Motto; Niebiańska Uczta - „Ty we mnie, ja w Tobie”...

    Pan Jezu zapytał Piotra i mnie czy Go kochamy…”Panie! Ty wszystko wiesz”. Piotr potwierdza swoją miłość, a moje oczy zalały łzy. Tutaj czas nic nie znaczy…Piotr był z Panem, ale do końca nie był pewny. Ja wiem, że Jezus to Syn Boga Jedynego, ale muszę czekać na to spotkanie.

    Pius X wprowadził wczesną i częstą Komunię Świętą i dzięki temu mogę ukoić rozłąkę. Bóg zaprosił nas na Św. Ucztę, a ja podczas Konsekracji zawołałem; „Panie! Ty chcesz, abyśmy przyjmowali Cię często w Eucharystii, a pragnie tego naprawdę garstka. Jakże chcę być dla Twoich spraw, odmień serca tych, którzy są w moim otoczeniu”…

    Kapłan przed rozdawaniem Eucharystii nie mógł otworzyć Tabernakulum, a w tym czasie moje serce było rozrywane oczekiwaniem ukojenie rozłąki…doznasz tego raz w życiu i będziesz wiedział. Przez to zdarzenie Pan jakby mówił; „Ja też nie chcę spotykać się z tymi, którzy przychodzą tutaj z obowiązku”.

   Wreszcie udało się i Pan ukazał się w złotym kielichu, a organista właśnie śpiewał; „Ze czcią wielką upadajmy i Jezusa uwielbiajmy w Sakramencie ukrytego, Pana naszego” powtarzając to trzy razy. Ja w tym czasie wołałem: „Cud! Cud! Wieczny Cud!”. Napłynął obraz kapłana podającego Świętą Hostię maczaną w winie. Popłakałem się ponownie podczas zapisywania tego...

   Ciało Pana Jezusa pękło wirtualnie (w moim umyśle), a to oznacza nasilenie pracy i kłopotów…”On wie co udręczenie…On zna, co smutku łzy…powierz Mu swe cierpienie”. Dusza doznała wstrząsu, a serce i usta zalała nieprzekazywalna słodycz.

   To był dzień ciężkiej pracy, który zaczął już po wejściu do przychodni. Koleżanka, która kończyła dyżur w pogotowiu zabrała karetką pacjenta w agonii i zamiast do szpitala przywiozła go do przychodni, gdzie zmarł robiąc demoniczne zamieszanie.

   Na dodatek firma pogrzebowa zabrała zwłoki, a trzeba je obejrzeć przed wydaniem aktu zgonu. Podobna sytuacja była przed tygodniem, ale niczego się nie nauczyli. Zawróciliśmy ich z trasy. Przez to trwały kłótnie pacjentów w rejestracji oraz pod drzwiami gabinetu...

    Podczas pracy łzy zalewały oczy, ponieważ w błyskach napływała miłość do Zbawiciela, która rozrywała serce. Wrócił ból duszy na zesłaniu, która w tym czasie krzyczała; ”Jezu! Jezu! Nic nie ukoi mojej tęsknej rozłąki z Tobą...nikt nie zastąpi Twojego przytulenia i ukojenia ze zjednaniem duchowym”.

    Płyną pieśni sefardyjskie, a z kieszeni koszuli wypada wizerunek Pana. „Jezu! Jezu!! Kiedy będziemy razem…kiedy?” Popłakałem się, a w tym czasie kobieta czeka na badanie. To konflikt ciała i duszy.

   Po wyjściu ostatniego pacjenta odwiedziła mnie przedstawicielka firmy farmaceutycznej i wręczyła mi reklamę leku; cztery serduszka wbite w podstawkę; jedno najwyżej (Bóg), dwa poniżej Ducha Św. + Jezusa oraz moje najniżej…

   Podczas przejazdu na wizytę domową (o 15.00) Pan Jezus skarżył się do s. Faustynki, że bardzo mało ludzi pragnie Jego Ciała...sprawiają wielką przykrość Bogu, a wiedzą o podobnym opuszczeniu rodzice bezdusznych dzieci!

   Pracę skończyłem - całkowicie wykończony - o godz. 17.00. Dodatkowo uderzyłem drzwiami samochodu o futrynę garażu, a żona dostała natchnienie i przez 40 minut gadała przez telefon.

   Czy wiesz, co Pan sprawił w tym momencie? Pisanie przerwał dzwonek u drzwi, gdzie znajomy pijak…poprosił o dwa kawałki c h l e b a! Zaskoczony ze zdenerwowaniu zamknąłem drzwi prze jego nosem, ale wróciłem…z kilkoma kanapkami. Z zadziwienia kręciłem głową, bo miałem pokazane pragnienie chleba dla ciała i Eucharystii dla duszy.

   Zarazem wyszedłem obejrzeć uszkodzone drzwi samochodu (nowy, poświęcony…dany z Nieba). Nie mogłem znaleźć choćby rysy, a wcześniej widziałem dwa maleńkie zagłębienia…

   W radości i uniesieniu duchowym odmówiłem moją modlitwę...z zakończeniem na ławce przy figurze Matki Bożej.

                                                                                                                               APeeL