Dzisiaj Chrystus rozesłał Uczniów z zaleceniem, aby nie brali niczego. Jak wielka to mądrość. Nie masz żadnych obciążeń. Myśląc szerzej należy przejść przez życie bez dóbr materialnych. Nawet nie chodzi o dosłowność, ale „tam, gdzie skarb twój tam serce twoje”.
Ja poprosiłem Pana, aby wyjaśnił mi, jak mam postępować z pacjentami, którzy chcą się odwzajemnić za moją pomoc. Pomijam tutaj fakty nachalności, bezczelności i prowokacji. Chodzi o dar serca prostych ludzi. U prostych ludzi nie przyjęcie „wdowiego grosza” jest traktowane jako pogardzenie...w sensie, że to zbyt mało, a nie może dać więcej.
Dzisiaj miałem bardzo ciężki dzień. Początek nie zapowiadał się źle, ale oprócz pracy w oddziale miałem nawał pacjentów w przychodni z kłótniami i przepychankami.
W środku ciężkiej pracy pojawiły się dodatkowe udręki:
- głucha nie wzięła aparatu
- pijany przybył po leki dla matki
- młoda nachalna z babcią staruszką
- zdrowa po zwolnienie
- kierowniczka z kartami zdrowia pracowników do podbicia...bez badania
- jeszcze chorująca na szpital skierowana przez uczynnego kolegę.
Na pocieszenie napłynęła odpowiedź na dręczące mnie pytania;
1. Ludzie przychodzą do mnie w różnych sprawach (pozamedycznych). Chrystus kłócącemu się z bratem o majątek odpowiedział, że nie ma nad nimi władzy. Ja też nie mam…
2. W swoim działaniu mam być dobry w oczach Boga, a nie w oczach ludzi.
3. Co przyjmuję będę mógł dać innym, a Pan mi za to zapłaci…będę bezinteresowny, a tego właśnie pragnę.
4. Jeżeli mas dwa płaszcze oddaj jeden potrzebującemu...
APeeL