O 4.00 zerwałem się z sercem pełnym smutku z powodu córki, która umiera na ciele i duszy...upadłem na kolana i wołałem do Pana Jezusa, aby wyprosił łaskę dla niej; „Przecież Panie Jezu...na krzyżu błagałeś Ojca o odpuszczenie oprawcom”…

    To wielki ból. Usiadłem w fotelu, płynie różaniec Pana Jezusa, gdzie właśnie wypada; "Pan Jezus wiedział, że musi wypełnić Wolę Ojca”.

    Teraz toczy się bój o Mszę św. a zły podpuszcza; "pójdziesz w piątek, teraz nie nie zdążysz, może na 8.00?" Zły wiedział, że kapłan zacznie Mszę św. przed czasem i teraz zaleca "wstąp do pacjenta i zapytaj jak się czuje?"

   Tego staruszka zabierałem z ciężkim zawałem, właśnie kraczą wrony, a to w moim odczycie głos złego! Teraz wpuszcza chęć żartowania; „gruby na rogu”, „policja polityczna”, a na targ spieszą się "babcie z pełnymi pugilaresami”...

    7.30 wchodzę do kościoła spóźniony, a właśnie padają słowa upominające wiernych. Wołałem ponownie do Pana; „za lekomanów i córkę, aby Dobry Bóg przez Pana Jezusa odmienił życie wielu z nich...szczególnie tych, za których wołają do Nieba umęczone matki ziemskie”.

    Napłynęły osoby dwóch kolegów zmarłych z powodu nadużywania i uzależnienia od relanium! To lekarze jak zwykli ludzie. Serce pełne smutku i rozterki z poczuciem odpowiedzialności za córkę...to ja mam być tym upominającym niewierną.

    Przepięknie brzmią śpiewane pieśni. Pozostałem na następnej Mszę św. która odprawiała się za duszę niezwykle religijnej babci z córką chorą psychicznie i ograniczonym umysłowo wnuczkiem. W jej pokoju było pełno świętych obrazów.

  • Czy jesteś tutaj obecna?...odpowiedz!

  • Jakże bym nie była; napływa w jej języku!

   Nie wiem, może to rozmowa z samym sobą, ale zapisuję dla dokumentacji. Wierzę, że to ona odpowiedziała, ponieważ na pewno była na tej Mszy św. Jakby z natchnienia Bożego płyną przepiękne pieśni i Psalm śpiewany na głosy (organista i kapłan), który rozrywał moje serce; "Ciebie, mój Boże pragnie moja dusza".

    Ile tracą ludzie, którzy nie przychodzą do kościoła nawet ze względu na doznania artystyczne. Moje serce zalewała miłość i ufność do Ojca Prawdziwego. Cały czas płynęła moja modlitwa wynikająca z poczucia odpowiedzialności za córkę.

    Wczoraj zażyła dużo tabletek i bez jedzenia (od 3 dni) biegała do ubikacji, nawet z wymiotami. Dobrze, że posłuchałem natchnienia, aby iść na Mszę św.! Nawet wzrok zatrzymał tytuł; "Uczeń jak skarbonka”, a przecież ja jestem uczniem Pana Jezusa i faktycznie jestem „skarbonką" dla Nieba! Inwestuje się we mnie.

   Dzisiaj pościmy i prosi się wołanie o pokój na świecie...nawet potwierdziło to "pomyłkowe”" otwarcie modlitewnika. Wówczas miałem modlitwy obowiązkowe i różaniec wg dni tygodnia. Wrócił ból związany z lekomanią córki oraz zmarły kolega uzależniony od relanium. W tym bólu, przez sekundkę "spojrzała" Matka Boża Nieustającej Pomocy. Wiem, że tylko Ona może pomoc!

   „Boże! Ojcze Przedwieczny przyjmij przez Niepokalane Serce Matki - św. Rany i św. Krew Najmilszego Syna Swego, a Pana mojego Jezusa Chrystusa - jako przebłaganie za moją córkę i wszystkich lekomanów”.

    Padłem na kolana (w nędznej budce działkowej), a przypomniał się święty, który w dzieciństwie robił ołtarzyki na polu. Jakże koi bycie sam na Sam z Bogiem i wołanie w samotności! Zły podsuwa szpital jako pomoc córce, a tutaj trzeba cudu uzdrowienia, Tak jest ze wszystkim w naszym życiu...

    Teraz na kolanach wołam do Taty, wrócił pokój i radość, ponieważ Szatan podsuwał mocniejsze intencje („za sieroty wojenne” oraz „za okrutników i niszczycieli”). Podczas powrotu miałem odczucie, że Bóg Ojciec wysłuchał naszych wołań...w piątki mamy za nią przyjmować cierpienia zastępcze.

    To są sekundowe błyski („rozmowa w myślach”), a właśnie przejeżdżałem obok „mojego” krzyża. Córce dałem pieniądze i obrazek MB Nieostającej Pomocy z prośbą, aby zawołała do Nieba...czym sprawi Bogu wielką radość, bo "wyjmie jeden cierń” Panu Jezusowi.

    Wielki ból zalewał serce podczas św. Agonii, a właśnie płoną światła w domach z bliskością dusz ludzkich. Żadnym językiem świata nie wypowiesz tych odczuć. Przy Słowach Pana Jezusa; "Dziś będziesz ze Mną w Raju” pojawił się odległy błysk pioruna, który dał jasność!

    Świeci księżyc, a ból serca i duszy trwa, ponieważ powtarzam koronkę do Miłosierdzia Bożego. Jakże to wszystko jest ułożone, bo moje cierpienie powoduje wołanie za innych. "Matko! Matko moja! Zabierz mój ból...proszę, bo wiele osób żyje w dostatku z procederu zbrodniczego uzależniania młodych...gubią młodych i ich dusze”.

     Tak znalazłem się przed wystawa sklepową z figurą Pana Jezusa i Matki Bożej z Dzieciątkiem. Teraz proszę Boga Ojca, aby nie odmawiał mi i dał łaskę uzdrowienia córce. "Panie Jezu stań na drodze życiowej córki, daj jej łaskę nawrócenia, proszę”…

                                                                                                                           ApeeL