Podjechałem pod krzyż Pana, a na drodze zauważyłem zabitego gołąbka. To oznacza brak pokoju i takie jest moje serce spowodowane upadkiem. Na ten moment pacjent przyniósł rybę (to symbol naszej wiary).

    Pragnąłem oczyszczenia, ale w kościele nie było spowiednika. W przychodni pomagałem jak mogłem. Dopiero na Mszy św. wieczornej przystąpiłem do Sakramentu Pojednania, gdzie usłyszałem słowa o atakach Szatana i upadkach zbliżających się do Boga. Dodatkowo na ten moment św. Paweł powiedział; „stoisz to uważaj, bo możesz się przewrócić”.

   Ja wiem już o tym, a możesz sobie wyobrazić drabinę do nieba...im wyżej jesteś tym upadek jest większy. Piszę to, a przede mną leży taka rycina. Większość ludzi wierzy w istnienie „nieba” z wiecznym szczęściem, co jest pokazywane na ziemi (piękne miasta, centra handlowe, domy, pokoje wg upodobania danej osoby).

    Można powiedzieć, że tęsknota za rajskim życiem jest powszechna, ale dla prowadzących takie życie niebezpieczna, bo Bóg nie jest im potrzebny. Obecnie żaden kaznodzieja ewangelicki w USA nie mówi o niebie.

    Wszystkie dywagacje na ten temat skwituję słowami św. Pawła, że „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdoła pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” (1 Kor2,9).

   Dodam od siebie, że doznania mistyczne (po zjednaniu z Panem Jezusem w Eucharystii) przenoszą mnie do Królestwa Bożego, które jest w nas, a tego nie można przekazać żadnym językiem.

                                                                                                                                          APeeL