Teraz lubię mieć zapisy dziennika duchowego na bieżąco...każde świadectwo czyta się 5 minut, a napisanie przeżyć duchowych nie jest łatwe. Zobacz mój nocny wysiłek z poprzedniego dnia. Podziękowałem za pomoc Duchowi Świętemu, a rano także Bogu Ojcu...
Nawet udało się włączyć w spór na forum Do Rzeczy pomiędzy Romanem Giertychem (wyśmiał start lewicy w wyborach prezydenckich przy pomocy „małżeństwa”; Śmiszek-Biedroń), a Leszkiem Jażdżewskim...Nie wiem dlaczego miałem 10-15 tys wejść na stronę?
Panie Romanie!
Wreszcie wraca Pan do siebie...po stałych spowiedziach w TVN. "Spółkujący inaczej" krzyczą o ich dyskryminacji, a ja straciłem p.w.z.l. za obronę naszej wiary i krzyża. Moją łaskę wiary (mistyka) w Izbie Lekarskiej W-wa Puławska 18 uznano jako psychozę...wszystko zaocznie. Pisałem też do Pana kancelarii, a także do Pana żony przy Episkopacie.
Może stanie Pan w mojej obronie i ujawni prawdziwą dyskryminację w kraju katolickim (walka trwa już 10 lat). W czasie napadu na mnie funkcjonariusze OIL I NIL w W-wa udawali wierzących, uczestniczyli i fotografowali się na Mszach św. a "hrabia" Konstanty Radziwiłł nauczał o etyce...nawet pojawiał się w TV Trwam. Wyrzucili go po moim proteście.
Leszek Jażdżewski nazwał mecenasa chamem...
Pan Leszek występuje w roli fałszywego nauczyciela ("ja cię nauczę"). Wystarczy, że wykazał się Pan w napaści na moją, jedynie prawdziwą wiarę katolicką i Kościół Pana Jezusa. Klaskali Panu...nawet katolicy. Niech Pan się nawróci, padnie na kolana, bo obecnie jest Pan w opcji Jerzego Urbana i matki Joanny od demonów, która chce zdjąć krzyż w Sejmie RP. Całkowicie zapomniał Pan o swojej duszy i o tym, co będzie z Panem tuż po śmierci...
Na porannej Mszy św. byłem słaby, bo spałem tylko dwie godziny. Nie docierały czytania, ale w serce wpadły słowa z Ewangelii w których Pan Jezus mówił o potrzebie nawrócenia, bo bliskie jest królestwo niebieskie i leczył niezliczone rzesze chorych, epileptyków i paralityków oraz egzorcyzmował opętanych.
Jest mi bardzo przykro, że dobrzy ludzie nie budzą się, a Apokalipsa już trwa. Nic nie dadzą moje słowa, bo moc mają nasze prośby do Boga z ofiarowaniem Mszy św. które nie pójdą na darmo.
W jednym ciągu ujrzałem pomoc w moich sprawach; blacharka zostanie wykonana jutro (zajęty kanał), ale w serwisie dokonałem przeglądu samochodu (po 20 tys.), a zaskoczony małą opłatą nalałem benzyny, bo jeździłem na rezerwie (przyda się wieczorem), żona zreperowała mi zegarek i kupiła dobre pierogi z serem, a o 15.00 znalazłem radio Maryja oneline (miałem zakłócenia w posiadanym odbiorniku).
W sercu pojawiła się potrzeba ponownego bycia na Mszy św. za wszystkich, którzy mi pomagają (w tym mechanicy, ubezpieczyciele, spec. od Joomli, ochrona różnego typu, chirurg, który mnie operował, produkujący leki, koledzy lekarze, itd.). Chodziło o moje błaganie, aby Pan Bóg przybył do nich, a jak nigdy klęczałem przed oświetlonym Dzieciątkiem Jezus w Szopce Betlejemskiej.
Wracając wstąpiłem do gabinetu pani doktór, bo mam problem z woszczyną (to wielka zmora), aby sprawdzić skuteczność samoleczenia (olejek Aurimax i płukanie prysznicem). W tym czasie zaczepił mnie pan w moim wieku i prosił, abym podwiózł go do pobliskiej wioski (4-5 km)...dawał mi za to 50 zł.
Wyraźnie widziałem próbę z nieba, a to zarazem sprawiło odczyt intencji modlitewnej...nawet napłynął obraz, gdy sam sterczałem w deszczu za Krakowem. Podwiozłem go z serca, a po drodze okazało się, że starszy pan jest alkoholikiem. Zaleciłem mu poproszenie Matki Bożej o odjęcie nałogu...dając za przykład moją osobę.
APeeL