W śnie rozmawiałem - z dziewczyną studiującą medycynę - o siostrze Faustynie Kowalskiej. Mówiłem jej też o osobistych doświadczeniach, a po przebudzeniu napłynęła chęć modlitwy. Dzisiaj, gdy to przepisuję (29.04.2020) miałem podobną sytuacją, ale po Eucharystii.

   Przekażę ten stan; jest skupienie duchowe z pragnieniem trwania na kolanach w odosobnieniu (nawet wierni w kościele przeszkadzają), pokój i słodycz zalewają duszę...wprost czuje się bliskość Boga Ojca. 

   Musisz zamknąć oczy, głowa sama opada, w sercu pojawia się cisza, pogłębia się oddech ze wzdychaniem, a ciało staje się lekkie z jego „unoszeniem się". To zarazem jest radość bez słów...jak po spotkaniu kogoś najbliższego i ukochanego (w naszym zrozumieniu). 

    Szatan wie jak wielką moc ma modlitwa po Eucharystii (w czystości duszy zjednanej z Panem Jezusem) i dlatego chce wyrwać modlącego się do jego królestwa ziemskiego. Pojawiają się różne rozproszenia, które niweczą intymną rozmowę ze Stwórcą.

    Te doznania są niezmienne...nawet po 30 latach.

                                                                                                                    APeeL