Pogodziliśmy się z żoną, a ja po jej wyjściu padłem na kolana i dziękowałem; „Dobry jest Pan. Dobry, gdy świeci słońce i gdy niepogoda. Dobry w zdrowiu i w chorobie. Dziękuję, dziękuję..., dziękuję...Ojcze mój!”
Napłynęła formacja filozof Magdaleny Środy, ateistki oraz koledzy lekarze z pracy, niewierzący i wierni władzy ludowej. Wzrok zatrzymał Jezus z Całunu, a przez Vassulę Ryden Pan powiedział do mnie; „Ciesz się, bowiem nadszedł Czas”.
W tej radości w kościele po wejściu kapłana ujrzałem wielki dar Boga Ojca, którym jest Kościół Święty! Popłyną czytania z Ewangelii św. Jana o miłości, a ja wiem, że nie można kochać prawdziwą miłością jeżeli nie zna się Boga. Większości wiara nie jest potrzebna, a normalnie wierzący nie znają wdzięczności. To odwrócenie oznacza poddanie się nieprzyjacielowi.
Zarazem wiem, że wszystko jest urządzone w Mądrości Bożej, bo mamy wolną wolę; „proszę bardzo, chcesz iść własną drogą, wg swojej mądrości i samowystarczalności!”
Zdziwiony słuchałem wspomnienia o św. Augustynie, bo moja droga jest podobna do jego. Łatwiej widzisz Prawdę, gdy przejdziesz błądzenie i odwrócenie, a zarazem nie przenikniesz tego bez Światła Bożego. Na szczycie mojej udręki duchowej „spojrzał" Pan Jezus zdejmowany z krzyża (stacja); „pomagasz zdejmować Mnie z Krzyża!”
Podczas Eucharystii serce rozrywały słowa pieśni, które wywoływały płacz; „upadnij na kolana ludu czcią przejęty” oraz „cóż Ci Jezu damy za Twych łask strumienie”.
Z taką duszą zaczynam pracę i nie mogę już leczyć tylko ciała („lekarz-kapłan”)...
-
Proszę zawołać o pomoc do Nieba i rzucić palenie!
-
Zły kusi pana pracą, która może spowodować inwalidztwo, ponieważ wie, że może uczynić pan wiele dobra modlitwami.
-
Proszę, aby przeżycia związane ze zsyłką na Syberię przekazał pan w intencji pokoju w Jugosławii.
-
Zły wpuszcza pani zwątpienie, smutek i straszy śmiercią...trzeba prosić o pokój, który otrzymujemy w Komunii Św.
-
Pan Bóg nie zajmuje się głupstwami...mówi ateista negujący pomoc Bożą!
-
Czy pan jako ojciec nie pomoże proszącej córce?
W drodze do domu popłynie moja modlitwa w intencji tego dnia. Kolega ważniak prosi o zastępstwo w oddziale wewnętrznym w prowadzonym oddziale, ale moich chorych zawsze zbywa. Nie można żyć bez służenia jedni innym. Właśnie syn prosi o pieniądze, a już pracuje i jest na naszym utrzymaniu.
Na ten czas trafiłem do gniazda małych piesków, gdzie jeden zdychał. Jest to potwierdzenie intencji, bo od małego potrzebujemy pomocy, a później wszystko się odwraca, a dzieci często porzucają „starych i niepotrzebnych”.
Później, podczas modlitwy zetknę się z z kierowcą, który zbłądził samochodem ciężarowym z węglem oraz na ucznia z kursu jazdy samochodem, który uderzył w słupek, a sam czekam na wizytę u dentysty.
Teraz dwóch młodych i pięknych zakonników mówi o panu Jezusie, który dotyka naszych serc, daje nam p o k ó j oraz radość życia. Pada przykład z kadłubem człowieka po wypadku, który jeździ wózkiem sterowanym ustami i pociesza innych.
Natomiast Jacques Fesch („Za pięć godzin ujrzę Pana Jezusa”) mówi, że; „Cała miłość pochodzi od Boga i nikt nie może kochać, jeżeli Bóg nie użyczy mu cząstki Swej Miłości. On pomaga nam dając Światło”…
Na to ja zawołałem; „Dobry Jezu, dziękuję za wszystkie łaski jakie mi dajesz”. Obecnie mam wrażenie, że żyję tylko dla Zbawiciela…
ApeeL