Zostałem zbyty przez prokurator w moim rejonie, ponieważ - w trwającym 12 lat napadzie na mnie przez samorząd lekarski ze stalkingiem - nie ujrzała zagrożenia dla porządku publicznego i naszej ojczyzny. No cóż, wg mateczki MK-B „Konstytucja jest ważniejsza niż zdrowie i życie ludzkie”...

   Nie chodzi o moją krzywdę, ale teraz o dusze zapartych w zaprzedaniu poganom, których nie rusza nawet obecny kataklizm z zagrożeniem ich zdrowia i życia. Pan Bóg pokazuje naszą marność, bo przed tą plagą nie może ochronić coraz piękniejsza „Stokrotka” z TVN, Kim Jong Un (straszak na Amerykanów), a nawet W. W. Putin. Właśnie podają, że lekarz oprowadzający go po szpitalu ma koronawirusa. 

  Nie wykupi się nawet największy mocarz, a jest to namiastka podczas sądu nad chorą duszą...okrutnego, bo sprawiedliwego. Do czasu śmierci ciała trwa niewyobrażalne Miłosierdzie Boże.

   Z natchnienia mam odwołać się do Prokuratury Okręgowej (nie ma prokuratur wojewódzkich), gdzie można wszystko wysłać bezpośrednio. Wyobraź sobie, że lekarzowi, katolikowi, obrońcy wiary i krzyża nikt nie pomógł. Przepłynął cały zestaw instytucji do których zwracałem się specjalnie. Jaki ważniak kieruje tym wszystkim...czy naprawdę jest to Polak? 

     Na Mszy św. wieczornej Bóg Ojciec zesłał na zbuntowany lud węże o jadzie palącym (Lb21, 4-9), ale po ich przejrzeniu i prośbie Mojżesza sporządzono węża miedzianego, który był znakiem ocalenia. Czyż nie jest to nasza obecna sytuacja? Nie widać jednak poruszenia modlitewnego, bo ważniejsze są maseczki. Nie bierz tego dosłownie, bo chodzi o ukazanie naszej ufności.

   Psalmista błagał Boga ode mnie (Ps102/101); „Wysłuchaj Panie, mojego wołania /../ a moje wołanie niech przyjdzie do Ciebie". Natomiast kapłan prosił o modlitwę; „Za Kościół święty, aby znak krzyża świętego, którym gardzi współczesny świat, był dla niego powodem chluby i znakiem zbawienia”, Myśl uciekła do słów Jerzego Urbana o „głupstwie krzyża” oraz prokuratora, który stwierdził, że „krzyż to drzewo”, a to jest jasne przesłanie, że kolega psychiatra powalił  drzewo... 

Wejdź;https://gdynia.naszemiasto.pl/zniszczono-pomnik-bohatera-pomorskiego-ruchu-oporu-piotr/ar/c1-6738193 

   Zrozumiesz wszystko mając łaskę wiary, wiedząc, że to wszystko Prawda, a zarazem dziwiąc się głupocie duchowej mądrych ludzi, którzy uważają, że wszystko kończy się śmierć ciała. Na ten czas „patrzył” (zatrzymał wzrok) obraz s. Faustyny, ale bez krzyżyka (nie będę miał cierpienia). To była prośba o miłosierne pisania odwołania, bo demon kusi do odwetu, ostrego języka, a nawet ubliżania oprawcom.

   W ich intencji jest dzisiejsza Msza Św. z Eucharystią, która ułożyła się w laurkę i sprawiła pokój oraz słodycz. W litanii do Św. Józefa wołałam, aby Opiekun Św. Rodziny modlił się za nich i dusze takich, bo wielu zmarło w czasie napadu na mnie…

                                                                                                                                      APeeL

 

12.11.1989(n)  Za ludzi cierpiących z różnych powodów...

- Czy nie chciałby pan być dobrym i kochanym...zwracam się do ładnego mężczyzny. Wyczuwam, że tak. Po chwili oblatuje mnie strach, bo pojawił się demon w postaci dziewczyny o przerażającym wyglądzie z popsutymi czarnymi zębami. Sen snem, ale przyjemne to nie było!

   Wstałem wcześniej i z wielką radością biegłem do kościoła na spotkanie z Panem Jezusem. Przypomniałem sobie, że czytałem o takiej radości w „Dialogu”. Pan dał mi dzisiaj łaskę zaznania tego przeżycia, którego nie można wyrazić.

