Kościelny spóźnił się i nie otworzył na czas kościoła...na pewno musiał zrobić obrządek zwierząt gospodarskich w odległej wiosce, bo w pobliżu nie ma lepszego od niego. Na Mszy Św. podczas czytana Ewangelii doznałem wstrząsu, ponieważ płynęły słowa o fałszu faryzeuszy.

   Jeszcze nie wiedziałem, że za kilka dni (29 sierpnia 2008 r. banda z Okręgowej Rady Lekarskiej w W-wie podejmie uchwałę, że moja wiara w Boga Trójcy Jedynego to choroba, którą - zaocznie i na odległość 80 km – rozpoznał kol. Konstanty Radziwiłł (prezes - jasnowidz). 

   Moją prośbę do Akademii Medycznej w Gdańsku o poskromienie kolegi psychiatry, który zdemolował miejsce poświęcone potraktowano jako „sformułowania /../ mogące sugerować zespół urojeniowy”. To zwolennicy Richarda Dawkinsa, który wiedział, że Boga nie ma, co zawarł w książce „Bóg urojony”.

    Z małą różnicą, ponieważ koledzy udawali bardzo religijnych i na Mszach Św. w białych rękawiczkach całowali sztandar izbowy z hasłem: Primum non nocere („przede wszystkim nie szkodzić”). U mnie natomiast stwierdzono „brak krytycyzmu w stosunku do własnych przeżyć”.

    Taki był początek sowieckiej psychuszki. Dzisiaj, gdy to edytuję wielu z nich zmarło, a reszta udająca katolików unika mnie, nie chce podać ręki i po bolszewicku trwa w kłamstwie...licząc na moją śmierć. W tym momencie (02.02.2010) poprosiłem ponownie sekretarkę pana prezesa NIL prof. Andrzeja Matyi o spotkanie, bo teraz on odpowiada za trwanie wierchuszki samorządu lekarskiego w zaprzaństwie.

    Kapłan zawołał za oszustów, oszczerców, za „nasze” mass media, a ja po Eucharystii - jako „wróg ludu” - nadal nie mogę być sam na Sam z Panem Jezusem. Ponadto podbiegła pacjentka z lekami oraz podszedł ks. proboszcz.

   Dobrze, że trafiłem do przychodni o 7.00, bo spełnił się sen wskazujący na bałagan; małżeństwo lekarskie bez słowa poszło na urlop (tacy nie powinni pracować w jednej przychodni, gdzie żona jest przełożoną męża). Prawdopodobnie już wiedzieli, co mnie czeka, a do emerytury brakowała mi kilka miesięcy (od 2 stycznia 2009 r.).

   Jest jeden plus mojej pracy, nie muszę uprawiać joggingu jak pani Kuligowska z TVN24. Z apteki poprosili o przekręt, bo mają leki bliskie przedawnienia, ale faktycznie chcieli receptę, bo komuś wydali już lek. Wpadali chorzy, a ostatnia przybyła po czasie, bo to była ważna pływaczka – ratowniczka, a sezon się kończy.

    Ogarnij cały świat „samych swoich” z Kargulem i Pawlakiem. To są wcale żarty, bo czerwony sąsiad wpakował do psychuszki normalnego rodaka, który zwrócił mu uwagę na niestosowne zachowanie. Takie gnębienie „tych, co nie z nami” to standard u bolszewików, który trwa dotychczas, bo czekistą jest się do końca. Kto to wie, to wie, a kto nie wie to się nie dowie…

                                                                                                                            APeeL