Zły, tuż po przebudzeniu nazwał mnie „aniołkiem pańskim”...z plamą na twarzy po ostatnim pijaństwie. Przez całą noc była cisza w pogotowiu, a byłem pierwszy na kolejce. Dobrze, bo muszę sprawdzić w rtg czy nie została resztka po usuniętym zębie, a właśnie spotkam kominiarza.

    Serce zalała radość i pokój z odmawianiem modlitwy „Anioł Pański”. Zacząłem wcześniej pracę w przychodni, wszystko będzie w porządku. Jakże pomagają z nieba, ale trzeba to ujrzeć i prosić o taką pomoc. Nikt tego nie robi, a przecież jesteśmy dziećmi Ojca Prawdziwego.

   Z nieba pomagają w każdej sprawie, często wydaje się błaha, ale Pan Bóg prowadzi tak, aby pogodzić np. wzięty dzień urlopu z potrzebami pacjentów. Nie wolno brać takiego dnia na złość chorym.

     Dzisiaj mam poczucie bliskości Matki Zbawiciela, a uwagę zwróciła matka, której dzieciątko (1.5 r.) umiera na nowotwór. Teraz sam badam takie blade i chude dzieciątko z zaniepokojoną matką.

    Padłem umęczony, a dopiero na Mszy św. o 17.00 pojawiła się intencja modlitewna: napłynęły obrazy matek nałogowców i lekomanów, skazańców, dzieci czekających na przeszczepy i umierających. Ogarnij cały świat tego cierpienia...

    W sercu pojawiło się współcierpienie Matki Bożej podczas spotkania z Synem na Drodze Krzyżowej oraz późniejsze Jej trwanie pod krzyżem. To wszystko będzie przebiegało w sekundowych błyskach, gdy siedziałem skulony i przygnieciony tymi przeżyciami duchowymiW tej intencji przekazałem mój dzień pracy, cierpienia i Mszę św. z Eucharystią...

    Wieczorem będę oglądał reportaż o matce niepełnosprawnej córeczki (ciężkie inwalidztwo), a w gazecie natknę się na prośby o wpłaty na przeszczepy ratujące życie. Później trafię na film o dzieciątku znalezionym przez mężczyznę, oglądałem też reportaż z Domu Dziecka.

    Intencja zostaje potwierdzona reportażem w TVP 2 „Przeszczepianie nadziei”...o przeszczepach narządów z podtrzymywaniem życia potrzebujących tego zabiegu. Ginie dziecko, a rodzina może oddać jego narządy dla innych: są to ciężkie decyzje, ale wyobraź sobie uratowanego, który nosi narząd twojego nieżyjącego już dzieciątka. Pokażą też ofiary (dzieci), które zginęły pod lawiną. Jeszcze Monar i chorzy na AIDS.

    Dziwne, bo dzisiaj, gdy to przepisuję z RDC popłyną dwie relacje o dzieciach przetrzymywanych latami w odosobnienie, które już nigdy nie stały się normalnymi ludźmi.

    Podziękowałem za ten dzień przepraszając, że nie zawsze przyjmuję udręki (słabość ludzka)…                                                                                                                                        APeeL