   "Dzień dobry” odezwał się jeden z trzech - zmarnowanych przez alkohol i papierosy - młodych mężczyzn. Wielki żal zalał moje serce ze zrozumieniem ich sytuacji, bo znam takie stany po przepiciu z niewyspaniem, a zarazem z głodem alkoholu przy braku pieniędzy..

   Moja myśl pobiegła do brata Alberta. W tym momencie zrozumiałem jego wielkie cierpienie. Cierpienie z Miłości i Miłosierdzia Jezusowego do ludzi marginesu. Miłość miłosierna zlała serce, a w oczach zakręciły się łzy.

    Teraz chcę być sam to znaczy z Bogiem. To jest bardzo trudne w naszych warunkach. Przechodząc koło komendy MO zobaczyłem zakratowane okna i dyżurującego w pracy. Nagle zaznałem jego cierpienie jako człowieka - tutaj na ziemi.

    W wąskiej uliczce przez małe okienko można wiele zobaczyć. „Boisz się, że inni na ciebie patrzą, a nie boisz się tego, że Bóg wciąż patrzy na każdego z nas”. Tak, to wielka prawda, bo Bóg patrzy na nas cały czas.

   Myśl wróciła do snu i chorób. Cóż dla mnie oznacza choroba, cóż znaczy ciało. Ja jestem poza tym. Tak, mam wielkie uczucie bycia większym od ciała (marności).

   Dalej trwała łączność z Bogiem. W kościele siedziałem malutki i dalej rozmyślałem nad naszym wygnaniem. Tu na ziemi - zdani na cierpienia - mamy szukać Boga. Jaki sens tego wszystkiego. Widzę to teraz jasno. Nie było dobrze w domu Ojca - jesteśmy tutaj, a po naprawie mamy wrócić do Niego.

    W tym czasie musimy prosić o pomoc, błagać o przyjęcie i szczęśliwy powrót do domu. To jasno widać - każdy ciepiący idzie po pomoc. Część się odwraca całkowicie. Dużo jest letnich. Jakaś garstka przybywa tutaj ze zwykłej ciekawości (nie możemy tego wykluczyć)...

   Padłem na kolana podczas Konsekracji i z krzykiem wołałem; "Jezu, Jezu, Jezu”. My jesteśmy zbyt słabi dla takich nagłych i wstrząsających przeżyć. Najlepiej wyrażają to słowa, że „serce może pęknąć”.

  Teraz oglądam uroczystość beatyfikacyjną z Watykanu, gdzie papież ma łzy w oczach po wypowiedzenia pięknych słów o dziele brata Alberta.

   W czasie obiadu była burda z dziećmi...wygoniłem syna za drzwi. Nie rozumie taki darów; ciepło, dom rodzinny, rodzice, obiad, własny pokój. Przeszkadza spokojnie spożyć obiad. Uciekłem do lasu brzozowego, gdzie czytałem "Rozmyślania i modlitwy" J. H. Newmana (ur.1801 r. i przyjęty do kościoła katolickiego w 1845 r. mianowany kardynałem 1879 r. zm. 1890 r.).

   Pan Jezus znał przebieg swojego życia "do przodu". Widział straszliwą Mękę, ale był przygotowany na śmierć jak Wielki Żołnierz. Wiedział, który z uczniów zdradzi, że Piotr się zaprze. „Słyszał” wcześniejszą rozmowę Judasza z kapłanami. Widział nawet niewdzięczność ludzi.

   Oto Jezus jest uderzony w twarz - czy nie uderzałem Go tak przez wiele lat? "Ty Panie przez te lata zarzucałeś mnie wszelkimi łaskami, a ja wciąż uderzałem Ciebie, Drogi Jezu!"

   Myśl pobiegła do wielkiego wstydu Pana Jezusa obnażonego na krzyżu. Wyobraź sobie swój wstyd i wstyd Syna Bożego! Wracałem w smutku do domu...powtarzając; "Jezus pomoże, pocieszy”, „Jezus pomoże, pocieszy”.

    Na skraju lasu spotkałem mojego przyjaciela przybłędę - Miśka. Stał i i machał ogonem na przywitanie, a przed laty uciekał na widok ludzi. Teraz szedł ze mną, a ja pytałem go jak żyje, gdzie śpi i co spożywa? "Jezus pomoże, Jezus nie opuści”…

                                                                                                                         APeeL