnie jakieś cierpienie. W mojej słabości, bólu i strachu (zawieruszyły się klucze od samochodu) napłynęła moc. Moc rodzi się w naszej słabości. To tajemnica Boga Ojca. Wolny dzień od pracy nie oznacza wolnego od cierpienia.

   Z radia Maryja popłynie zaproszenie Pana Jezusa skierowane do s. Faustyny, aby szła za Nim. To oznacza przyjęcie krzyża. „My chcemy Boga /../ On naszym Ojcem, On nasz Pan”. Kto to ułożył i jakie miał natchnienie? „Cóż Ci Jezu damy za Twych łask promienie”?

     Płyną straszliwe obrazy z rejonu Morza Czarnego (Soczi). Pokazują siostry zakonne opiekujące się niepełnosprawnymi i niechcianymi dziećmi (chorymi), a także dziecko skatowane przez rodziców...z trudem uratowane. Ile jest możliwości zabicia...

   Jeszcze rodzice, którzy dla pieniędzy robią zdjęcia pornograficzne swoim dzieciom! Z „Super expresu” wyziera tytuł: „Papież przywrócił mi…życie”. Jeszcze zdjęcie dziewczyny, której przeszczepiono serce i płuca.

   W ręku mam wizerunek Matki Bożej Pocieszenia Strapionych z Lewiczyna, gdzie ostatecznie wróciłem do Boga. Tam zostałem zaproszony i ocalony! Serce zalała wdzięczność, ucałowałem wizerunek Matki, a duszę zalała bliskości Boga Ojca.

   W ręku mam też zaproszenia: na aktualny ślub naszej położnej oraz na kurs lekarzy; łącznie 5 różnych zaproszeń. Na wiele nie odpowiadamy. Trafiłem na art. „Ocaliła chorego przed śmiercią”.

   Przypomina się poranek w którym do mnie wpadł chory z nagłą słabością kończyn dolnych. W czasie, gdy to piszę sam to przeżyłem. Nie masz nóg (tak stało mi się po nadmiernym wysiłku, gdy doznałem częstoskurczu). Jakże różne mamy cierpienia...

                                                                                                                               APeeL