Poprosiłem Ducha Świętego o pomoc w przepisywaniu zaległych świadectw wiary...udało się przenieść dziesięć, a dodatkowo wykryłem, że nie edytowałem gotowych zapisów:

12.11.1988 Czy to łaska wiary czy iluzje? 

06.06.1989 Mój przyjacielu w Bogu...  

   Zważ, że to był początek mojej ciężkiej choroby psychicznej (psychozy). Dzięki kolegom psychiatrom w walonkach od 12 lat nie mam prawa wykonywania zawodu lekarza. Odcięto pomyłkowo zdrową nogę, a funkcjonariusze publiczni z samorządu lekarskiego oraz najwyższej klasy specjaliści od badania głowy nabrali wody w usta, a nawet...chcą mnie dalej badać.

   Myślę, że w końcu zbada ich prokurator. Nie jestem za tym i nie potrzebuję przeprosin, bo u nas bolszewizm wciąż trwa. Nawet głupia jest Rewolucja Ulicznic ("lempartproletariatu"), które chcą dokonać przewrotu i zamienić Jarosława Kaczyńskiego na Borysa Budkę.

   Na to wszystko Tadeusz Buraczewski pisze (Ironezje w "Gazecie warszawskiej"): "Na lempartiadzie (...) szewc nie dorówna w przekleństwach strajkerkom (...) język się ubogaca (...) profesor Bralczyk udaje, że walczy. Z honorem wwiedzie "kurwę" - do powszechnej mowy".  

   W OIL w W-wie nawet zatrudnili specjalnego komisarza, który jako biegły wyspecjalizował się w rzucaniu sowiecką psychuszką. Standardem jest rozpoznawanie tej choroby bez widzenia się z zagrażającym sobie i społeczności wokół. Nawet nie mogę wypisać się z tej struktury, a walcząc o prawa człowieka, rodaka, katolika i wreszcie lekarza wychodzę na wariata.

   „Pisze taki i pisze”, a nie chce się badać...do tego „nie podobało mu się" popieranie politycznych strajków lekarzy (za PiS-u) oraz chorobliwa wielofunkcyjność samorządowców z nepotyzmem. Przecież wszyscy jesteśmy braćmi, dlaczego dziwi go struktura typu rodzinnego (sycylijskiego)?

   To odskocznia, abyś zrozumiał, że poniższy zapis jest wynikiem mojego życia w świecie nierealnym (czyli psychozy). 03.11.1989 jest podobny: Czy mogę być jeszcze normalnym (chronologicznie, w okienku 1000 i szybko znajdziesz)...   

    Zdziwiłem się tym, co napisałem, ale okaże się, że ta intencja obejmuje także kolegów samorządowców, którzy stanęli po stronie kolegi antykrzyżowca (krzyż to drzewo, można go przewrócić, bo Tam Nic Nie Ma).  Czas płynie i już niedługo dowiedzą się prawdy, bo teraz każdy z nich chciałby włożyć palec w św. Bok Pana Jezusa.

   Cały dzień zszedł na pracy duchowej, nie znałem dzisiejszej intencji modlitewnej, ale w szpargałach wzrok przykuły dwa wielkie zdjęcia braci starszych w wierześpiewających kantorów w synagodze (Magazyn gazety z 15 listopada 1996 r.).

   Piszę to, a dreszcze przepływają przez całe ciało. Tak chciałbym znaleźć się w synagodze podobnej do tej, gdzie ofiarowano Pana Jezusa i gdzie później nauczał i sprzeczał się z uczonymi w piśmie.

   Przed wyjściem na spotkanie z naszym wspólnym Bogiem Ojcem przeczytałem Ew (Mt 21, 23-27), gdzie Pan Jezus „przyszedł do świątyni i nauczał, przystąpili do Niego arcykapłani i starsi ludu z pytaniem: Jakim prawem to czynisz? I kto Ci dał tę władzę?

   Na ich pytanie zapytał: „Skąd pochodził chrzest Janowy: z nieba czy od ludzi?” Nie odpowiedzieli, bo nie uwierzyli Janowi Chrzcicielowi uważanemu przez lud za proroka. W tym zaćmieniu trwają dotychczas, przestrzegają zniesionego Prawa (jak w Islamie lub królestwach ziemskich) i czekają na Zbawiciela, który Był, Jest i Będzie…

   Na Mszę św. szedłem odmawiając moją modlitwę w w/w intencji, która była wynikiem wcześniejszego pragnienia wołania za tych braci. Nic nie zrozumiałem z Księgi Liczb (Lb 24) w której Balaam, który ujrzał Izrael rozłożony „obozem według swoich pokoleń”, a później rozległ się jego krzyk, bo w widzeniu ujrzał Wszechmocnego, a w wiedzy Najwyższego...”Widzę go, lecz jeszcze nie teraz, dostrzegam go, ale nie z bliska: wschodzi Gwiazda z Jakuba, a z Izraela podnosi się berło”.

