Czuć już Wigilię i dlatego w pracy jest spokojnie. Myśl krążyła po wartościach materialnych (w tym mieści się też zdrowie ciała fizycznego) i duchowych.
Wielu ludzi starszych (szczególnie bogatych) zbyt wiele czasu poświęca na utrzymanie sprawności fizycznej. W ich poczuciu jest to lek na długie życie...co wywołuje we mnie uśmiech politowania, bo można zakrztusić się landrynką, zostać porażonym prądem (dwa razy przeżyłem takie zagrożenie) lub pomyłkowo wypić truciznę, itd.
Sanitariusze w pogotowiu mówią, że trzeba żyć krótko i dobrze, a po śmierci ładnie wyglądać w trumnie. Sprawność fizyczna nie daje też nieśmiertelności. Właśnie rozmawiamy o tym z synem jednego z bogaczy.
Narysowałem mu kilka możliwych wariantów kombinacji rozwoju fizycznego ze szczytem i spadkiem sprawności aż do zramolenia oraz rozwoju duchowego, który może mieć szczyt w różnym wieku, ale powinien wzrastać na starość.
Kłopot, ponieważ nie potrafię edytować rycin, bo jest różnica pomiędzy przebiegiem życia fizycznego, które ma szczyt i zawsze spadek, a życie duchowe może mieć szczyt (dążenie do świętości)...nawet w ostatnim okresie życia. U mnie nastąpiło to w latach 1986 - 1988 r.
Wracając do zdrowych i bogatych, często żyjących ponad stan, ale zdrowo odżywiających się. Nie wiedzą tacy, że skracają sobie życie, bo wydłuża je ograniczenie jedzenia. Trzeba dodać, że uczeni amerykańscy w odróżnieniu od radzieckich eksperyment wykonywali na na małpach człekokształtnych (makakach...macaca mulatta).
Nigdzie nie wspomina się o postach duchowych (wyrzeczeniu dla Matki Bożej). My z żoną stosowaliśmy post ścisły w środy i piątki (w intencji pokoju na świecie). Dzięki temu nie mam dzisiaj nadwagi przy chorym sercu (07.09.2020). Tych, których ocaliliśmy w b. Jugosławii i na świcie spotkamy po śmierci...
APeeL