W śnie  cofałem samochodem prosto w grupę matek z dziećmi. Ten ostrzegawczy sen sprawdzi się symbolicznie, bo zgrzeszę.

   Już na jawie (5.35) w wielkim smutku rozstania z Bogiem Ojcem pojękiwałem jak małe dzieciątko: „Tato, Tato, Tatusiu”!

    W tym czasie za oknem psy spały na słońcu (plus 2 stopnie C) oraz żerowały gołąbki. Łzy zalały oczy, padłem na kolana z wołaniem: „Ojcze! Jakże pięknie to wszystko urządziłeś...wszystko Cię chwali”. 

    Z płaczem ucałowałem Twarz Pana Jezusa z Całunu. W ręku znalazł się atlas anatomii człowieka (mojego profesora Wiesława Łasińskiego z AM w Gdańsku), a to perfekcja na tamte czasy w przekazaniu tego, co stworzył nasz Bóg Ojciec.

    8.00 W pokoju lekarza dyżurnego przygotowuję się do dyżuru, a z kasety płyną melodie miłosne i smutek, bo cóż jest wart Cygan bez gitary...bez jej strun życie jest smutne i traci sens! Ponownie ucałowałem Twarz Zbawiciela. Popłakałem się: „Jezu! Jezu!!...dlaczego tutaj jestem?”.

    Pan na ten moment mówi do przez Vassulę (1 tom „Prawdziwego Życia w Bogu” str. 114): „Kocham cię, czy zaprzesz  się Mnie? Czy twoje serce odważy Mi się oprzeć, Mnie, który cierpiał i umarł dal ciebie? Cierpiałem z Miłości...(...)”. 

     Zerwano na wyjazd do napadu padaczki na ulicy, a kolega pojechał do kościoła, bo ktoś dostał tam zawału serca. Dość spokojnie, kupiłem kwiaty żonie i udało się zjeść obiad. Po odmówieniu koronki zaczęło się, bo trafiłem na dwa wypadki z poszkodowanym i krążyliśmy karetką, a ja w tym czasie odmawiałem moją modlitwę.

    Kierowca zapłacił mi za telewizor, a za to kupiłem butelkę dobrej wódki i wypiliśmy do mojej kolacji. Napłynęło pragnienie dalszego picia. Upadek w sercu! Upadek...

    Zobacz nędzę człowieka. Tak łatwo jest upaść i to w świadomości, że należę do Pana Jezusa, do Jego garstki, a właściwie „resztki”. W wielkim smutku przebudziłem się rano i było mi wstyd spojrzeć w Najświętsze Oczy Zbawiciela.

     Pan dał ten zapis, aby połączyć go z wdzięcznością za opiekę Anioła Stróża (02.102014). Wówczas przepraszałem Boga i widziałem ochronę Dobrego Pasterza, bo nie miałem nawet jednego pacjenta. Wcześniej „patrzył” maleńki wizerunek Świętego Michała Archanioła.

    Planowałem wolny poniedziałek, ale po spokojnej nocy mam iść do pracy. Trzeba zaczynać nowy tydzień...”Anioł Pański”...                                                         APEL