Wbrew słabemu ciału trafiłem na Mszę św. o 7.00, aby spotkać się z Panem Jezusem. W chwilach słabości Belzebub podsuwa; „pospanie, dyspensa, nabożeństwo wieczorne”. Zapamiętaj: nie idź na takie „dobre” podpowiedzi. Sprawdzaj zawsze późniejsze owoce, a będziesz wiedział, kto to podsuwa.

    Wiem, że wybranie snu zakończyłoby się kręceniem w łóżku, telefonem lub pukaniem do mieszkania. Dyspensa nie dałaby zadowolenia, bo nie uczestniczyłbym w Eucharystii, a Mszę św. wieczorną wykluczyłaby senność. W efekcie nie poznałbym intencji, a cały dzień zostałby wywrócony...

   W kościele znalazłem się pod obrazem Boga Ojca, któremu dziękowałem za wszystko; sprawność, posiadanie samochodu, kapłanów oraz tak miłą sercu świątynię, gdzie odbywa się Cud Ostatni (otrzymujemy Ciało Duchowe Pana Jezusa).

    Zarazem poprosiłem o czas, aby edytować zapisy dziennika...niektóre są ciekawe także dla mnie, bo jest to mieszanka życia, grzeszności i walki duchowej. Na tym tle przekazy Żywego Płomienia (znajdź w Internecie) są zbyt trudne dla budzącego się duchowo...

    Dzisiejsze słowa czytań dotyczyły miłości (Wj 22, 20-26) z wołaniem psalmisty ode mnie; Jak miła Panie jest Świątynia Twoja”. Św. Paweł wskazał na nasze służenie Bogu Żywemu i Prawdziwemu...po odwróceniu się od bożków (1 Tes, 5c-10). Natomiast w Ew (Mt 22, 34-40) Pan Jezus podkreślił, że najważniejsze jest przykazanie; „Będziesz miłował Pana Boga” i „bliźniego swego jak siebie samego”.

    W sercu wpadły słowa o ludziach  l e k k o m y ś l n y c h, aby zrozumieli, że ludzkie postępowanie ma poważne konsekwencje w relacjach z Panem Bogiem i ludźmi. To okaże się intencją modlitewną tego dnia...

   Eucharystia ułożyła się w laurkę...jako podziękowanie za wielogodzinny wysiłek w dawaniu świadectw wiary. Wróciłem do domu pełen szczęścia duchowego, a za dwie godziny odmówię moją modlitwę...podczas gry oldbojów w piłkę nożną.

    Sam byłem ciekaw wydarzeń, które potwierdzą odczyt tej intencji. Nie musiałem długo czekać, bo w TVN trafiłem na relację z protestów kobiet pragnących zabijania własnych i do tego chorych dzieci. W moich zapiskach wzrok zatrzymało słowo: zakatowani!

    Dodatkowo żona pokazała ryciny zerwane z muru kościelnego tuż przed Godzinkami:

a) ciężarną na krzyżu z wielkimi gwoździami w nadgarstkach i stopach oraz napisem: „Twoja wina! Twoja wina! Twoja bardzo wielka wina! Podobne pokażą później w wielu miastach...

b) zabazgroloną kartkę: „Chrześcijański Fundamentalista przede wszystkim kocha Boga i płody...aż do momentu, gdy okażą się gejami” Ricky Gervais

c) klepsydrę nawołująca do manifestacji pod budynkiem telewizji na Woronicza 17.00...

    Tak się stało, że wczoraj wyrejestrowałem się na www.polityka.pl z uwolnieniem od blogu opętanego paszkwilanta prof. Jana Hartmana, gdzie jego wyznawcy otwarcie głoszą, że nie ma żadnego b o g a. To prawda, bo jest tylko Bóg Objawiony, Stwórca Wszechrzeczy...w tym naszych nieśmiertelnych dusz.

    Przepłynął cały świat, moja ojczyzna, otoczenie i rodzina, a także środowisko lekarskie z bezbożnikami w samorządzie uczestniczącymi w Mszach św. ku chwale własnej (zdjęcia)...wszyscy jak jeden mąż stanęli po stronie psychiatry demolującego miejsce uświęcone (z krzyżem), a mnie za protest wykluczyli z zawodu przy pomocy psychuszki.

   Jak czują się dzisiaj, gdy podobnie zwiedzenie przez Belzebuba atakują moją wiarę. Jak czują się koledzy z korporacji psychiatrów, którzy posługują katolikom, a negują posiadanie przez nas duszy.

    Przez 1.5 godziny wołałem do Boga Ojca w mojej modlitwie, powtarzając dziesięciokrotnie niektóre stacje Drogi Krzyżowej i Św. Agonii Pana Jezusa. Napłynął obraz mężczyzny bez rąk, który grał na gitarze palcami stóp i śpiewał Janowi Pawłowi II, a nawet Rafał Trzaskowski na zdjęciu z dwójką dzieci z zespołem Downa (przed wyborami na prezia).

    Dopiero wieczorem stacje telewizyjne pokażą zwolenniczki zabijania własnych dzieci. „Słabsza płeć” w tym nastolatki i małe dziewczynki darły się jak opętane...wdzierano się też do kościołów, aby je sprofanować i to w czasie Mszy świętej…

                                                                                                                               APeeL

 

Aktualnie przepisane...

20.03.2006(p) ZA ZAWSTYDZANYCH

Św. Józefa

   Szatan wiedział, że dzisiaj skończę pracę w przychodni o 16.30 i podsuwał mi Mszę św. wieczorną. Wiedz, że Bestia nie śpi i tylko czeka na naszą słabość (tutaj poranną). Wykorzystał informacje, że mam podjechać z żona i odebrać wnuczka (pasowało nabożeństwo wieczorne).

    Ponadto mocniej atakuje w takie święta jak dzisiaj, bo św. Józef jest Opiekunem Rodzin. Podczas przejazdu do kościoła włączyłem radio trafiając na transmisję Mszy św. Popłakałem się wchodząc do Domu Pana (dar łez)...nie zrozumiesz tego bez łaski wiary. Ta łaska Boga to radości duchowe, ale przeważa ból, bo wokół jest ocean niewiary, ludzie żyją jakby Bóg anie było.

    W ciszy kościelnej płynęły szepty modlitw, a wzrok zatrzymała figura św. Józefa. W pracy miałam nawał ataków szatańskich:

- straszliwy napór chorych

- bardzo dużo „nasłanych” po natchnieniu od demona

- godzina zeszłą z jednym dziadkiem

- nie odpowiadał potrzebny telefon KRUS-u

- zlecenie na transport, ale to nie moja chora

- dużo powtórek leków, a wciąż proszę, aby nie przychodzono w poniedziałki...

    Dzień zaczął się ze św. Józefem, a zakończył oglądaniem filmów erotycznych i horrorów pełnych krwi. W końcu padłem na kolana z wołaniem do Pana Jezusa: „Jezu! Jezu! Wybrałem rozrywki i grzeszność zamiast wołać za nieszczęśników na ziemi”...

   Jakże trzeba się pilnować, chronić czystość: w myśli, słowie i uczynku. To jest też pokazane na naszym ciele, bo cały czas trzeba pilnować jego wagi i nawyków. Wszystko zakończy noc noc z horrorami sennymi...

                                                                                                            APeeL