    Eucharystię trzymałem jak największy skarb i tak chciałbym umrzeć. Po wyjściu w ciemność dalej wołałem do Boga, ale dzisiaj czułem się wyjątkowo słabo. Przed edycją tego zapisu ponownie patrzyłem na kantorów w Synagodze, którzy już są po drugiej stronie. Gdzie tacy ludzie trafiają?

                                                                                                                           APeeL

 

12.11.1988 (s)  CZY TO ŁASKA WIARY CZY ILUZJE...

   To był początek mojego nawrócenia z zainteresowaniem się OOBE opisanym przez Roberta Monroe („Eksterioryzacja 1986 r.). Bardzo cierpię w snach z "życiem" poza ciałem (OOBE – aut-of-the-body experiense). Faktycznie dotyczy to osób, które nie śpią, ale przebywają w innych miejscach z przekazywaniem faktów.

    Wierzysz czy nie, ale u mnie to odbywa się w snach: przenikasz ściany, znajdujesz się w pomieszczeniach, rozmawiasz z ludźmi, czasami znajomymi, a później to wszystko się zdarza. Przy wyćwiczeniu się można zajrzeć komuś do skrytki i to szpiegowskiej.

    Dzisiaj, gdy to przepisuję (21.11.2020) pomyślałem o takim trafieniu do Sowa&Przyjaciele, gdzie zajadano się ośmiorniczkami ujawniając tajemnice państwowe. To zarazem są sny do przodu. Kiedyś ujrzałem moją pacjentką zabitą na pasach, we krwi.

    Tak się stanie po uderzeniu przez motocyklistę, który jeździł w tę i z powrotem popisując się rykiem maszyny...stało się to przed kościołem. Pojechałem na rozprawę sądową i powiedziałem o tym. Taki był zapisany los ich dwojga, ale determinizm jest błędny („co ma być to będzie”). Prawdopodobnie katoliczka, która przychodziła codziennie do kościoła chwaliła śmierć nagłą, a chłopak doigrał się...po czasie zastąpili go inni.

   Ateista będzie tłumaczył po swojemu "naukowo", ale w książce na ten temat Robert A. Monroe potwierdził, że posiadamy dusze. Mądrusie musieliby mieć dowody na istnienie tego ciała, które przenika ściany i przenosi się błyskawicznie na wielkie odległości.

  Książka jest pełna relacji, a ja mam takie same, ale tylko w snach. Może przyśnić się złoczyńca, którego dokładnie opiszę lub umawianie się (tajne rozmowy). Czyli nie ma nic zakrytego. Nieprzyjemny objawem takiego wychodzenia duszy z ciała jest bolesny priapizm.

   Wg mnie nie wolno robić samemu takich doświadczeń z ciekawości, bo jest to grzeszne. Podobnie jest z badaniem wahadełkiem...można badać tolerancję na leki, zgodność w zastosowaniu z innymi, a także stan zdrowia w stosunku do wieku.

   Chora skarży się, a procent zdrowia w stosunku do wieku zgadza się i odwrotnie, bo nie ma dolegliwości, a jest ciężko chora. U takich szukasz przyczyny, bo wiele nowotworów nie daje objawów, ale w szpiczaku zrobisz OB i po godzinie masz dowód.

   Przed wyjściem na dyżur do pogotowia szukałem „coś do czytania”, ale nie udało się. Nagle przypomniałem sobie, że - od kilku miesięcy w samochodzie wożę książkę: „Życie Jezusa". Serce zalała wielka radość, bo to właśnie była odpowiednia chwila na spotkanie ze Zbawicielem. Wówczas tęsknotę za Bogiem koiło tylko Słowo...

   Przed trzema dniami byłem u ziemskiej matki i w rozmowie wspomnieliśmy o telewizyjnej audycji „O zamordowanym narodzie żydowskim”. Matka przypomniała mi Słowa Jezusa, że: „krew Moja na was i na syny wasze”. Ja nie znałem Pisma, ale stwierdziłem, że Pan Jezus nie mógł tak powiedzieć, bo to byłaby mściwość...

    Na ten czas „Życie Jezusa” otworzyło się na stronie o tych słowach, które wypowiedział kapłan żydowski (Mt 27,25): „A cały lud zawołał: krew Jego na nas i na dzieci nasze”... 

                                                                                                              APeeL

 

06.06.1989(w)  Mój przyjacielu w Bogu...

   Bardzo mało ludzi prowadzi życie wewnętrzne (duchowe)...obok czynnego zewnętrznego. Wiem to, bo stykam się codziennie z pacjentami. Każdy człowiek powinien rozpoznać swoją drogę życiową i swoje powołanie! Jeżeli wybrałeś podążanie za Jezusem - w życiu codziennym - to dziękuj Bogu z całego serca i proś o łaskę wytrwania. 

   Na tej drodze spotkają cię napaści ze strony nieprzyjaciół duchowych i cielesnych. Nieznany autor w słynnym XIV-wiecznym „Obłoku niewiedzy" przedstawia teologię mistyczną. Wymienia tam cztery rodzaje życia, które rozpoczyna się i kończy na ziemi; 

pospolite

szczególne

samotnicze

doskonałe - osiąga się przy pomocy łaski Bożej (mistycyzm), który kończy się w Królestwie Bożym.

