Od wielu lat daję świadectwo wiary żywej, zapraszam wszystkich wokół oraz one line do Kościoła Pana Jezusa, gdzie jest Cud Ostatni (Eucharystia)...chleb dający życie wieczne. Codziennie relacjonuję moje życie, błagam czytających o nawrócenie i ostrzegam! Jak wytłumaczysz się czytając moje przekazy od Boga Ojca?

    Jeżeli nie masz mojej łaski to nie zauważysz trwającej już Apokalipsy...nawet nie chodzi o żółtą zarazę (wybuch bomby bakteriologicznej) lub przekazy Nostradamusa, Baby Wangi, ojca Pio, a nawet samozwańczego jasnowidza Krzysztofa Jackowskiego, który zna dzień i godzinę końca świata!

   Prawdziwą Apokalipsą jest bunt wobec jedynie prawdziwej wiary katolickiej. Wielka jest moc przeciwników Kościoła Katolickiego…postępuje spoganienie! W czasach okupacji sowieckiej kanalie atakowały Kościół i mordowały kapłanów.

   W tej wierze nie możesz godzić się na uczestnictwo w „okrągłym stole” z o. Biedroniem guru „spółkujących inaczej” czy kolegą marszałkiem Tomaszem Grodzkim, odznaczonym i hołubionym, a zarazem miłującym szelesty w kopertach. To tylko dwa przykłady z grona rodaków...

    Szatan zaatakuje mnie trzy razy („dobrem”). To było bardzo precyzyjne, ponieważ dzisiaj kończy się Nabożeństwo 40-godzinne (kult Eucharystii, a to moja łaska).

Atak pierwszy.

    O 4.30 zacząłem opracowywać wczorajszą intencję oraz trzy zaległe z 2008 r. (wejdź; 24.02.2020 ZA SZUKAJĄCYCH OCHRONY), a zobaczysz 5 godzin wysiłku potrzebnego tylko do edycji tych świadectw.

    Zawsze muszę mieć natchnienie i moc od Boga...tak było właśnie teraz, a Bestia intensywnie „zapraszała” mnie na Mszę Św. o 6.30! Przerywałem pisanie, wstawałem, kręciłem się i w pośpiechu chciałem jechać!

    To zniweczyłoby wysiłek, który trwał dokładnie od 4.30 - 9.30 (5 godzin) ze spokojnym przygotowaniem się do spotkania z Panem Jezusem o 10.15!

Atak drugi.

   Zmęczenie sprawiło, że byłem drętwy, a ponadto rozpraszał mnie młody człowiek wcześniej udający inwalidę na wózku, a teraz leżący na posadce z twarzą przy ziemi (nie podejdzie do Eucharystii). Do Domu Boga naszego każdy włazi jak do obory, a stara bezpieka dalej próbuje robić sobie żarty…

    Eucharystia ułożyła się w laurkę. Popłakałem się podczas pieśni; „Nie zostawię Cię samego”, ale nie byłem zdolny - po Mszy Św. - do adoracji Najświętszego Sakramentu.

   W późniejszym ataku napływała pustka duchowa, zniechęcenie, senność z niemożnością zaśnięcia i pragnienie opuszczenia adoracji z ponowną Mszą Św. o 17.00. To uderzenie było celne, ponieważ na adoracji będę prosił Boga Ojca, aby dotknął wskazywane przeze mnie osoby, bo wielu ludzi jest dobrych, ale nie budzą się...

    Na ponownej Mszy Św. w liturgii było wspomnienie manny z nieba, która była pokarmem dla Izraelitów na pustyni z nawiązaniem do Eucharystii, która daje nam życie wieczne. Nawet wierni nie wiedzą (kapłani też tego nie mówią), że jest to Ciało Duchowe Pana Jezusa.

Atak trzeci.

    Podczas nabożeństwa zły kusił do dalszego „dobra”...mam wstąpić do pani doktór i podziękować za otrzymaną pomoc. To było intensywne, a chodziło o to, abym nie podjechał po Mszy Św. pod „mój” krzyż z lampką. Eucharystia zwinęła się i dała niesamowity smak z poczuciem sytości w duszy... 

    Po zjednaniu z Panem Jezusem miałem pragnienie dawania świadectwa wiary. Poprosiłem matkę niepełnosprawnego syna, aby ofiarowała swoje cierpienie (uświęciła) na Ręce Matki Bożej. Znajomemu, który postał na Mszy Św. przekazałem zaproszenie do Eucharystii, chciałem przez chwilkę mówić o tej wielkiej łasce, której nie doczekali prorocy, ale "spieszył się". Zawsze demon przegania takich ode mnie...

                                                                                                                       APeeL