Po wstaniu byłem „połamany” i pomyślałem o porażonych, którzy nie mogą zmienić pozycji, czekają na pomoc, a często jest to złorzecząca salowa! Przez chwilkę zastanawiałem się nad koszmarami nocnymi i jak temu zapobiec...

- Dlaczego nie prosiłeś o Moje błogosławieństwo przed snem?

    W mojej słabości musiałem zmierzyć się z Przeciwnikiem Boga, który w poście w intencji pokoju na świecie (środy i piątki) kusi jedzeniem, a później psuje śniadanie! Właśnie syn prosi o podwiezienie do autobusu...nie można też umyć zębów, bo córka blokuje łazienkę. Wiadomo, że efektem takiego ataku jest rozdrażnienie, a nawet złość...

   W szukaniu pomocy padłem na kolana, przeżegnałem się wodą święconą, odmówiłem „Anioł Pański” oraz egzorcyzm do św. Michała Archanioła...poprosiłem też Boga o błogosławieństwo! Wzrok zatrzymały białe fiołki, a to oznaczało zaproszenie na Mszę św. o 7.30! Ze łzami w oczach pocałowałem ręce żony...

    Siostra pięknie śpiewała, a ja zapadłem się w ławkę, gdzie odczułem serce o. M. M. Kolbego. Nie wyjaśnię tego żadnym językiem. W tym czasie w oddali wzrok zatrzymała Stacja "Pan Jezus skazany na śmierć”, a łzy zalały oczy.

    Na ten moment psalmista wołał ode mnie (Ps 105); „Wspomnij na cuda, które Pan Bóg zdziałał...grajcie Mu, rozsławiajcie i szczyćcie się Jego Świętym Imieniem”. Wszystko jest łaską...nawet to, że za mną pięknie śpiewa jakaś pani.

    Popłyną też słowa Pana Jezusa o wytrwałym wołaniu w modlitwach (Łk 18,1-8), bo Bóg weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego. Mnie chodziło o nawrócenie i uzdrowienie córki.

   Właśnie padnie wołanie o modlitwę; "za uciśnionych”, a ja ofiarowuję w intencji takich; ten dzień, Mszę św. z Eucharystią, aby zrozumieli, że w cierpieniach i ucisku krzyż Pana Jezusa daje moc...

   Pozostałem w kościele i odmówię różaniec Pana Jezusa: „Zmartwychwstanie i zwycięstwo nad szatanem". To wyjaśniło poranny atak Przeciwnika Boga. W przychodni zostałem uśpiony, bo było tylko dwóch pacjentów. Po czasie nastąpił ponowny atak; stało się gorąco, nie mogłem złapać muzyki, zrobić i wypić kawy, męczyły telefony, sprawy i nawał chorych. To było słuszne, bo straciłem pokój otrzymany w Eucharystii.

   Nie zdziwiła zgłoszona wizyta (przyjmujemy rano), a nawet przybycie na zakończenie matki z dwójką chorych dzieci, bo nie było już pediatry. Na jej szyi wisiał piękny krzyżyk. Po ich wyjściu popłakałem się dziękując Matce Bożej za ten ucisk. Cóż oznacza moje cierpienie wobec o. Kolbego idącego na śmierć. Ilu jest takich na świecie?

    Napłynęło odczucie, że jestem przyjęty jako "ochotnik" do męczeńskiej śmierci. Ta myśl i to pragnienie dojrzewa we mnie i wiem, że będzie rosło, bo to dopiero iskra. Nie zrozumie tego normalny człowiek. Ja naprawdę wiem, że tak się stanie, ale nie wiem kiedy i jak. Pan wówczas da znak i pomoże w wytrwaniu. Na ten moment Matka mówi do mnie że; „Będziesz żył tylko dla Chrystusa”.*

    Szybko płynie czas; modlitwy, sen, piękny film o Patagonii, pokój, zapach pieczonego ciasta, przeganianie z komnaty do komnaty z pisaniem (nie mam własnego pokoju). Na tę chwilkę Pan Jezus podniósł mnie na duchu; "Błogosławię każdy krok, który robisz, przeto posuwaj się naprzód, postępuj ze Mną - do przodu, idź naprzód”!*

    Po wyjściu z domu podczas odmawiania mojej modlitwy serce zalał smutek; „Jezu! Miłości moja bądź uwielbiony i miej miłosierdzie nad uciśnionymi, którzy nie znają drogi do Boga Ojca”.

    Wokół rozświetlone bloki, a nade mną gwiazdy. Popłakałem się, łzy płynęły na ziemię, bo większość ludzi odrzuca otworzone Królestwo Boże. W intencji tego dnia podjechałem pod „mój” krzyż Pana Jezusa, gdzie zapaliłem dwie lampki. Jakże chciałbym, aby był rozświetlany automatycznie o zmierzchu...

                                                                                                                              APeeL

* „Prawdziwe życie w Bogu”