Słucham Johna Osteena, bo dobrze jest zaczynać dzień od Słowa Bożego. Wielu ludzi słyszy Głos Boga, gdy inni nie mają takiej łaski. To przypomina „psi gwizdek"...nie robisz szumu, a pies go słyszy. Mogę powiedzieć, że wielkie błogosławieństwo spłynęło na mnie...mam możliwość słuchania i przeżywania świętych chwil. „Ojcze Niebieski! Dziękuję Ci za Pana Jezusa!"

   Jeżeli dopiero budzisz się duchowo to nie idź tą drogą, bo są to słowa kaznodziei dla mnie i to dzisiaj (10.03.2020). Dodam przy okazji, że można mówić ładnie, a nie zauważyć, że reprezentuje się odłam chrześcijaństwa (protestantyzm), gdzie nie ma Eucharystii!

   <<Czuję się jak jeniec uwolniony z niewoli, zostałem powołany z niczego, z ciemności przeszedłem do jasności...ze śmierci do życia i to wiecznego. On mnie uwolnił. On jest moim Panem, nie lękam się. Jemu ufam, w Nim moja ucieczka i twierdza.

Chwal się Jezusem. Bóg zatroszczy się o ciebie.

Większy jest w tobie, niż ten, który jest na świecie.

Nie poddawaj się, nie siadaj, wstań i idź!

Bądź wojownikiem!

Nie bądź zaskoczony atakami (fizyczne, duchowe i emocjonalne).

Pilnuj swoich ust, połóż palec na swoje usta>>.

   Na ten właśnie czas w telewizji trwała rewia mody z pięknymi dziewczynami i muzyką. Serce zalał smutek, bo w wyobraźni znalazłem się tam z Panem Jezusem.

   To sprawiło pragnienie samotności, a w drodze na działkę wstąpiłem do małżeństwa z mężem alkoholikiem. Z jego żoną wiemy, że nikt w tych wypadkach nie pomaga. Chory i ona są sami...z ciężkim nałogiem, a nigdy nie prosili o pomoc Pana Jezusa. Podarowałem jej obraz o. Pio, a do niego napisałem list; "Nic z Panem Jezusem - to Wszystko!"

                                                                                                                           APeeL