Dzień zacząłem od znaku krzyża, a delikatne natchnienie zaleca wcześniejszą pracę. Żona zawróciła mnie z drogi ("słuchaj się żony i rób odwrotnie") i podczas zaserwowanej zupy mlecznej musiałem słuchać połajanek syna i w końcu złość przeniosła na mnie.
Tak daleko zaszła w modlitwach i tak nisko upada przez głupstwa. Ratuje syna...gubiąc w złości swoją duszę. Dzisiaj, gdy to przepisuję (08.01.2020) oboje dążymy już do świętości.
Wczoraj powinno być dużo ludzi, ale Matka sprawiła, że rejestratorki chroniły mnie i miałem luz! Dzisiaj muszę to odpracować. Jakże dużo ludzi żyje tylko tym światem. Mnie poucza wszystko...drzewo umierające corocznie, motyl wylatujący z larwy oraz "krążące" jeszcze niedawno słońce!
Tylko jednej pani mówiłem o Matce Bożej i duszy. Ostatnia babcia stwierdziła, że u nas Matka Boża chodzi po miedzach. Jakże było to piękne, a podczas powrotu z pracy modlitwa sama płynęła z duszy. Na działce pracowniczej przypominała się "Matka Boża na miedzach". Jakże jest mi dobrze, bo każdy dzień z Bogiem jest inny.
Podczas kopania ziemi miałem sekundowy kontakt ze zmarłym mężem siostry (zginął w czołowym zderzeniu zabijając obcą rodzinę). W sercu pojawiła się też moja rodzina, a nawet poszkodowany wczoraj synek. Później odwiedzę go podziwiając piękno naszego wyznania wiary; „Bóg z Boga, Światłość ze Światłości”.
Poprawiłem kwiaty pod krzyżem i posłuchałem natchnienia, aby wszystko zapisać w ciszy domowej...”jutro post, pójdziesz na na modlitwę różańcową i do Eucharystii". Tak uczyniłem, ponieważ musiałbym spieszyć się, a to nic dobrego. Faktycznie wszystko przepisałem i przygotowałem kolację dla żony wracającej z nabożeństwa.
Wykorzystałem też okazję, aby mówić do sąsiadek na ławce...o duszy. Szatan nie lubi tego i najbardziej zainteresowana nagle została wyrwana wołaniem z mieszkania! Teraz oglądamy relację z pobytu Jana Pawła II w Częstochowie...
Jego słowa o modlitwie do Boga Ojca, Syna i Ducha Św. wywoływały łzy, podobnie jak podawana Komunia św.! Nagle Szatan podsunął kuszenie osobą nagiej kuzynki! Zawołałem tylko "Matko pomóż".
Późno, odmawiam resztę modlitw i wyczuwam szatańską złość żony...tego nie da się wytłumaczyć i to nie jej wina! Po latach zapozna się z technikami Przeciwnika Boga i wyznawców wiary katolickiej. Bestia nie znosi także miłości małżeńskiej! W taki czas stara się zniszczyć miłość i pokój.
Natomiast sprzyja siedzącym na kocią łapę, tym którzy porzucają żony lub mężów, zmieniają partnerów, co widzimy u wszelkiej maści celebrytów. Ponadto kusi, gdy są dni płodne i trzeba zachować wstrzemięźliwość. Teraz żona wymawia mi picie alkoholu (słusznie) i wskazuje, że gdybym miał butelkę, a przecież nie kupiłem jej po walce i odmówiłem poczęstunku podsuwanego przez Bestię!
„Matko! Matko! Ty widzisz i słyszysz co mówi żona...wolno otworzyło się jej serce i wróciła do mnie. Podziękuję za wszystko Niepokalanej, która przyszła pod nasz blok (figura)…
APeeL