Dzień Kobiet 

    Na dyżurze z niedzieli/poniedziałek zerwano o 1:30 do umierającej...mróz, pełnia księżyca, pędzimy  karetką, a ja zaczynam odmawiać różaniec Pana Jezusa. Wołam w tym czasie o pokój w moim sercu, rodzinie, kościele, kraju i na świecie. Podczas powrotu ze szpitala podczas łagodnej muzyki z radia samochodowego powtarzałem wołanie do Boga: „daj wiarę w ludzi dobrych, daj ziemi pokój z Nieba!" Zarazem wiedziałem, że jest to natchnienie od Ducha Świętego.

   Po powrocie do bazy padłem na kolana i wołałem w dziękczynieniu za wielki dar; oddzielny pokój lekarski, bo dotychczas dyżurowaliśmy w piwnicznej izbie (dwóch dyżurnych). Zawołałem też za moich rodziców chrzestnych: "Panie obdaruj ich Swoim pokojem oraz wesprzyj każdego z mojej rodziny, niech podział majątku nie podzieli serc”.

   Ja mogę to wszystko oddać, ale mam też rodzinę. W tym czasie w moim sercu naprawdę trwało „ogołocenie ze wszystkiego”! Jest to wynik wielkiego obdarowania duchowego (łaski wiary). Rano wzrok padł na  koronę cierniową zawieszoną w dyspozytorni pogotowia. Zawsze, po wstaniu trzeba szukać Boga Ojca, a to wymaga pewnego wysiłku...tak jak podczas szukania ojca ziemskiego.

   W wielkim pokoju i radości trafiłem do gabinetu w przychodni...z pragnieniem pomagania i pocieszania, chęci niesienia pomocy, a jest to łaska Boga. Ponadto każdemu mówiłem coś miłego, pocieszałem ludzi w ich udrękach i sam miałem z tego radość. W tym czasie serce wyrywało się z piersi.

   Wcześniej zły podsuwał „wolny dzień”, bo wiedział, że będzie nawał ludzkich spraw. Przybywali też towarzysze od „towarzyszenia”, ale miałem serce pełne miłości...także do „wrogów”. Zarazem wiem, że jest to Miłość Boga Ojca do nas wszystkich, przecież to moi najbliżsi bracia, Jego dzieci. W tym czasie byłem wspomagany przez Ducha Świętego; pokój i słodycz zalewały nadbrzusze i serce.

   Dzisiaj zauważyłem, że wszystko chwali naszego Stwórcę: od śpiewających ptaszków poprzez kwiaty i słońce…sam znalazłem się w niebie na ziemi. Gdzie mogę mówię o; duszy, Matce Bożej, drodze do Nieba, które osiągamy poprzez wykonywania Woli Boga Ojca.

   Na koniec przyjęć miałem próby; wezwane na wizytę oraz trudne sprawy z chorymi kłopotliwymi. Za to otrzymałem nagrodę; jajka, każde zawinięte w kawałek gazety. Ze śmiechem podarowałem je żonie w dniu Święta Kobiet.

   W znalazła się relacja lekarza, przedstawiciela Światowej Organizacji Zdrowia, który przedostał się do Srebrenicy w b. Jugosławii...odciętej od 9 miesięcy od dostaw żywności. Ma dojść do ewakuacji 200 skrajnie wyczerpanych ludzi.

   W tym czasie popłynie koronka pokoju oraz cały różaniec w w/w intencji ze szczególnymi zawołaniami o miłosierdzie dla ofiar tego bratobójstwa, a także za tamtejsze kobiety z dziećmi umierającymi z głodu. Prawie omdlewałem, a ból przenikał serce...to prawdziwe niesienie krzyża Pana Jezusa. Człowiek zwykły nie pojmie tego. Miłość Pana Jezusa to ból nad losem świata i zgubą dusz. To zarazem śmiertelny bój z Szatanem o potrzebujące zbawienia.

    Pacjentka na wizycie wspomniała wojnę i mówiła o swoich ówczesnych modlitwach. Miała też wizje senne...np. widziała Twarz Pana Jezusa z pięknymi zębami. Pan Bóg sprawił, że nasz Zbawiciel miał piękne ciało.

   Na wieczornej Mszy św. były same niewiasty oraz ja z niewidomym dziadkiem. Popłakałem się podczas pieśni; „Jeżeli chcesz mnie naśladować”, bo ja dzisiaj niosłem krzyż Pana Jezusa (post, modlitwy i to nabożeństwo). Po Eucharystii błagałem Boga o pokój, a w pieśni padnie to słowo. Nie mogłem wyjść z kościoła, a później zapaliłem lampkę pod figurą Matki Bożej.

   Trwała tęskna rozłąka za Panem Jezusem z wołaniem w „św. Agonii” za w/w ofiary. Na ten czas z „Dialogu” św. Katarzyny (str. 168) popłyną słowa do mnie;

   „Widzisz (…) jak słodki i chwalebny jest stan w którym dusza jest tak ściśle zjednoczona (…) nie jest nigdy oddzielona od Chrystusa ukrzyżowanego i ode Mnie, Ojca wiecznego, którego zawsze znajduje w sobie (…) gdzie doznaje wielkiej pociechy w słodyczy miłości i jednocześnie boleści z powodu swego grzechu.”

   Dalej było wyjaśnienie dotyczące wszechogarniającej miłości, którą ukazał Zbawiciel ukrzyżowany...Bóg-człowiek...współcierpiąc z Panem kochamy bliźnich. Tak można wyrazić moją dzisiejszą łączność z Bogiem Ojcem. Wówczas jasno widzisz, że jesteśmy Jego stworzeniem, a przed nami jest życie wieczne, gdzie mamy trafić po czasie współcierpienia ze Zbawicielem.

   W tym tygodniu przez 3 dni pościłem o chlebie, wodzie i kawie (niezbędna w pracy). Z tego powodu nie utyłem, a nigdzie nie usłyszysz o postach duchowych…

                                                                                                                           APeeL