W śnie dziewczynka, straszliwy bałagan, który próbuję sprzątnąć. Tak będzie. Dziecko to problemy; zobacz; ZUS. Urzędnik w swoim biurku ma moje pismo, a odsyła mnie po całej instytucji…w bałaganie odnalazł co trzeba i raczył mnie załatwić. Straciłem czas, pieniądze na telefon, a zdenerwowana żona chciała uciec…ode mnie!

   Teraz segreguję moje papiery; mieszkanie, gabinet prywatny, obecna praca. Akt notarialny garażu…jest wspólnota (mamy na małżeństwo). Żona w tym czasie przegląda papiery córki, które niepotrzebnie zajmują szufladę.

   Zobacz ewidentna pomoc z Nieba. Wynoszę całe naręcza pism medycznych, a ze środka wypada dokumentacja dotycząca instruktażu; „Jak odczytać Wole Boga Ojca”…nigdy bym tego nie znalazł. Wysprzątałem i wyniosłem cztery torby pism lekarskich…zbyteczne dla emeryta.

   Jakby na ten moment płynie scena z filmu gangsterskiego. Napastnik ranny w walce z policją. Kolega zawozi go do lekarza…tyle, że weterynarii, Dziadek siedzi z pilotem i mówi, że wszystko zapomniał;

- A jaka to rasa? Zdziwiony mówi do leżącego na stole; „dobry piesek” i bada go (zaciska nozdrza, przydusza, łaskocze po brzuchu) i stwierdza, że nie jest najgorzej.

- Nie mam znieczulenia…w zęby włożył postrzelonemu w nogę wielka kość, a ranę zalał spirytusem co sprawiło jego ucieczkę chorego.

   Jakże Pan pomaga w naszej codzienności. Z wielkim zapałem wysprzątałem garaż…i wymieniłem opony (bez dłuższego czekania). Horror dla kierowców zaczął się w dnu następnym…przymrozki oraz opady (wiele wypadów), kolejki w zakładach wulkanizacyjnych. To drobnostki, ale ja wiem, że to pomoc Boga.

   Podziękowałem Panu Jezusowi, a teraz, gdy piszę mam łzy w oczach. Zobacz „drobnostkę”…wiele wypadków, pojazdy nie mogą wjechać na wzniesienie, a jeszcze gorzej zjechać. Mówią o tym i każdy to wie, ale czeka. My nie mamy dostępu do morza faktów i poruszamy się w ciemności. Na pewno nie widzi tego większość. Coś z porządkowaniem…sprzątaniem. Nawet spotkałem pracownika naszej spółdzielni opartego o łopatę i pochwaliłem go za pracowitość.

   Podjechałem pod krzyż, gdzie zapaliłem lampkę, ustawiłem kwiaty i zabrałem to, co trzeba. Na ten czas Pan Jezus w Ew. przegania przekupniów ze Świątyni Jerozolimskiej. Na koniec było błogosławieństwo dla dwójki dzieci…z chłopczykiem biegającym po kościele. Przypomniał się taki właśnie chrzest naszych. Tak się stało, że proboszcz otrzymał dwa drzewka poświęcone przez Benedykta XVI (oznacza; błogosławiony) i powiedział;

   „Zasadzimy sosenkę i zobaczymy jak będzie rosła z tą malutką dziewczynką, którą tata trzyma na rękach oraz ze świerczkiem czyli synkiem. Wszyscy się uśmiechają. Kupuję kwiaty dla udręczonej - moimi sprawami - żony, a młody człowiek przesyłał takie na przeproszenie się ze swoją dziewczyną.                                                                                                                                              APeeL