    Tutaj trzeba zaznaczyć, że prowadzący życie zewnętrzne martwią się o wiele, a na końcu o spokojną starość (zbierają dobra, które mają to zabezpieczyć). Teraz, gdy to, gdy to przepisuję (14.08.2019) mogę zapytać; jaką możesz mieć starość bez Boga? Szatan będzie straszył cię chorobami i śmiercią, chociaż wie, że śmierć to życie wieczne duszy. Ponadto będzie odciągał każdego takiego od Kościoła Świętego!

    Autor preferuje życie samotnicze (kontemplacyjne), ale to nie jest dla normalnych ludzi. Wiadomo, że samotnicy są "wśród nas"...w środku szumu, a nawet gwarze ulicznym. To są współcześni pustelnicy, którzy wybrali Boga jako cel swojego życia (bez życia w samotności).

   Nie uważam, aby był to warunek...Bóg nie stosuje takich podziałów. Jeżeli tym wybranym jest osoba obarczona wieloma obowiązkami ziemskimi...tym większa dla niej próba, bo wówczas bardziej tęskni za ciszą, modlitwami i pragnieniem osobistego kontaktu ze Stwórcą!

    Obecnie jestem prowadzony przez Ducha Świętego, tym bardziej zaskakują mnie rozważania z początku mojego nawrócenia. Ja jestem samotnikiem w centrum handlowym, w szumie ulicy i na jakimś ludzkim zgromadzeniu. Staje się to po odczuciu Obecności Boga Ojca z bólem tęsknej rozłąki, którą koi Eucharystia oraz moja modlitwa (instruktaż na stronie głównej).

    Jeżeli Bóg kogoś wybrał to nie znaczy, że jest bardziej święty od innych. W rozwoju duchowym także można dojść do groźnej pychy! Patrz na wielkich dostojników religijnych. Jeżeli jesteś wybrany tym większa jest twoja odpowiedzialność (dotyczy to także stanowisk cywilnych; co ujdzie normalnemu obywatelowi nie przystoi senatorowi).

    W oddziale wewnętrznym, który dorzucono mi do ciężkiej pracy...dobrze, że w przychodni miałem chwilkę spokoju i teraz chłonę święte słowa; <<Idź naprzód, nie oglądaj się wstecz...patrz czego ci jeszcze brak i jak masz osiągnąć doskonałość. Całe twoje życie musi być przesiąknięte tęsknotą za NIM! Nie myśl o Jego dziełach i co może ci dać...myśl tylko i wyłącznie o NIM>>.

    W takich chwilach napadają na nas siły niewidzialne! Właśnie wchodzi obcy, nie z mojego rejonu z synem do badania. Po czasie wracam do czytania; <<Pracuj wytrwale...dokąd trwa twoja tęsknota. Jeszcze nie wiesz co ona oznacza, ale wewnątrz serca pragniesz Boga z całej swojej duszy. /../ Porzuć wszystkie swoje zbłąkane pragnienia...pragnij tylko i wyłącznie Jego>>!

    <<Jeszcze nie możesz tego pojąć, ale twoja dusza jest na obraz i podobieństwo Jego. Tylko Bóg może zaspokoić twoje tęsknoty oraz pragnienia. Nie pojmiesz tego rozumem...pojmiesz Miłością! Dla rozumu Bóg jest niepoznawalny./../ Już w tym życiu odczujesz przedsmak wiecznej szczęśliwości! Musisz nieustannie czuwać, nie czynić zła, oddalać się od niego, a przybliżać do Boga>>.

     To są święte słowa...nie mogę oderwać się od nich. Dusza moja uniosła się, a ja chętnie uciekłbym na środek pustyni. Wchodzi ktoś z personelu, naprawa aparatu ekg, pacjentka do upustu krwi, a nie ma innego pomieszczenia! "Panie Jezu Chryste, zmiłuj się nade mną"...ile czasu byłem z Tobą (20 minut)?" 

    Uciekłem do wolnej izolatka dla chorych. Zamknąłem się z Jezusem i czytałem dalej ze łzami w oczach! <<Patrz jak spędzasz czas? Co chwilę tracisz lub zyskujesz>>. Dostałem określoną ilość czasu i nie mogę go tracić. Tracąc czas, tracę szansę zbliżenia się do Boga! Co czynić?

   Już dawno to zrozumiałem, ale nie do końca. Zawsze utrata czasu wiązała się z żalem; co mogłem zrobić w sensie życia zewnętrznego.  Sam dodałem wówczas, że przez Jezusa mam łączyć się z innymi na ziemi i wszystkimi w Niebie! Mam troszczyć się o każdą chwilę.

    Teraz wiem ile dobra można uczynić w każdej minucie życia...w łączności z Panem Jezusem! <<Od tej chwili miłuj Jezusa...zjednocz się z NIM miłością i zaufaniem /../ W sercu pozostaw tylko jedno pragnienie "Bóg"...tylko Jego szukam i pożądam i niczego poza Nim>>!

                                                                                                                              APeeL