Wybija północ, a my pędzimy z zakrwawionym pijaczkiem. W uszach brzmią mi słowa; "mądry chłop, a pije głupią wódkę!" Wraz z gongiem powtarzam; "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus...niech będzie pochwalona Maryja!” Teraz wołam; "Boże Ojcze przepraszam Cię, że nie jestem takim jakim pragniesz, abym był!

    Nagle w serce wstąpiła radość i dobro, a to sprawiło odmawianie modlitw za następny dzień. W szpitalu krzyczą na pijaczka, który zaczął rwać się bicia, a także na nas.

  • Pani doktór...zwraca się do pielęgniarki mój "chory".

  • Proszę mnie nie wyzywać!

   Kolega lekarz też ma pretensję, ale uciekłem na korytarz, a Zły dodatkowo mamił mnie zalecania się tej dość efektownej pani, ale okropnie zgryźliwej i wszystko widząca w krzywym zwierciadle! Jaką duszę ma taka dziewczyna? Nie mogę tego ogarnąć! 

    Czas wytchnienia; „Panie Jezu przyjmij moją duszę w czasie snu”...nagle poza mną (od Anioła?) płyną jakieś modlitwy, których nie zapamiętasz! Tuż po przebudzeniu poprosiłem; „Mateczko moja spraw, abym dzisiaj czuł, że Jesteś ze mną...bądź ze mną!...Ojcze nasz”.

   Z kalendarza w gabinecie przychodni spojrzała informacje, że to dzień MB Bolesnej i Imię Maryja, a w sercu pojawił się ucisk. Płyną rady duchowe;

- dla całkowicie zdrowej, wierzącej staruszki gonionej przez demona po lekarzach

- innej, pełnej kwasu do brata, też wierzącej...zalecam, aby w najbliższy piątek przyjęła w jego intencji Eucharystię

- działaczowi społecznemu na każdym froncie zalecam porzucenie spraw ziemskich!

- podczas badania małżeństwa staruszków napłynęło natchnienie; "mów im, proszę mów” - czy to było od zmarłego -  po wypadku syna ateisty?

    Naprawdę nie wiem od czego mam zacząć, ale zapytałem; jaka jest wasza parafia? Po chwilce zaleciłem, aby za syna ofiarowali Msze św. z Eucharystią i modlitwy zamiast rozpaczania.

- palącemu sugeruję porzucenie nałogu w łączności z Matką Bolesną: "Matko, Ty byłaś podczas zamęczenia Syna i w tej intencji rzucam palenie!"

    Chwilami napływała radość i pokój...prawie chciało się krzyczeć. W kwiaciarni podarowano mi kwiaty dla żony, a ja wiem, że to od Matki Bożej. Ten dar powtórzy się na działkach. W domu chwyciłem twarz w dłonie i tak popłynie modlitwa przebłagalna...

   Podczas kolacji z dwoma kieliszkami alkoholu z serca wyrwało się; „Jezu jak mi to smakuje!” Łzy zalały oczy, wszystko odstawiłem, uciekłem i zalany łzami odmówiłem całą cz. bolesną różańca w intencji nadużywających Darów Boga.

   W czasie odmawiania modlitwy napłynęło natchnienie, abym jutro – w jakiejś intencji – przyjął kuszenia Szatana. Wierz mi, że boję się i nie odpowiedziałem na to zawołanie! Dodatkowo zalecono, aby dla ochrony nie pić już alkoholu. Czy podobna sytuacja nie dotyczy ludzi w momencie śmierci, bo część ich w "pełnej świadomości" odrzuca pomoc Bożą!

   Nie posłuchałem ostrzeżenia; najadłem się i wszystko wypiłem, a z Biblii popłyną słowa; "Fałszywy i prawdziwy post", gdzie z Księgi Izajasza Pan powie do mnie; "nie pościsz tak jak się pości, przecież nie istotna jest północ! Czy tobie podobałby się taki post, gdy na sekundę przed jego rozpoczęciem poszczący objadł się! Czyń tak, jak czuje twoje serce...tak, aby to podobało się tobie i Mnie!"

   To wielka prawda, bo post to także uniknięcie "szyderczego pokazywania palcem" i zaprzestanie "bezecnego mówienia". Zostałem powalony na kolana z zawołaniem; „Matko bądź ze mną...Matko bądź ze mną...Matko przyjmuję walkę z szatanem w dniu jutrzejszym - w czasie trwania postu...na Twoją prośbę i w intencji jakiej zechcesz!" Wybiła północ... 

    Nagle ze strachu wytrzeźwiałem i zrozumiałem powagę sytuacji. Teraz chodzę cichutko, tak jak człowiek, który czeka na nadejście mordercy. W modlitwie poprosiłem o pozostawienie w pokoju mojej rodziny. Czekam na prowadzenie w przygotowaniu do boju;

1.  „weź wodę święconą!”

    Przeżegnałem pomieszczenia mieszkalne i w tym czasie prosiłem Faustynkę o pomoc; "W Imię Ojca, Syna i Ducha Św.!"

2. "trzymaj się wody święconej" - wyjąłem Różaniec

3.  „zanurz Różaniec w tej wodzie" - zanurzyłem Różaniec w wodzie św. od s. Faustyny

4. "załóż Różaniec na szyję" - wykonałem to i poczułem się bezpieczny!

    Nie wiem co to wszystko oznacza? Czy ja mam być przewodnikiem duchowym dla innych? Naprawdę poczułem się bezpieczny! Do czego to porównać? Przechodzisz pierwszy raz przez granicę obcego państwa, udało się. Teraz napływa ostrzeżenie; mam nie dyskutować z kolegą lekarzem, który interesuje się duchowością...

    Nagle zerwał się Różaniec i musiałem go reperować! Czy to było przypadkowe?

                                                                                                                         APeeL